Nowy rozdział!
Polecam posłuchać przy czytaniu Mariah Carey-We belong together
Coś wisiało w powietrzu. Myśli Minerwy już od kilku chwil zaprzątała dziwna atmosfera towarzysząca zarówno posiłkom jak i patrolom. Coś się działo, albo już wydarzyło pomiędzy Severusem i Hermioną. Oboje mają silne osobowości i w przeszłości często widziała jak tych dwoje ściera się ze sobą, ale ich ostatnie zachowanie przechodzi ludzkie pojęcie. Profesorka zwróciła na nich uwagę na kolacji. Zazwyczaj uprzejmie rozmawiali, ewentualnie kłócili się na jakiś temat, ale wtedy...Hermiona co i rusz zerkała w jego stronę i czerwieniła się, a on...udawał że tego nie widzi i tylko piorunował ją wzrokiem. Prowadzili jakieś podchody i chyba żadnemu nie wychodziło to na zdrowie. Hermiona chodziła jak struta, w ogóle nie zauważała świata w okół siebie. Niestety w szkole nie pozostało wielu nauczycieli ze starej kadry, a co za tym idzie nie miała
z kim podzielić się swoimi rozterkami i ewentualnymi spekulacjami. Musiała zatem czekać na rozwój sytuacji.
- Nie patrz tak na mnie! Co niby miałem zrobić? Przecież jesteśmy z zupełnie innych światów! No dobra z tego samego świata i w sumie jesteśmy dość podobni, ale jednak! Jestem staruchem, wojna mnie prawie wykończyła, właściwie powinienem już wybierać trumnę. Co innego że jestem paskudny i nie wiem jak mógłbym się komuś podobać...zresztą pewnie to tylko litość. Jak myślisz? Niby co innego miało nią powodować? Nie próbuj mi wmówić, że coś cieplejszego, bo w to nie uwierzę. - Severus pogroził swojemu rozmówcy palcem, ale ten jak to miał w zwyczaju - milczał. Nic dziwnego, kto normalny rozmawia z kotem?
Cóż, Severus Snape w ciągu ostatnich kilku godzin nie robił nic innego, tylko właśnie przeprowadzał takie rozmowy. Miał nadzieję, że Wolfgang coś mu podpowie, ale zwierze jak na złość nawet nie miauknęło. Zachodził w głowę o co w tym wszystkim chodzi, ale zaraz sam siebie upominał, że cokolwiek to było, nie należy się aż tak nad tym rozwodzić, bo przecież wcale mu nie zależy. Bo nie zależy prawda? Czuł jakąś dziwną więź z Granger i musiał przyznać, że niekiedy rozumiała go jak nikt inny, ale przecież to nie oznacza, że mają się całować po kątach i zachowywać jak smarkacze! Jego czas na miłostki już dawno minął. Co do niej, to pewnie dopiero co się zaczął, ale na pewno nie z nim. Nie mógł jej się podobać. Nie mogła wsadzić go do tego samego worka co Kruma. Nie życzy sobie tego! Gdy jego wzburzenie sięgnęło zenitu, postanowił że od razu pójdzie i się z nią rozmówi. Kilka razy zmieniał zdanie, ale w końcu sam sobie, przy pomocy kota, wyperswadował że to najlepsze co może zrobić. Pójdzie i łagodnie aczkolwiek stanowczo powie jej, że mogą się co najwyżej kumplować, a ona będzie musiała jakoś sobie poradzić ze swoim dziecinnym zauroczeniem.
Mężczyzna jednak nie dotarł do komnat Hermiony, bo gdy tylko wyszedł po schodach, coś na niego wpadło i o mało się nie przewrócił. Jak się okazało, była to oczywiście gryfonka. Z niewłaściwym sobie zakłopotaniem pomógł jej stanąć na równe nogi i uciekł wzrokiem przed jej palącym spojrzeniem. Dziewczyna z dziwnym zapałem przygładzała szatę i niezdolna się ruszyć stała tylko, przeszywając go spojrzeniem, które wyrażało tylko jedno. Żal.
- Posłuchaj...
- Nie to ty posłuchaj. Myślałem, że wszystko sobie wyjaśniliśmy i że wiemy jakie są granice. A ty wyskakujesz z czymś takim. Co to miało być? - Rozłożył bezradnie ręce i spojrzał na nią wyczekująco.
- Nie chciałam na ciebie wpaść, wybacz, powinnam się zatrzymać zanim weszłam na schody i krzyknąć " uwaga idę " - Gdy wykonała gest cudzysłowia w powietrzu, kątem oka zauważyła, że Mistrz Eliksirów się uśmiecha.
