sobota, 13 czerwca 2015

Miniaturka I cz.3 18+

Notka 18+
Enjoy!
-Ginny wyskoczę na chwilę do sklepu dobrze?-Hermiona posłała jej pytające spojrzenie i skierowała się ku drzwiom.
-A właściwie to po co?Byliśmy na zakupach rano,a dziś pijemy u nas,trzeba jeszcze zrobić makijaż i trochę tu ogarnąć.Nie zostawiaj mnie z tym!-Ginny załamała ręce i spojrzała smętnie na przyjaciółkę.
-Dosłownie 20 minut i będę z powrotem.Obiecuje.Posprzątamy,zrobimy się na bóstwo a potem nawalimy.
-Od kiedy ty używasz takiego słownictwa?Nie poznaje cię.-Dziewczyna spojrzała na nią badawczo i podeszła jeszcze bliżej.-Chyba,że chcesz kupić sobie jakąś ekstra bieliznę dla Harrego..
-Tak,tak to to!-Jej szybkie przyznanie się nie zbiło rudej z tropu,ale nie naciskała.Pomachała jej tylko i zniknęła w łazience.

                                                                                  *


Oderwał usta od ustnika i spojrzał na nią z wyrazem triumfu.Włosy znów opadły mu na twarz,ale jak zawsze nie przejął się nimi.Zlustrował ją od góry do dołu.Znów wyglądała kusząco.Coś pomiędzy księżniczką a prostytutką.Chwilę zatrzymał wzrok na jej wściekle czerwonych ustach i gestem nakazał jej usiąść w fotelu.Gdy posłuszne to uczyniła i założyła nogę na nogę,on głośno przełknął ślinę.Nie da jej tej satysfakcji.Nie omota go.Przejrzał jej gierkę.Celowo tak się ubrała,aby łatwiej było jej uzyskać to czego chce.Ale on się nie da.Długo był odporny na kobiece wdzięki,to i tym razem się nie da.To,że wiedział iż ona jest inna nie miało nic do rzeczy.Mogła sobie być cholernie inteligentną,piękną mądralińską.Nie będzie miała nad nim władzy.Jeszcze kilka chwil i on będzie górą.Da jej to odczuć bardzo mocno...
-Nie sądziłem,że tak szybko cię tu spotkam.
-Też nie sądziłam,że dane mi będzie tutaj wrócić,ale jak widać,ciągnie mnie do pana.-Zachichotała niczym trzpiotka,kładąc rękę na obojczyku i odchylając głowę do tyłu.Patrzył na ten pokaz z lekkim rozbawieniem i choć obiecał sobie ostrożność,w duchu pogratulował jej finezji.Chce zabawy,to będą się bawić.
-Chcesz się bawić w gierki,czy od razu przejdziemy do interesu?
-Pańskiego interesu?-Spojrzała na niego figlarnie i zjechała spojrzeniem na wysokość jego bioder.
-Granger,nie przeginasz?Rozumiem twoją desperację,ale próba uwiedzenia nauczyciela nie pomoże ci w odzyskaniu papierosów,a na pewno zagwarantuje ci wylotkę ze szkoły.
-Jakie uwodzenie?Pan ma coś czego ja pragnę,ja mam coś czego pan pragnie,proste.-Popatrzył na nią oniemiały.Nie mógł uwierzyć,że siedziała tu przed nim,podciągając sukienkę coraz wyżej z lubieżnym uśmiechem na twarzy i proponowała coś takiego.
-Hermiono. Jesteś...urocza i na pewno atrakcyjna,ale coś takiego?Czy ty się nie szanujesz dziewczyno?
Gryfonka wstała,delikatnie się nad nim nachyliła i prawie przyciskając usta do jego ucha,szepnęła:
-Miałam na myśli wiedzę.WIEDZĘ i milczenie.Wiem o panu mnóstwo rzeczy,których pewnie nie wie nikt.Odda mi pan moją własność w zamian za milczenie.A za ten żałosny komentarz żądam przeprosin.
Przy ostatnim słowie był pewien,że musnęła jego ucho.Ta zabawa coraz mniej mu się podobała.Pora to przerwać.
-Dobra.Ty milczysz ja oddaje ci papierosy i tyle?
-Dokładnie tak.
-A jaką mam gwarancję?
-Żadnej oczywiście.W życiu czasem trzeba zaryzykować.-Spojrzała mu prosto w oczy i wyciągnęła przed siebie rękę.Mężczyzna przestąpił krok,szybko pociągnął ją za rękę tak,że wylądowała w jego ramionach a ich usta dzieliło kilka centymetrów.
-Cco pan robi?-Ujrzał w jej oczach lekką panikę,ale i jakąś dziwną determinację.Miał nadzieję,że się nie myli.
-Ryzykuję.-Nie czekając,aż cokolwiek odpowie,wykorzystał jej dezorientację i pocałował z całą mocą.Opierała mu się i nie uczyniła żadnego ruchu.Patrzyła na niego szeroko otwartymi oczami.Kolejny raz musnął jej górną wargę i nagle się zatrzymał.
-Czy ryzyko się opłaciło?
-Jak diabli.-Tym razem to ona go pocałowała.Z całych sił natarła na jego usta i zarzuciła mu ręce na szyję.
Całowała niespiesznie i delikatnie,ale chyba to właśnie na niego działało,bo nie przyspieszał jej ruchów.Skierował dłonie na jej plecy i gładził je zapamiętale.Pocałunki przybrały na sile i namiętności.Ona zaś,chwyciła jego twarz w dłonie,chcąc go zatrzymać.Spojrzał na nią mętnym wzrokiem co chwilę zjeżdżając na usta.
-Myślę,że powinniśmy przestać..
-Bo?
-Kilka argumentów by się znalazło.-Zaśmiała się nerwowo i zamknęła oczy. Snape momentalnie się odsunął,jakby przytomniejąc.Sięgnął do kieszeni i położył na stole paczkę papierosów.
-Trzymaj i znikaj.-Potarł z roztargnieniem skronie i zapatrzył się w podłogę.
-Ja...nie ma pan nic na przeciwko jeśli tu zapalę?
-Nie krępuj się,ja też sobie pozwolę.-Nie czekając na jej odpowiedź sięgnął do paczki i wyciągnął jednego papierosa odpalając go szybkim,płynnym ruchem.Dziewczyna ośmielona jego zachowaniem zrobiła to samo.
Gdy się zaciągnęła spojrzała  na niego wciąż rozpalonym wzrokiem.Odwzajemnił spojrzenie,ale wydawał się być zawstydzony. Siedzieli w milczeniu kontemplując zaistniałą sytuację i dopóki nie skończyli palić,żadne się nie odezwało.
Dogasiła papierosa i wstała z zamiarem wyjścia.Musiała jednak jeszcze raz na niego spojrzeć,nie mogła się powstrzymać.Siedział zgarbiony,twarz schował w dłoniach i zdawał się zapomnieć w ogóle o jej obecności.
Gdy jednak odchrząknęła,potoczył zdezorientowanym wzrokiem po pomieszczeniu,a gdy zatrzymał spojrzenie na jej twarzy,uśmiechnął się niepewnie po czym wstał.
-Jesteś taka młoda.Nie powinienem się tak zachowywać.Przepraszam.To się więcej nie powtórzy.Nikomu nie powiem o tym co się wydarzyło,jeśli ty również będziesz milczeć.
-A jak sobie to pan wyobraża?Hej Harry,Snape i ja całowaliśmy się jak para kochanków?Bądźmy poważni,ode mnie nikt się nie dowie.-Prychnęła zniesmaczona.
-Co to znaczy "jak para kochanków"?
-Namiętnie,gwałtownie,z pasją,podniecająco...
-Więc...panna Granger,dała się podniecić staremu Snape'owi?-Spojrzał na nią tym jakże dobrze znanym spojrzeniem  uniesionymi brwiami.
-Owszem dałam,możemy już zakończyć tę rozmowę?W sumie to się spieszę.-Odwróciła się z zamiarem wyjścia,ale profesor złapał ją za rękę.
-Tylko pamiętaj,buzia na kłódkę.
-Jej profesorze!Przecież już powiedziałam,że się nie wygadam,chyba w moim interesie leży,aby to co stało się w tym pomieszczeniu,w nim zostało.
-Na pewno?
-Tak na pewno,żegnam.
                                                                                    *