- Widzisz. Jak chcesz to potrafisz. Możemy się zgodzić, że to nigdy nie miało miejsca, a nam dobrze wychodzi wzajemna nienawiść podsycana lekką sympatią i miłością do wiedzy? - Hermiona przybrała pozę " biednej skrzywdzonej " , zgarbiła się i udała że pochlipuje.
- Czyli...nic nie wyjdzie z naszej miłości aż po grób ?
- Nie zbyt długo marzłbym sam w tym grobie. Nie chce mi się na ciebie czekać - machnął ręką, a słowa wypowiedział z udawaną nonszalancją, ale jego oczy pociemniały i spoważniały.
- Przepraszam, że to zrobiłam. Nie chciałam. Nie żywię do ciebie żadnych uczuć - spojrzała na niego jakby badając reakcję, a gdy milczał, podjęła. - Czuję się jak idiotka. Nie wiem dlaczego to zrobiłam. Chyba chciałam się przekonać jak to jest i to wszystko. Jeszcze raz przepraszam - kończąc wyciągnęła do niego rękę, na znak zgody. Niepewnie ją uścisnął i spojrzał na nią podejrzliwie.
- I to już wszystko? Nie będziesz mnie więcej napastować?
- Nie. Obiecuje.
- Dlaczego?
- A dlaczego miałabym? Przecież ani ja tego nie chce ani ty tego nie chcesz, więc gdzie tu sens ?
- Masz racje. Pozwolisz zatem, że pójdę na kolację?
- Mhm...Odpowiedz tylko na jedno pytanie. Dlaczego?
- Dlaczego co?
- Dlaczego nie oddałeś pocałunku? - spojrzał na nią z mieszaniną błagania i niedowierzania.
- Bo jesteś smarkulą i jedyne co powinno nas łączyć to profesja jaką wykonujemy?
- Coś jeszcze?
- Powodów jest milion.
- Tak?
- Co byłoby potem, niezręczność która już w tym momencie mi doskwiera no i Wolfgang jest nieufny, mógłby cię nie zaakceptować. - Hermiona uśmiechnęła się smutno i już miała odejść, gdy jeszcze się cofnęła i szybko dodała:
- A dlaczego nie powiedziałeś po prostu " bo nie chciałem? "
Odeszła nie oglądając się za siebie.
Na kolacji widziała natarczywe spojrzenie Minerwy jednak nie miała siły ani chęci na rozmowę z nią. Wystarczą jej własne problemy. Jeszcze teraz miała przed oczami zaszokowanego Severusa gdy odchodziła. W skrytości ducha miała nadzieje, że wyświadczy im obojgu przysługę i jednak się nie pojawi w Wielkiej Sali, ale niestety. 10min później wkroczył jak zawsze ponury, ale zdawał się w ogóle jej nie zauważać i patrząc tylko pod nogi usiadł kilka miejsc dalej. Gdy tylko spojrzała w jego stronę ostentacyjnie odwracał się do Hagrida z którym przecież nie mogą mieć zbyt wielu tematów rozmów.
A więc stało się. Wszystko zepsuła tym głupim pytaniem. I po co jej to było? Przecież wiadomo, że nie chciał jej pocałować. Tak samo jak ona jego. Po prostu oboje są samotni i jakoś usiłują sobie z tym poradzić. Stąd ten nieudolny pocałunek. Severus zatrzymał kota, a ona szukała uczucia u osoby najmniej do tego stworzonej. Wszystko było co najmniej nieudolne i raczej pokraczne, ale miało sens. Brakowało jej ciepła, przyjacielskich pogaduch i uczucia akceptacji, a tutaj w Hogwarcie Severus reprezentował namiastkę tych uczuć.
Gdy już sobie wszystko wyjaśniła z typowym sobie racjonalnym podejściem, poczuła się o wiele lepiej. Jej głupiemu sercu nie chodziło o Severusa! Tylko tęskniła za domem i przyjaciółmi. Postanowiła od razu temu zaradzić i napisać do Nory listy. Wypyta o wszystko i przede wszystkim o szczegóły sobotniego spotkania i kto wie, może jeszcze dziś otrzyma odpowiedź?
*
- Severusie nie prosiłbym cię o to gdyby to nie była konieczność, przecież wiesz.
- A mogę się nie zgodzić ?
- Nie.