-Hermiono!Możemy wreszcie się,wymknąć?Już czuję się dobrze.Wszyscy są już weseli,można to wykorzystać...no chodź.
-Och...no dobrze chodźmy.-Nawet nie zamknęli drzwi,a Harry już zaczął ją całować.Gdyby mu nie przerwała,pewnie wziąłby ją na korytarzu.Poprowadziła go do wolnego pokoju,którego właściciele nigdy nie zamykają.Służył on tak zwanym "ostatnim przyjezdnym" czyli osobom,które przyjechały bez wcześniejszej rezerwacji,często tylko na jedną noc.
Wpadli do pomieszczenia zdyszani,cały czas się całując.Jednak coś Hermionie nie pasowało.Usta jej chłopaka były,gorące i,owszem chętne,ale jakieś takie...oślizgłe.I obce.Nie całował źle,ale rewelacyjnie też nie.Nie mogła pojąć,co jej nie pasuje,dopóki nie przypomniała sobie wydarzeń z poranka,które zostały wyparte przez alkohol i chłopaka,w którym była zakochana...
         A jednak oddawała pocałunki Snape'a. Dlaczego?I dlaczego teraz,gdy szukający schodził pocałunkami na jej piersi,ona zastanawiała się,jakby to było...
-Harry...Harry...delikatniej!-Spojrzał na nią,nie bardzo wiedząc o co chodzi.
-Musisz...musisz być bardziej delikatny,bo zrobisz mi krzywdę.-Popatrzyła na niego żałośnie,a gdy się ogniście zaczerwienił,poczuła się winna.Nie miał doświadczenia,miała być jego pierwszą,ale mimo wszystko oczekiwała wiele po ich wspólnych igraszkach.Miała już kilku facetów,swoje ciało znała doskonale i wiedziała co sprawia jej przyjemność i chciała jego również tego nauczyć,a on deklarował tę samą chęć. Dlaczego więc teraz,gdy wreszcie będą mogli coś zrobić,nie potrafią się zgrać?Może była niesprawiedliwa?
Jej pierwszy raz nie był wspaniały,ale mimo wszystko wspominała go z melancholią,a jej kochanek był czuły i delikatny pomimo braku doświadczenia.A Harry?Roztargniony,rozgorączkowany i bardzo gwałtowny.Postanowiła mu lekko pomóc.Przygarnęła go do siebie i zaczęła całować,by na nowo rozpalić w sobie i w nim ogień.Może,gdy się odpręży wszystko pójdzie lepiej?Skierowała jego dłonie na swoje biodra,podciągając krótką bluzkę.On obciągnął ją z powrotem a dłońmi zaczął ugniatać jej pośladki.Byłoby ok,gdyby nie robił tego tak obcesowo i mocno.Przecież nie ugniata kapusty!Znów chwyciła jego dłonie i położyła na piersiach.Harry jednak momentalnie się odsunął.
-Co ty robisz?!
-Chciałam pokazać ci co lubię...
-Rety!Nie musisz w kółko przypominać mi,że nie mam doświadczenia!
-Co?Przecież to ty sam chciałeś,abym pokazała ci co mnie podnieca!
-Ale nie tak,nie dajesz mi się skupić!
-Na czym?Na ugniataniu kapusty?-Spojrzała na niego i już wiedziała,że przesadziła.Jego twarz była czerwona jak dorodny pomidor,a wzrok zimny.-Przepraszam,nie chciałam tego powiedzieć.
-Wiesz co...chyba nie jestem gotowy,na jak to powiedziałaś,kapustę. Idę się przejść.-Nie oglądając się za siebie,wyszedł. Gryfonka przez chwilę siedziała w bezruchu,analizując co właściwie się właśnie stało.Doszła do wniosku,że to wszystko to wina Snape'a. Postanowiła, że skoro tak,to pójdzie i mu wygarnie.

-Wie pan co?Zepsuł mi pan wieczór!
-O czym ty mówisz?Przez cały czas byłem tutaj.-Spojrzał na nią rozbawiony,a widząc,że wcale nie żartuje,zaproponował fotel.
-Od kiedy stało się wie pan co,nie mogę się skupić.
-Skupić na czym?
-Na niczym!Wszystko się wali.Harry się na mnie obraził..
-A dlaczegoż to,twierdzisz,że to moja wina?
-Pańskie...pocałunki,zrobiły na mnie większe wrażenie,niż skłonna jestem przyznać i...
-I malutki Potter nie jest w stanie cię zadowolić.Och Hermiono.-Ton jego głosu,ten niski pomruk gdy wypowiadał jej imię,mogłaby przysiąc,że chciał znów ją pocałować.Podeszła bliżej i w oczekiwaniu stanęła przed nim.
-Czekasz na coś?
-A mam na co?-W jednej chwili podniósł się z miejsca i spróbował przygarnąć ją do siebie.Dziewczyna jednak wyciągnęła przed siebie dłoń jakby próbowała się od niego odgrodzić.
-Miałam na myśli przeprosiny.-Spojrzała na niego rozbawiona i lekko zdezorientowana.
-Nie będę cię przepraszał za coś,co obojgu nam się podobało.
-Dlaczego?
-Bo nie czuję się winny,w sumie jeśli mam być szczery,to zrobiłbym to znów,gdybym mógł.
-Ale...co z naszą poranną rozmową i tym,że zapominamy o tym incydencie.
-Co?Powiedziałem,że nikomu nie powiem,ale wcale nie obiecałem,że zapomnę,bo to raczej nie wykonalne.-Powietrze wokół nich momentalnie zgęstniało,a dwójka ludzi przeszywała się spojrzeniami na wylot.Ruszyli w swoją stronę równocześnie.Gdy ich usta się odnalazły,Hermiona wydała z siebie radosne westchnienie.Wreszcie to poczuła.Podniecenie rozlało się po jej ciele.Dłońmi poznawała twarz Severusa,głaskała go po włosach i próbowała się nie przewrócić,gdy przygryzł jej dolną wargę.Delikatnie pchnął ją w kierunku stołu,a gdy się o niego oparła,posadził ją na blacie i pozwolił nogami opleść się w pasie.Poczuła,że jest podniecony i aż jęknęła ucieszona,że nie tylko jej jest dobrze.Pocałował jej szyję i wciągnął zapach jej perfum głęboko w nozdrza.Koniuszkiem języka znaczył drogę do jej piersi,nim jednak tam dotarł,znów naparł na nią biodrami,co spotkało się z jeszcze jednym jękiem.Dziewczyna otworzyła oczy i ściągnęła koszulkę.
Jego głodny wzrok powiedział jej więcej niż słowa.Jednak to co zrobił zaskoczyło ją i podnieciło zarazem.Bezpardonowo pchnął ją na blat,wcześniej odpinając biustonosz.Gdy jej plecy dotknęły chłodnego drewna przeszedł ją dreszcz.Ale nie tylko dlatego.Mistrz Eliksirów lekko przygryzał jej lewy sutek,prawy zaś delikatnie masował powierzchnią płasko położonej dłoni.Niesamowicie ją to podniecało.Zaczęła pojękiwać intensywnie,a on jakby na złość przedłużał te słodkie tortury.Gdy liznął rowek między piersiami podniosła głowę i spojrzała na niego.Jego twarz wyrażała tylko jedno pragnienie i aktualnie pokrywało się ono z jej własnym.Zdecydowanym ruchem chwyciła nogawki jego luźnych spodni i zsunęła je.Od razu odciągnęła ostatnią część garderoby i wyciągnęła sztywnego penisa.Zachwyciła się jego ciepłem i gładkością.Zapragnęła od razu poczuć go w sobie.Mężczyzna jednak miał inny plan,albo najzwyczajniej w świecie był w szoku i nie dowierzał,że to dzieje się naprawdę.Stał wyprostowany i tylko delikatnie gładził jej małe,ale cudownie gładkie i jędrne piersi.Gdy przysunęła się bliżej popychając go delikatnie do tyłu,nie zrozumiał o co jej chodzi,dopóki nie poczuł jej cudownych ust na swoim członku.Jeździła językiem z góry na dół,a następnie brała go do połowy do ust i kilka krotnie powtórzyła ten manewr mrucząc jak kotka.Znała się na rzeczy,czuł,że gdyby chciała,doprowadziłaby go do orgazmu w dwie minuty.Ale ona wręcz przeciwnie,przedłużała jego przyjemność i jakby się zdawało,swoją też.
Gdy poczuła na swoim języku lekko słoną kropelkę,natychmiast się wycofała i wstała na nogi,skąd Severus od razu porwał ją w objęcia,szaleńczo całując.Doniósł ją do łóżka i delikatnie na nie opuścił.Bez ceregieli ściągnął jej spódniczkę i majtki,a gdy wsadził w nią palec,jęknął-tak bardzo mokra była.
-Kochanie...jesteś gotowa?-Nie patrzył na nią,tylko posuwał ją palcem,by móc jak najdłużej słuchać symfonii jej jęków.Nawet nie zwrócił uwagi na słowo jakim ją określił,ale ona też zdawała się nic sobie z tego nie robić.
-Taaak wejdź wreszcie.-Hermiona mówiąca o eliksirach to przyjemność,ale Hermiona wijąca się w ekstazie i prosząca go-to czysta poezja.Delikatnie naparł penisem na wejście do jej pochwy,a jej nawilżenie wprost go wchłonęło.Oczywiście nie napotkał oporu.Widział kto dziewicę,która tak umiejętnie robi dobrze?
Poruszył się,a jej jęki powiedziały mu,że ona również jest prawie że w niebie.Była ciasna,gorąca i wilgotna,doskonała.Wykonał kilka delikatnych ruchów,patrząc na jej piękną twarz,gdy objęła go nogami jeszcze bardziej przybliżając ich do siebie.Wbiła mu paznokcie w plecy,a on jęknął.Zaśmiała się urzeczona.
-Och tak cudownie.Mocniej,prosze.
-Nie chce ci zrobić krzywdy,jesteś tak cudownie ciasna.
-Zrób to tak jak pragnę,a nie tak jakbym była z porcelany.-Uciszył jej protesty masując łechtaczkę jednym palcem,ustami natomiast pieścił jej język i wargi.Ich ciała,złączone w jedno,lepiły się od potu.W pokoju unosiła się intensywna woń dwóch rozpalonych ciał.Oboje pojękiwali coraz głośniej a Hermiona coraz mocniej zaciskała ręce na jego barkach.Chwycił ją jedną ręką za twarz,zmuszając by spojrzała mu w oczy.Zaskoczona rozwarła powieki,a pocałunek jakim ją obdarzył spowodował silniejsze zaciskanie się pochwy wokół penisa.Ugryzł jej dolną wargę,a dziewczyna wydała z siebie jeden głębszy jęk i jak mu się wydawało,wyszeptała jego imię,mógłby przysiąc.Drgnęła i wbiła zęby  w jego szyję,krzycząc z rozkoszą.On zaś bliski spełnienia przyspieszył swe ruchy zapamiętale całując jej szyję.Wystrzelił do jej wnętrza,ale jeszcze chwilę później czuł jak jej cipka zaciska się w okół członka.Gdy oboje wyrównali oddechy,położyli się koło siebie,nawet nie patrząc w swoją stronę.
Pierwszy odezwał się Severus.Spojrzał w jej stronę i od razu zapragnął znów w nią wejść.Ale to nie czas na to.
-Co teraz zrobimy?-Z szerokim uśmiechem spojrzała na niego tak,że gdyby nie to co powiedziała,znów rzuciłby się na nią.
-Papieroska?








środa, 13 maja 2015

Miniaturka I-Wypad w góry cz.2

Miało być w 2 częściach,ale niespodziewanie wpadłam na pewien pomysł więc będzie kontynuacja;)
Enjoy!      



  Słońce powoli wstawało,aby rozpocząć kolejny dzień wrażeń. Gryfonka leniwie przeciągnęła się w łóżku,uważając by gestami nie rozbudzić śpiącego obok chłopaka.-Zaraz,co on tu robi?-Spojrzała na ciemną,gęstą czuprynę i uśmiechnęła się pobłażliwie.-No tak,znów popił i zebrało mu się na amory,mimo iż ledwo chodzi.-Dziewczyna uśmiechnęła się do swoich myśli i nie przeciągając wyskoczyła z łóżka i poszła pod prysznic.Gdy ciepła,kojąca woda otuliła jej ciało,nastolatka wróciła myślami do wydarzeń z minionej nocy.Ręce Snape'a na jej talii.Jej dłonie w jego włosach.Delikatne muśnięcia skóry ud.Dreszcz podniecenia.Czy to wszystko działo się naprawdę?Poczuła znajome gorąco,które towarzyszyło jej od kiedy została przyłapana przez Mistrza Eliksirów.Niewiele myśląc lekko ścisnęła pierś,która pod wpływem pieszczoty pokryła się gęsią skórką.Okrężnymi ruchami masowała raz jedną,raz drugą.Sięgnęła dłonią między uda i zatopiła palec w rozkosznie wilgotnym miejscu.Z jej ust wydobył się zdławiony jęk,gdy penetrowała swoją kobiecość.Szczypała twardniejące sutki.Aby zwiększyć swoje doznania,zmieniła strumień wody na zimny.Wtem,drzwi do kabiny otworzyły się i stanął w nich Severus,w samych bokserkach.Bez słowa podszedł i złapał ją za włosy władczym gestem,odchylił jej głowę do tyłu.Nim zdążyła się zorientować,już ją całował.Z całą mocą i namiętnością,na jaką było go stać. Hermiona nieporadnie oddawała pocałunki,próbując złapać choć krótki oddech.Mężczyźnie jednak było mało.Złapał ją w pół i opierając o ścianę prysznica zmusił by objęła go nogami w pasie.Tak też uczyniła,jednak ten krótki manewr pozwolił jej sięgnąć ręką w dół i pogładzić go po brzuchu .Czarnowłosy jęknął i dobrze odczytując jej intencje,przeniósł pocałunki na szyje i obojczyk.Woda,która wciąż lała się strumieniami,nieskutecznie chłodziła ich rozgrzane ciała.Dziewczyna wydała z siebie jeden przeciągły jęk,gdy usta mężczyzny zamknęły się na jej sutku i z roztargnieniem chwyciła jego włosy.Gdzieś w zakamarkach podświadomości doszło do niej,że te włosy nie są tak mokre jak być powinny.W przerażeniu otworzyła oczy i spostrzegła ,że bynajmniej nie jest pod prysznicem ze Snapem. Leżała w łóżku.Gorąca,spocona, w dziwnej pozycji,a Harrego nie było obok.Nerwowo pomacała się po udach,a wilgoć jaką poczuła zaskoczyła nawet ją samą.Szybko czmychnęła do łazienki,rozglądając się po drodze na wszystkie strony i zamknęła drzwi na klucz.Szybko opłukała spocone ciało i stanęła przed lustrem.Rozgrzane policzki całe rumiane po sennych harcach,przyspieszony oddech i drżące ręce-taki oto widok prezentowała sobą,a myśl,że właśnie tak jakby zdradziła swojego chłopaka (i to jeszcze z profesorem),wciąż huczała w jej głowie.Pomyślała również,że skoro Ginny nie ma to pewnie jest z Nevillem, a więc spokojnie mogłaby sobie zapalić,jednak coś nie pozwalało jej na to.Jakaś myśl uwierała ją jak za małe buty.-No tak!Snape!
Jeśli się z nim spotka,nawet mimochodem,może wyczuć od niej nikotynę,albo przejrzeć jej myśli.
Dziewczyna postanowiła więc,że wybierze się na krótki spacer.Najwyżej 20 minut,nie musi o tym nikogo informować.