- Uwielbiam rozmowy z tobą! - Z tymi słowami mężczyzna trzasnął drzwiami i wzburzony zbiegł po schodach i skręcił na piętro pokoju Granger. Gdyby nie był pewien że pokój jest chroniony, wtargnąłby tam bez pardonu, ale powstrzymał się i zapukał. Otworzyła mu lekko zaspana i kusząco potargana. Kusząco? Z niedowierzaniem potrząsnął głową i nie ufając jeszcze swojemu głosowi, bez pozwolenia wszedł do środka i usiadł na kanapie.
- Ubierz się ładnie, ale nie wyzywająco, popraw makijaż i widzimy się za 15min. na dole.
- Trochę późno jak na randkę nie sądzisz ?
- Odechce ci się żartów jak usłyszysz gdzie pójdziemy. - Usiadła sztywno i spojrzała na niego wyczekująco. Oparła dłoń o podbródek a drugą przeczesała włosy w cholernie seksownym geście. Nie mógł oderwać od niej oczu i sam nie wiedział dlaczego. Odchrząknął i podjął.
- Mamy udać się do Ministerstwa na mały cyrk. Chcą opinii jakiejś ważnej osobistości, coś mądrego żeby można zacytować w tym szmatławcu i dziwnym trafem Albus stwierdził że to masz być ty! Cieszysz się prawda?
- Umieram z radości. - Zrezygnowana podeszła do toaletki i niedbałym gestem spryskała się perfumami. Następnie zniknęła w czeluściach szafy, a gdy wróciła, miała na sobie piękną lekko połyskującą bluzkę z głębokim dekoltem wiązaną na szyi. Paseczki wiązania luźno spływały po plecach więc podeszła tyłem do swojego towarzysza dając mu znak, aby zawiązał tasiemki. Severus lekko oszołomiony wstał i ciężkim krokiem podszedł do niej. Gdy znajdował się już nie dalej jak pół metra od niej, dotarł do niego subtelny, ale bardzo pociągający zapach. Wciągnął go głęboko do płuc i nachylił się nad nią, gdy jedna z tasiemek wyślizgnęła mu się z rąk. Spojrzał w dół i w myślach podziękował Merlinowi za swój wzrost. Jej piersi miały kuszący kształt, a bluzeczka opinała je tworząc rowek co tylko przydawało seksapilu. Delikatnym ruchem dosięgnął tasiemki i niechcący, a może i chcący musnął dłonią brzeg bluzki. Hermiona natomiast stała jak sparaliżowana i czekała na jego kolejny ruch. Owszem specjalnie to zrobiła i owszem prowokowała go, ale to tylko dlatego żeby go podrażnić i zemścić się za budzenie jej o tak nieludzkiej porze. Nie podejrzewała, że tak na niego podziała. Czuła ciepły oddech na karku,gdy zawiązywał wstążeczki, a jego palce muskały skórę tak delikatnie, że poczuła jakby pieścił zupełnie inne miejsce. Z zażenowaniem stwierdziła, że jest podniecona. Dotyk Severusa Snape'a ją podnieca. Tego się nie spodziewała. Z trudem mogła w ogóle myśleć. Jego dłonie delikatnie ugniatały kark i ramiona, ale to coś innego ją zaalarmowało. Poczuła na swojej skórze palący dotyk ust i języka. Co on robił? Całował ją? W kark? Oszalał? Niech nie przestaje! Myśli w jej głowie pędziły jak szalone, ale wydawały się być mętne i mało ważne. Liczył się tylko ten mężczyzna stojący za jej plecami i te usta...