Przemierzała jeden z górskich szlaków,gdy dobiegł ją dźwięk.Bardzo piękna,tkliwa melodia.Na początku nie mogła rozróżnić co to za instrument,ale z każdym krokiem słyszała wyraźniej i wkrótce pojęła.Saksofon.Jeden z najbardziej erotycznych,dźwięcznych instrumentów.Mogłaby wsłuchiwać się w jego grę godzinami.Przedzierała się przez lekki iglasty teren,aby dotrzeć do źródła melodii i zobaczyć,kto tak cudownie gra.Stąpając najciszej jak się da, dotarła do skraju niewielkiej polany.Wyjrzała zza konaru i spostrzegła siedzącego na pniu mężczyznę w czarnej pelerynie.Pierwsze jej skojarzenie było tak niedorzeczne,że od razu je odrzuciła.Przyjrzała się bardziej,podchodząc tak blisko jak tylko się dało,bez ujawniania się.Już miała cichutko wycofać się w głąb lasu,gdy usłyszała głośno i wyraźnie:
-Granger nie chowaj się,już dawno cię zauważyłem.-Z przestrachem dziewczyna obejrzała się,ale nie dostrzegła nikogo,czyli słowa musiały paść z ust Mistrza Eliksirów.Niechętnie przestąpiła przez zaspę i poczłapała w kierunku mężczyzny,który odłożył imponujący instrument na malutki pieniek.
Hermiona nie wiedziała,gdzie ma podziać oczy,dlatego z pałającymi policzkami i na miękkich nogach podeszła,patrząc na swoje dłonie. Snape wstał,wziął się pod boki i zlustrował ją od góry do dołu.Uśmiechnął się kpiąco i chrząknął.
-Założę się,że pod tym o wiele za krótkich płaszczykiem masz tylko pidżamę.Zgadłem?
-A o co chce się pan założyć,profesorze?-Nie mogła pojąć dlaczego aż tak się rumieni.Pytanie było normalne i nie zawierało żadnych podtekstów.
-A może o to?-Zgrabnym ruchem zgarnął paczkę papierosów,którą miała na dnie kieszeni. Gryfonka zapiszczała zirytowana,że znów ją przyłapał.Spojrzała w górę na twarz nauczyciela,a jego triumfujący uśmieszek rozzłościł ją jeszcze bardziej.
-Granger,możesz nie pamiętać,ale mieliśmy umowę.Miałem już nigdy nie przyłapać cię na paleniu.-Dziewczyna spuściła wzrok,zaraz jednak popatrzyła mu z nadzieją w oczy.
-Technicznie rzecz ujmując,nie przyłapał mnie pan.Może szłam aby je wyrzucić?
-Taaa, a ja marzę aby Griffindor wygrał puchar domów.
-Nie wiedziałam,że pan gra.
-Jeeeej Granger,jest jeszcze milion rzeczy,których o mnie nie wiesz i się nie dowiesz.Pogódź się z tym.
Nie będzie ci dane kronikować mojego życia,choć pewnie wydanie tego to byłaby żyłka złota.
-Może Pan coś zagrać?-Nie spodziewała się,że to zrobi,ale jednak nie mogła choć nie spróbować jeszcze raz usłyszeć te rozkoszne dźwięki.O dziwo,czarnowłosy bez słowa sięgnął po instrument,usiadł,oparł stopy o pieniek i wtem znów po lesie rozniosły się piękne dźwięki. Hermiona,bez udziału woli usiadła na wyklepanym śniegu i zamknęła oczy.Melodia tym razem była specyficzna.Nostalgia,romantyzm,niezrozumienie...
Myśli dziewczyny skupiły się na czuciu.Całą sobą chłonęła piękny utwór.Gdy po kilku minutach rozbrzmiały ostatnie dźwięki,wciąż siedziała nie poruszając się,z zamkniętymi oczami.Ocknęła się jak z transu i spojrzała w bok.Mężczyzna bezczelnie gapił się na nią,ale to nie to ją zaskoczyło.Jego oczy,zawsze zimne i kalkulujące,teraz były spokojne,może nawet...rozmarzone?Odchrząknęła zawstydzona i uciekła spojrzeniem w bok.
-To było piękne.Chciałabym umieć tak grać.
-To w czym problem?-Uniósł brew i uważnie na nią spojrzał.Tym razem odwzajemniła spojrzenie.Byli na bezpiecznym gruncie,nie musiała się denerwować.
-Brak czasu,słomiany zapał,milion książek do przeczytania,życie prywatne..-Pewnie wyliczałaby dalej,gdyby nie przerwał jej gestem.
-Twierdzisz więc,że ja nie mam życia prywatnego i dlatego znalazłem czas na naukę gry na saksofonie?-Nachylił się w jej stronę,tak blisko,że mógłby policzyć jej piegi.Momentalnie się zaczerwieniła.
-Nie nie nie nie,nie to miałam na myśli profesorze.Wiem,że ma pan mnóstwo znajomych i przyjaciół,te wszystkie kluby,stowarzyszenia,rozrywkowy z pana człowiek.-Oboje wiedzieli,że kłamała.Z tymi ludźmi łączyły go tylko wspólne pasje,nic więcej.Nie spotykał się z nikim na gruncie towarzyskim,nikogo nie dopuszczał do siebie.
-Och Granger,nie jesteś dobrą kłamczuchą.Ale niech ci będzie,nie uznam tego za zniewagę.Moje życie,to moja sprawa i niech tak zostanie.Jeśli pozwolisz,chcę zostać sam.
-Dobrze.-Wyciągnął do niej rękę i postawił ją na równe nogi.Otrzepała się ze śniegu i ruszyła na wydeptaną z jej kroków ścieżkę.Odwróciła się jednak i idąc za ciosem,uśmiechnęła się najpiękniej jak potrafiła.
-Mówiłam szczerze.To wielki dar tak grać.Chciałabym pana jeszcze kiedyś usłyszeć.-Tak jak się spodziewała,Snape był zbyt zaskoczony,aby coś odpowiedzieć.Skinął tylko głową i spojrzał na odległe promienie słońca przebijające się przez las.

-Cholera!-Hermiona miotała się po pokoju, Ginny patrzyła na nią z rozbawienie.
-Co się stało?
-Nic nic,przypomniałam sobie o czymś.Nic ważnego.
W rzeczywistości jednak,przypomniała sobie,że Mistrz Eliksirów jest w posiadaniu jej własności i o ile się nie myliła,słono będzie kosztowało jej odzyskanie.

W ciemną noc bezszelestnie wymknęła się na balkon,pospiesznie naskrobała liścik i posłała go piętro niżej.

Profesorze!
Ufam,że ma Pan coś mojego.
Istnieje szansa,że to odzyskam?

H.

Odpowiedź dostała w mgnieniu oka.Tak jakby czekał,aż się odezwie.Gdy ją przeczytała,aż zadrżała i ze strachu i z podniecenia.

H. 
Przyjdź i się przekonaj.
S.S.

piątek, 24 kwietnia 2015

Miniaturka I-Wypad w góry cz1

Prezentuje wam miniaturke sevmione,totalnie z przymrużeniem oka;)

-Kochanie,uważaj!Nie tak prędko,przecież wiesz że jesteś jeszcze obolały!-Nie mogła się powstrzymać aby mu nie matkować.To było silniejsze od niej.Sam fakt,że w ogóle postanowił wyruszyć z nimi na stok,był raczej lekkomyślny.Ale cóż,Wybrańcy tak mają.Jeździli już od jakiś 4 godzin a im wciąż było mało.Nieopodal parka ich przyjaciół całowała się,myśląc że nikt nie patrzy.Ale oni widzieli,i w tej chwili na ich twarzach pojawiły się kwaśne miny.Oboje myśleli o tym samym...



Alpy tego roku były cudowne.Mroczne,wieczorami przerażające,ale w gruncie rzeczy piękne.
Gryfonka siedziała na parapecie okna w swoim pokoju na 3 piętrze górskiej chatki,które wynajmowała wraz ze swoimi przyjaciółmi i chłopakiem.Dzieliła pokój z Ginny oraz Luną,a ten naprzeciwko zajęty był przez Harrego,Rona i Neville'a.
Mimo iż wieczór był chłodny,wyszła na balkon aby oddać się jednej z czynności jakie mogła robić tylko w samotności.I nie chodzi tu o rozmyślania.Miała brzydki sekret.Palenie papierosów.Nikt o tym nie wiedział i miała nadzieje iż do końca tego wyjazdu nikt się nie dowie.Powiedziała przyjaciołom iż musi do kogoś zadzwonić,a jako że jej towarzysze nie byli obyci z czymś takim jak komórka,najzwyczajniej w świecie ją olali przykazując tylko aby nie rozmawiała długo bo zmarznie.
Opierając stopy o barierkę balkonu wygrzebała z kieszeni zapalniczkę i paczkę papierosów.Odpaliła jednego i spojrzała w bezgwiezdne,prawie czarne niebo.Było już grubo po północy,jednak to nikomu nie przeszkadzało.Byli na mini wakacjach,więc nie musieli trzymać się ścisłych reguł jakie panowały w zamku.
Wstawali  w południe,wygrzewali się w zimowym słońcu,szusowali po stoku,a gdy już brakowało im sił na jazdę,wracali do domku i organizowali zakrapiane imprezy.Jak dotąd wjazd był bardzo udany.Pozostał im jeszcze tydzień i dziewczyna wiedziała,że wydarzy się coś niezwykłego.Miała tylko nadzieję,że będzie to miało związek z jej chłopakiem,może wreszcie uda im się pójść do łóżka?Czekała na to od kilku tygodni,ale chłopak był bardzo obolały po upadku z miotły na treningu,więc postanowili zaczekać,aż będzie w pełni sprawny.Co prawda Hermionie nie bardzo to odpowiadało,ale zbyt wielkiego wyboru nie miała.
Mogła tylko każdego dnia podawać mu eliksiry,smarować jego barki maściami i sprawdzać ogólny stan zdrowia.Jak to niańka.To znaczy dziewczyna.Dziewczyna-niańka jak (nie)lubiła o sobie mówić.