Nie do końca kontrolując swoje ruchy przysunęła się bliżej i oparła o jego tors. Uznał to za zaproszenie i zaczął ustami wyznaczać drogę po obojczyku. Usłyszał jej chrapliwy oddech i w tym momencie uświadomił sobie dwie rzeczy. Jego oddech brzmi podobnie i jeśli zaraz nie przestanie, to nie będzie już odwrotu. Spróbował się odsunąć, ale poczuł jej dłonie na swoich biodrach i cichy jęk wyrwał mu się z gardła. Mimowolnie poruszył biodrami, a ona zamruczała niczym kotka. Nie czekając na pozwolenie, obrócił ją ku sobie i pocałował żarliwie. Jeśli nawet była zaskoczona, to nie dała tego po sobie poznać. Od razu oddała pocałunek i wsunęła mu język do ust. Najpierw niepewnie potem jednak z coraz większym ogniem zatracali się w cudownej pieszczocie. Mistrz Eliksirów objął dziewczynę w talii, a ona chwyciła jego twarz w dłonie zwalniając tempo, ale równocześnie sprawiając iż pocałunki stały się bardziej namiętne. Delikatnie rozchyliła powieki, a spojrzenie które napotkała sprawiło iż zakręciło jej się w głowie. Patrzył na nią z takim głodem
i pasją. Jakby nic innego na świecie się nie liczyło. Musiał w jej oczach wyczytać to samo, bo złapał ją w pół zmuszając by oplotła go nogami w pasie i przycisnął ją do ściany, nie przestając całować. Skierował swoje usta na jej szyję, a gdy chciała by znów wrócił do góry z chęcią spełnił jej niemą prośbę i lekko ugryzł ją w wargę. Jęknęła gardłowo i odchyliła się do tyłu. Ściana przyjemnie chłodziła jej rozgrzane ciało. Poczuła, że delikatnie muska skórę jej dekoltu pozostawiając po sobie gęsią skórkę. Zadrżała, a wtedy przygarnął ją do siebie, podniósł i skierował się w stronę łóżka. Usiadł i usadził sobie ją na kolanach jakby nic nie ważyła. Nachylił się i językiem zataczał kółeczka na jej odsłoniętych piersiach. Koncentrowała się tylko na ogniu jaki rozpoczął wędrówkę po jej ciele od pierwszego pocałunku, a teraz trawił ją. Chciała więcej, on chyba też. Wsunęła dłonie pod jego koszulę i ze zdziwieniem zauważyła, że jego skóra jest gorąca jak jej samej. Gdy poczuła,że jego usta torują sobie drogę pod koszulkę, przygarnęła go jeszcze bliżej i odwiązała tasiemki bluzki, pozwalając jej opaść. Spojrzała na niego i wstrzymała oddech. Gdyby nie wiedziała, że jest normalnym człowiekiem, pomyślałaby, że chce ją pożreć żywcem. Nachyliła się, aby znów go pocałować, ale przytrzymał ją i spojrzał jej w oczy. Jego głos był roznamiętniony i chrapliwy.
- Możemy albo się zatrzymać, albo zaraz nie będzie odwrotu...ja...ty zadecyduj - spojrzał na nią bezradnie, ale w jego oczach odbijała się odpowiedź jaką chciałby usłyszeć. Zamiast odpowiedzieć znów go pocałowała i zachichotała nerwowo. Myślała, że rzuci się na nią, ale on zastygł w bezruchu z ręką pod jej bluzką.
- Ministerstwo. Jasna cholera, zbieraj się, jesteśmy spóźnieni!
Och! Tęskniłam! Nie znikaj już więcej :)
OdpowiedzUsuńGłupie ministerstwo.. pewnie teraz będzie im trudno do tego wrócić
Cudowny rozdział, ale jak mogłaś skończyć w takim momencie, to ja nie wiem. To znaczy wiem, chcesz nas torturować, przez co ja mam ochotę torturować Ciebie.
OdpowiedzUsuńUwielbiam ich gierki między sobą, widoczne zwłaszcza w tym rozdziale, zarówno te słowne jak i hmmm cielesne :3
Nic więcej nie dodam, bo jestem strasznie wkurzona, że urwałaś w takim momencie. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie znów ich do siebie zbliżysz.
Weny życzę i czasu na pisanie :)
W międzyczasie zapraszam do siebie - dzisiaj dodałam nowy rozdział.
www.acciosevmione.blogspot.com
Proszę Cię dodaj następny rozdział, jak mogłaś skończyć w takim momencie.
OdpowiedzUsuńCały blog jest wspaniały ;)
Weny życzę :)
Cudnie. *.* Przeczytałam całego bloga za jedym razem. Cała historia i styl pisania podoba mi się bardzo. Niestety przeszkadza mi bardzo brak spacji po kropce i parę innych taki rzeczy. Jeśli chciała byś mogłabym Ci to poporawiać. ;)
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwościa na nowy rozdział. :3
Witam! Dzięki za zaproszenie!
OdpowiedzUsuńOpowiadanie jest super, takie w moim klimacie!
Budujesz napięcie i kończysz w takim momencie, a niech cię! Czekam niecierpliwie na następny rozdział!
Jeśli chodzi o sprawy techniczne, to podobnie jak poprzedniczce przeszkadza mi brak spacji po kropkach.
Weny życzę!
Mam nadzieję, że w następnym rozdziale nie wrócą do punktu wyjścia, tylko będą kontynuować od przerwanego miejsca, bo brzmiało obiecująco! :D
OdpowiedzUsuń