Z lubością zaciągnęła się papierosem i zapatrzyła w obłoczki dymu wydobywające się z jej ust.Zeskoczyła z parapetu z zamiarem wyrzucenia niedopałka w śnieg,ale niechcący strąciła ręką zapalniczkę,która spadła na niższy balkon-do sąsiadów.
-Cholera!Będę musiała tam zejść!-pomyślała ze zgrozą.Była to jej jedyna zapaliczka. Gryfonka przełożyła obie nogi przez barierkę i energicznie zeskoczyła w dół.Niestety przy lądowaniu zachwiała się i uderzyła głową o metalowy grill który ktoś pozostawił na balkonie.Miała nadzieję,że uda jej się zabrać zapalniczkę i niepostrzeżenie wdrapać na piętro,ale niestety,widocznie narobiła zbyt dużo hałasu,bo usłyszała dochodzący z pomieszczenia odgłos kroków i głosy.Podniosła zgubę i chwyciła za dolną część swojego balkonu,ale w momencie kiedy oparła kolana o balustradę,drzwi się otworzyły.Z wrażenia spadła z powrotem na podłogę,tłukąc przy tym tyłek i kolana.Jęknęła żałośnie,ale bała się podnieść wzrok.Koło niej stał  Severus Snape,w granatowym szlafroku.Gdy uniosła na niego spojrzenie,spostrzegła,że jest  nieźle wkurzony.To znaczy bardziej niż zwykle.Łypał na nią groźnie,a jego dłonie bardzo mocno zaciskały się,jedna na różdżce,druga na klamce drzwi.Gdy podniosła się z kolan i stanęła z nim twarzą w twarz,wreszcie się odezwał.
-Co ty tu wyprawiasz Granger?
-Nic.
-Nawet nie dajesz człowiekowi pospać!
-Przepraszam,coś...coś mi upadło.-Próbowała niepostrzeżenie schować zgubę do kieszeni,ale nie zrobiła tego wystarczająco szybko.Chwycił jej nadgarstek,a ona zaskoczona nie zdołała go powstrzymać.W ułamku sekundy trzymał już w dłoniach jej jedyną zapalniczkę.
-Po co ci to?
-A wie Profesor do czego to służy?
-Nie rób ze mnie idioty.Oczywiście,że wiem.Czyżbyś chciała użyć kadzidełek?Nie radzę ci kłamać bo i tak się dowiem.Twoja legilimencja jest tak marna,że chyba nawet Potter jest w tym lepszy.
-Rozpalam nią ogień w kominku?-Nawet w jej ustach uszach brzmiało to absurdalnie i sama by sobie nie uwierzyła na jego miejscu.
-Hm..-zaczął obracać zapalniczkę w dłoni-a nie pomyślałaś by użyć do tego różdżki?-Dziewczyna zrobiła się jeszcze bardziej purpurowa na twarzy i wstrzymała oddech,ale oskarżenie nie przychodziło.
-Odda mi ją Pan?-Spojrzała na niego z nadzieją,ale zaraz opuściła głowę pod wpływem jego spojrzenia.
-Nie sądzę,aby to było zachowanie godne nauczyciela,który przyłapał swoją nastoletnią uczennicę na paleniu.
-Właściwie...to nie przyłapał mnie Pan..
-Nie skończyłem!Jednakże...ponieważ nie byłem świadkiem i tylko twoja niezdarność cię wkopała,nie doniosę nikomu o tym co robisz,chyba ze złapie cie jeszcze raz i wtedy nie będę już tracił czasu na dyskusje.
Rozumiemy się?
-Tak profesorze.-Powiedziała to z wyraźną ulgą i chyba to był błąd,bo nauczyciel spojrzał na nią uważnie.
-Powiedz mi Granger,czy twoi przyjaciele również to robią?
-Nie profesorze,tylko ja.
-I jesteś pewna,że już nie będziesz tego robić?-Uniósł jedną brew tak jak miał to w zwyczaju.
-Jestem pewna,że już mnie Pan nie przyłapie.
-Zmiataj stąd zanim zmienię zdanie.
Posłusznie przesunęła się w stronę barierki,przełożyła nogę i sięgnęła do krawędzi jej balkonu.Chwyciła balustradę mocniej i chciała się podciągnąć,gdy usłyszała lekko zachrypnięty głos.
-Hej Granger,nie zapomniałaś o czymś?-Odwróciła się w jego stronę i spojrzała na zapalniczkę,którą trzymał w dłoni.Pomachał nią i skierował przedmiot w jej stronę.Dziewczyna lekko się chwiejąc wyciągnęła dłoń i spróbowała pochwycić przedmiot.Na darmo jednak,gdyż wciąż była za daleko.Gdy spróbowała swoich sił po raz drugi,Mistrz Eliksirów odsunął się nieznacznie i gdyby nie jego ramię,upadłaby na ziemię.
-Niezdara.-Mruknął cicho.
-Bawi to Pana?-Hermiona próbowała złapać równowagę,ale było to niezwykle trudne.Jedną ręką przecinała powietrze i całą sobą koncentrowała się,aby znów nie upaść.Kolana do teraz ją bolały.
-Może pomóc?-Jego szyderczy ton dodatkowo ją upokorzył,ale jakoś musiała wyjść z tej sytuacji.
-Oprę się na Panu na sekundkę dobrze?-Nawet na niego nie patrzyła.Było jej za bardzo wstyd z powodu sytuacji do jakiej doprowadził ją nałóg.Wbiła paznokcie w ramie profesora,a drugą rękę położyła po części na karku i na szyi.Ciepło jakie od niego poczuła,lekko ją zamroczyło,ale syk jaki wydał otrzeźwił ją momentalnie.
-Zabieraj te szpony!-Kompletnie nie spodziewała się tego co zrobił mężczyzna.Złapał ją w talii,przyciągnął do siebie i delikatnie postawił na ziemi.Gdy uniosła na niego spojrzenie,był tak samo czerwony na twarzy jak ona.Widocznie sytuacja żenowała go tak samo jak ją.Ich spojrzenia skrzyżowały się na moment i Hermiona pierwsza odwróciła wzrok. Odchrząknęła i cofnęła się o krok,wciąż czując jego ręce na swojej talii.Spojrzała w dół i aż ją dreszcz przeszedł. Miejsca na których spoczywały dłonie mężczyzny,paliły ją i spowodowały przyspieszenie pulsu.Gdy znów uniosła głowę,Snape bez słowa puścił ją przez co się zachwiała,ale zaraz złapała pion.Nauczyciel otworzył szerzej drzwi i ruszył pierwszy.Ponieważ ich nie zamknął uznała,że ma podążyć za nim.Tak też zrobiła.Nie miała jednak czasu,aby rozejrzeć się po wnętrzu,gdyż zaraz usłyszała dobrze znany zrzędliwy głos,dochodzący najprawdopodobniej z prowizorycznej kuchni.Gdy tylko przestąpiła jej próg,dostrzegła dwa parujące jeszcze kubki z herbatą i talerzyk babeczek czekoladowych.Była zbyt zaskoczona,aby się roześmiać więc tylko usiadła i od razu chwyciła kubek w dłonie.Czuła na sobie jego wzrok,ale siedziała bez ruchu wpatrując się w matę w kwiatowe wzorki.
-Może chociaż spróbujesz się wytłumaczyć?I tak ci nie uwierzę,ale spróbuj.
-No..nie mam konkretnego wyjaśnienia.-Wciąż mówiła patrząc w stół,jakby zaraz miała pojawić się tam odpowiedź Godna Mistrza Eliksirów.O dziwo nie czuła się jak na przesłuchaniu.Sama jego postać,postawa i gesty,wprawiały ją w lekką konsternację,ale też podniecenie.Nie, nie czuła podniecenia z powodu Snape'a,tylko tego,że nakrył ją i być może będzie chciał ukarać.Ciekawe tylko jak...
-Dlaczego się uśmiechasz?Na twoim miejscu raczej byłbym przerażony.-Uśmiechnął się drwiąco,a gdy spojrzała na niego zaskoczona prychnął zirytowany.
-Nie jest Pan aż tak przerażający jak myśli.Dawno już przejrzałam Pana gierki i w sumie nawet się trochę Panu dziwie.
-Doprawdy?-Powiedział to tonem,który sugerował coraz większe rozbawienie,a słysząc to,Hermiona postanowiła jeszcze bardziej się pogrążyć.Może być zabawnie.Mężczyzna wygodniej się rozsiadł i spojrzał na nią.
-Doprawdy.-Odpowiedziała w tym samym tonie,również zaszczycając go spojrzeniem,ale jej było bardziej figlarne.Dla Snape'a zwiastowało rychłą katastrofę.Dziewczyna założyła kosmyk włosów za ucho i delikatnie zwilżyła górną wargę językiem.-Czy ktoś z personelu wie,że Pan należy do Klubu Książki w Londynie?Stowarzyszenia Poetów?Stowarzyszenia Historyków?Cy ktoś wie,że grywa Pan w karty?Śmiem stwierdzić całkiem nieźle.Na tyle nieźle,by móc dorobić się niemałych pieniędzy?Czy coś pominęłam?A tak.Moje ulubione.Czy ktoś wie,że wciąż kocha Pan Lily Potter i zrobiłby Pan wszystko by wrócić ją do życia?Nawet na krótką chwilę?-W miarę jak wymieniała,Severus bladł,zieleniał,siniał,ale przy ostatnim zdaniu dosłownie zrobił się purpurowy.Patrzył na nią osłupiały,nie mogąc uwierzyć,ani pojąc skąd ona to wszystko wie.Nikt nie mógł podać jej tych faktów,bo nikt ich nie znał.Po jego szpiegowskim życiu nauczył się,żeby z nikim nie dzielić się tym,co było dla niego cenne i mogło go zgubić.Owszem-prowadził bujne weekendowe,mugolskie życie,ale nic jej do tego!Gdy wreszcie uspokoił galop myśli,spojrzał na jej triumfujący uśmieszek i ogarnęła go ochota by go zetrzeć z tej ładnej buzi.
-Skąd to do cholery wiesz?Wytłumacz się!
-Och profesorze,spokojnie.To nic takiego.W mugolskim świecie nie trzeba znać się na legilimencji,czy posiadać myślodsiewnie aby czegoś się dowiedzieć.To było dziecinnie proste.Popytałam,poszukałam i już.Wiem o Panu sporo sporo więcej i muszę przyznać jestem pod wrażeniem.Jest Pan interesującym człowiekiem,jak się oczywiście uda przebić przez skorupę dupka i chama.
-Zważaj na język!-Spojrzała na niego i znów przejechała językiem po wargach.Mężczyzna patrzył na nią jak zahipnotyzowany,a ona zdawała sobie niczego z tego nie robić.
-Próbuję Panu uświadomić,że każdy z nas ma tę drugą stronę,którą niekoniecznie trzeba wyjawiać światu.-Powiedziała to tonem,jakby mówiła mu,że jest nauczycielem a ona uczennicą i wzruszyła ramionami.
-Chcesz mnie szantażować?-Warknął.
-Absolutnie.To o czym wiem,jest tylko i wyłącznie moim skarbem.Pana tajemnica jest ze mną bezpieczna.
-Więc po co mi to powiedziałaś?Po co się ujawniłaś?-Ku jego zaskoczeniu dziewczyna chwyciła babeczkę,podniosła się z siedzenia,okrążyła stół i stanęła koło niego.
-Bo być może jestem do Pana podobna,być może mam te same aspiracje,zainteresowania,marzenia.Co Pan na to?-Wgryzła się w babeczkę i przeżuwała ją ze smakiem.Czarnowłosy wstał i stanął tak blisko,że czuł zapach kakao i posypki czekoladowej.
-Granger nie podoba mi się ta rozmowa i życzę sobie abyśmy więcej do niej nie wracali.Masz w tej chwili opuścić to miejsce,a jak jeszcze raz złapię cię z papierosem,to zgłoszę do dyrektorowi.Zrozumiałaś?
-Oczywiście.-Parsknęła śmiechem,a przy tym okruszek z orzecha spadł jej na bluzkę. Strzepnęła go niedbałym gestem i uśmiechnęła się słodko.Wtedy spostrzegł,że dziewczyna ma trochę nadzienia w kąciku ust.Pomyślał,że powinien jej to zetrzeć,ale powstrzymał się.Patrzył na nią z wyższością i mimo iż wiedział,że nie może jej lekceważyć,pomyślał,że wygląda wyjątkowo słodko i niewinnie.Lekko potrząsnął głową odpędzając niechciane myśli i wskazał jej drzwi.
-Nie sądzi Pan,że powinnam wrócić tą samą drogą jaką weszłam,by nie wzbudzać w nikim podejrzeń?I tak pewnie już się o mnie martwią.
-Ha!Potter i reszta?Na pewno już się za tobą stęsknili.
-Nie wątpię.Dobranoc.-Nie oglądając się ruszyła do drzwi balkonowych,ale zaraz wróciła z lekką paniką wymalowaną na twarzy.
-Nie jesteś blondynką nie mów,że się zgubiłaś,to jakieś 10 metrów.
-Musi mi Pan pomóc wejść na barierkę.
-Mogę,ale nie muszę.
-Co to znaczy?-Spojrzała na niego wyzywająco.
-Poproś.
-Bez łaski.
Mistrz Eliksirów załamał ręce nad jej upartością i podążył za nią.Skwitowała to cichym prychnięciem,ale nie musiała się odwracać by wyczuć,że jest zirytowany.Stanął z boku,tak że widziała jego profil.Zakrzywiony nos,twarz w bruzdach i głęboko czarne oczy.Taaak to niewątpliwie twarz kogoś kto widział i doświadczył wieku rzeczy.Ale też twarz,która była na swój chory,dziwaczny sposób pociągająca.Dziewczyna zaczerwieniła się i nie patrząc na niego wyciągnęła dłoń,którą po krótkim wahaniu ujął.Opierając na nim cały ciężar ciała próbowała uchwycić barierkę swojego balkonu,ale brakowało jej do tego jakiś 20 centymetrów.
-Wyżej.
-Nie przeginasz?-Krzyknął,cała ta sytuacja zaczynała go już irytować.
-Cicho,zaraz ściągnie nam Pan na głowę Harrego i resztę.-Snape w myślach skarcił się za głupi wybuch.Zaczął myśleć.Jak tak dalej pójdzie to naprawdę zaraz ich ktoś nakryje,a nie ufał dziewczynie.Gotowa zwalić na niego winę i posądzić o nie wiadomo co.W końcu był jej nauczycielem.
-Granger złaź,mam pomysł.-Zaskoczona dziewczyna posłusznie zsunęła się z barierki i stanęła naprzeciw nauczyciela.Ten,bez ostrzeżenia chwycił ją za biodra i uniósł stanowczo.Teraz jej głowa znajdowała się prawie na tym samym poziomie co jego,ale nieco wyżej.
-Nie krzycz i nie panikuj.Chwycę cię za tyłek i podsadzę,jasne?
-Profesorze,dlaczego miałabym panikować?
-Bo jesteś nieznośna,nieprzewidywalna i zaraz cię upuszczę jak nie przestaniesz się wiercić.-Kosmyk włosów opadł mu na oczy podczas tej tyrady,a Hermiona  impulsywnie poprawiła go,zakładając za ucho profesora.Spojrzała na niego ciepło,ale też figlarnie.
-To może w końcu złapie mnie pan za ten tyłek zamiast tylko narzekać?-Zabrzmiało to dość dwuznacznie,ale nie miała czasu się nad tym zastanowić,bo Snape zirytowany jej uwagą,bez ostrzeżenia podrzucił ją do góry i objął swoimi dłońmi jej pośladki.Momentalnie się spięła,ale miała nadzieję,że niczego nie zauważył.Spojrzała w dół i spostrzegła,że Mistrz Eliksirów wgapiał się w jej opalony brzuch,który ukazał się,gdy koszulka podjechała jej do góry.Miejsce to zaczęło palić ją żywym ogniem.Poczuła się nieswojo.Uczucie pogłębiło się,gdy dłonie mężczyzny zaczęły gładzić jej tyłek.Kciukami zataczał kółka,coraz bardziej przesuwając dłonie do przodu jej spodni.Nie mogła powiedzieć,że jej się to nie podobało,ale spanikowała,dlatego z całych sił pociągnęła ręce do góry i uchwyciła barierkę.Podciągając się na rękach w końcu stanęła na krawędzi betonowej podłogi i nawet nie oglądając się za siebie wskoczyła do mieszkania.Głośno oddychając pomyślała "co się do jasnej cholery wydarzyło?!"Nie miała jednak czasu na dalsze rozważania bo do pokoju przylewitował skrawek papieru."Granger,jak łatwo zmusić cię do działania.Dobranoc."Ze złością zmięła papier w ręku i mruknęła sama do siebie:chcesz działania?będziesz je miał.




piątek, 6 marca 2015

Rozdział 13

Witajcie;)
Wracam.
Notka nie najwyższych lotów,no ale jest.
Enjoy!
;*


Zimna,zacieniona sala powodowała uczucie gęsiej skórki na ciele dziewczyny. Rozpraszało ją to. Największym jednak problemem nie był chłód czy dyskomfort jaki odczuwała.W zakłopotanie wprawiał ją wzrok Mistrza Eliksirów który co i rusz czuła na sobie. Powinno jej to pochlebiać,ale raczej tak nie było.Czuła się odrętwiała i zawstydzona. Nie pojmowała co w nią wstąpiło i chyba nawet nie chciała tego wiedzieć.Wiedziała natomiast, iż musi ograniczyć kontakty z nim i spróbować zapomnieć o tym co zaszło.
Będzie to ciężkie zadanie,ale postara mu się podołać.Sprawy wymknęły się z ich rąk,tamto zdarzenie w ogóle nie powinno mieć miejsca.Ale miało...
W czasie w którym Severus ustalał szczegóły z urzędnikiem z Ministerstwa,ona zatopiona w swoich myślach toczyła bitwy.W końcu jednak zdecydowała,że da mu wolną rękę i jemu pozostawi decyzję co do przyszłości.Jeśli w ogóle mieli jakąś przyszłość.Gdy mężczyzna chrząknął znacząco,uniosła na niego zdziwione spojrzenie,a gdy wstał,podążyła za nim.Szli w milczeniu,a ona zorientowała się,że nawet nie pożegnała urzędnika.Nie mógł jednak być nikim ważnym,wtedy Snape na pewno wymagałby od niej uczestnictwa w konwersacji i ganiłby ją za jej ciągłe zamyślenie.Zatrzymał się tak raptownie,że wpadła na niego,ale nie zaszczycił jej nawet spojrzeniem.Obcesowo chwycił jej dłoń i w mgnieniu oka byli już w znajomych stronach.Chyba uznał iż sama trafi do zamku,bo zaczął iść tak szybko,że w zasadzie truchtała koło niego.Nie da mu jednak tej satysfakcji i nie odezwie się pierwsza.Chce się boczyć,proszę bardzo.Nagle Severus chwycił ją za ramię i pchnął w stronę ceglanej ściany budynku.Panował półmrok i jedyne co widziała wyraźnie to jego czarne,połyskujące źrenice.Przez jedną sekundę pomyślała,że ją pocałuje,ale oczywiście nic takiego się nie stało.Gdy się odezwał,momentalnie spuścił wzrok na swoje buty.
-Słuchaj.Zrobimy tak.Ani ja,ani ty nie chcemy kontynuować tej marnej przygody.Przejdziemy nad tym do porządku dziennego i jeśli dopisze nam szczęście,nikomu się nie wygadasz i się nie skompromitujemy.Jasne?
-Poczekaj.Ty pytasz mnie o zdanie?Bo z twojego monologu wywnioskowałam tylko,że mam siedzieć cicho i słuchać się ciebie jak pies,a to co mam do powiedzenia,to już mniej ważne.-Nie podnosiła głosu,wręcz przeciwnie,mówiła spokojnym,wyważonym tonem,ale zdaje się iż na Nietoperzu nie robiło to wrażenia.
-Serio Granger?Teraz chcesz zgrywać obrażoną księżniczkę?Wierz mi,takie wyjście będzie najlepsze.Nie wpędzaj się w poczucie winy,nie ma potrzeby.Każdemu czasem odbija.
-Co ty sugerujesz?-Spojrzała na niego roziskrzonymi oczami,jakby dopiero dotarło do niej co mężczyzna insynuuje.
-Niczego nie sugeruje.Oboje wiemy jak było.Byłaś tak wyposzczona,że rzuciłaś się na pierwsze lepsze mięsko.Czyż nie tak Panno Granger?Równie dobrze mógłby to być Krum,albo ten chłystek z maślanymi oczami.Ja byłem na miejscu,więc użyłaś mnie aby dać ujście swoim emocjom.-Hermiona aż dygotała z gniewu.Poczuła się jak idiotka. Dobrze,że nie mógł widzieć dokładnie jej twarzy,bo ta dosłownie ją paliła.Snape albo jest idiotą,albo idiotę gra.Kompletnie źle odczytał jej zachowanie,albo chce wyjść z twarzą z sytuacji.Szkoda tylko,że jej kosztem.Nie bardzo wiedziała co ma powiedzieć.Przytaknąć,spalić się ze wstydu i uciec?Czy postawić wszystko na jedną kartę i być szczerą?Pewnie dalej biłaby się z myślami,gdyby nie aksamitny głos,który usłyszała koło ucha.
-Chyba,że chcesz mi powiedzieć,że to miałem być ja?Masz do mnie słabość?Chciałaś mnie?A może nadal chcesz?-Snape jednym ruchem wsunął kolano między jej uda i przyparł ją do muru.-Dotarło do niej,że to prowokacja.Czarnowłosy chciał wybadać,czy to co sugerował było prawdą.Już chciał kontynuować,złapać ją za podbródek,gdy usłyszał cichy jęk.Właściwie nie był nawet pewien czy sobie go nie wyobraził,jednak gdy spostrzegł jak szeroko rozstawione są nogi dziewczyny i jak kurczowo dociska kolano do pewnych wrażliwych partii jej ciała,zrozumiał,że chcąc ją ośmieszyć,doszedł..do prawdy.Momentalnie go otrzeźwiło.Odsunął się od dziewczyny,niedbałym gestem strzepnął nieistniejące pyłki,których i tak nie mógłby zobaczyć w tym świetle i ruszył przed siebie bez słowa.
Gdy dziewczyna wreszcie doszła do siebie po przeżytej scenie,ruszyła za ciemną postacią,by w ciszy przekroczyć bramy zamku.Nie odezwali się do siebie ani słowem,ale w sumie nie było to nawet konieczne.
Tej nocy złamali wszelkie bariery.Jeszcze niedawno byli w stosunkach nauczyciel-uczennica,a zachowali się jak para niedoszłych kochanków. Pożądanie jakie w nich zapłonęło,mogło być wynikiem tęsknoty za bliskością,ale niczego nie usprawiedliwiało.Scena w jej komnacie nie powinna mieć miejsca i oboje zdawali sobie z tego sprawę.Nie mniej jednak coś się zdarzyło.W tamtej chwili oboje pragnęli siebie,swoich ciał i pewnie ugasiliby to pragnienie,gdyby nie zadanie jakie mieli wykonać.
Mistrz Eliksirów bez słowa udał się do swoich komnat,by tam dać upust frustracji,poprzez picie na umór.Dziewczyna zaś położyła się w ciszy własnego pokoju i nie zmrużyła oka,aż do świtu.Gdy nastała pora śniadania,wykonywała poranne czynności niczym robot.Niewiele zastanawiała się nad tym wszystkim.Najbardziej przejmowała się tym,jak spojrzy mu w oczy na dzisiejszym śniadaniu i później w Norze.Pozostałe fakty,jakby wyparła.Postąpiła tak jak jej radził.Będzie udawać,że nic się nie stało,ale jak ma spojrzeć w te czarne tęczówki i wytrzymać ich spojrzenie?

                                                                                 *

Los tym razem okazał się dla niej łaskawy.Mężczyzny nie było na śniadaniu.Najprawdopodobniej śpi albo leczy kaca. Hermiona usiadła przy stole i zajęła się pałaszowaniem kanapek z dżemem.
Gdy tylko zaczęli schodzić się pierwsi uczniowie,jej uwaga skupiła się na stole ślizgonów.Charles już tam był i zabawiał kolegów jakąś historyjką.Zupełnie jak Malfoy.Co ci ślizgońscy blondyni mieli takiego w sobie?Z niedowierzaniem pokręciła głową,gdy zdała sobie sprawę,że znów się na niego gapi.Na szczęście nikt tego nie zauważył i nie było Snape'a który na pewno walnąłby jej kazanie.
W nieco lepszym humorze ruszyła przez środek sali,by mniej więcej w połowie zostać zatrzymaną,przez głęboki melodyjny głos.
-Pani Profesor?-Odwróciła się i ujrzała Chucka,który z marsową miną przyglądał jej się.
-Słucham?
-Ja...chciałem tylko panią o coś zapytać,ale...trochę cię wstydzę.
-Mów śmiało.-Zaczęła powoli iść w stronę wyjścia,dając mu do zrozumienia,że ma ruszyć za nią.Gdy odwróciła twarz w jego stronę,aż zagapiła się na tą iście szlachecką twarz.Chłopak bardzo zmieszał się,pod wpływem jej badawczego spojrzenia,ale w końcu odzyskał rezon i zaczął mówić.
-Wiem,że przyjaźni się pani z Harrym Potterem i chciałem zapytać,czy mogłaby mnie pani z nim poznać?-Zrobił tak zażenowaną minę,że Hermiona aż się zaśmiała.
-Oczywiście!Tak się składa,że dziś jest małe przyjęcie na którym będzie zarówno Harry jak i Ron Weasley,więc jeśli chcesz możesz tam ze mną pójść.
-Naprawdę?To super!Jest pani niesamowita!
-Tylko nie opowiadaj o tym nikomu,a już na pewno nie profesorowi Snape'owi.
-Oczywiście.
-Umówmy się tutaj o 18,dobrze?-Chłopak tylko skinął głową i z uśmiechem pobiegł w stronę kolegów,którzy patrzyli na nich z zaciekawieniem.
Granger stwierdziła,że później będzie się zamartwiać jak uniknąć konfrontacji z dupkiem z lochów no i jak wytłumaczy mu dlaczego zaprosiła młodszego chłopaka na to przyjęcie, skoro wyraźnie zakazał jej kontaktów z nim.Popędziła by napisać list do Harrego w którym uprzedzi go o niespodziewanym gościu.
Gdy skończyła postanowiła trochę poczytać.Oczywiście czynność ta tak ją wciągnęła,że potem musiała na szybko się stroić.Aby jeszcze bardziej pognębić Snape'a, postanowiła ubrać tę samą bluzkę,wiązaną na szyi.A niech się gapi!
Makijaż wykonywała już praktycznie jedną nogą na korytarzu,a i tak musiała wrócić się po torebkę.
Newborn już czekał.Wyglądał wspaniale w czarodziejskiej szacie wyjściowej,a jego włosy zawsze lśniące,były ułożone identycznie jak Dracona,gdy go ostatni raz widziała.Musi się dowiedzieć czy ci dwaj się przypadkiem nie znają,lub czy nie mają tego samego stylisty.Uśmiechnęła się pod nosem i podeszła do chłopaka.Ten podał jej ramię i razem ruszyli ku bramie wejściowej.
Gdy tylko pojawili się w Norze,chłopak zaczął rozglądać się na wszystkie strony jakby nie mógł powściągnąć ciekawości. Hermiona zachichotała i poprowadziła go do kuchni.Nie doszli tam jednak bo zaraz na dziewczynę rzuciła się Ruda.Zaraz jednak zamarła w pół gestu i zlustrowała chłopaka uważnym spojrzeniem.Następnie przeniosła wzrok na zakłopotaną przyjaciółkę.Na szczęście ta w porę odzyskała rezon.
-Ginny,przedstawiam ci Charlesa Newborne'a jest w Slytherinie.
-Słodziutki.Ile mówiłaś ma lat?-Ruda znów zjechała go spojrzeniem od góry do dołu.
-Hm.. Ginn a gdzie twój ukochany,HARRY pamiętasz?
-Chyba w kuchni.-Odpowiedziała od niechcenia.
- Świetnie.Idziemy Chuck.-Hermiona nie kryła irytacji zachowaniem Ginny,ale rozumiała ją w pewnym stopniu.Chuck był przystojny,na pewno wielu dziewczynom potrafił zawrócić w głowie.
W kuchni jak zawsze panował tłok,jednak dziewczyna jakoś zdołała przedstawić Chucka wszystkim domownikom. Harrego jak na złość nigdzie nie widziała.Gdy w końcu go zauważyła i dokonała oficjalnej prezentacji,od razu zauważyła,że mężczyźni przypadli sobie do gustu.Zostawiła ich pochłoniętych rozmową,a sama ruszyła po coś mocniejszego do picia.Wiedziała,że aby stawić czoła Snape'owi potrzebuje jakiegoś wspomagacza.Już słyszała ten jego wredny ton,inwektywy i pełne żalu pretensje,że przyprowadziła blondyna do Nory.Ale co tam,jakoś to zniesie.Nie musiała długo czekać.Trzask drzwi i krzyki w holu jasno dały do zrozumienia,kto się właśnie pojawił i kogo spotkał.
Z szerokim uśmiechem ruszyła korytarzem,by stanąć twarzą w twarz z wkurzonym Severusem.
Ten pociągnął ją schodami do pokoju,który zajmowała z Ginny i popchnął ją na łóżko.
-Teraz mnie posłuchasz. Mówię to z bólem.Lubię cię,na prawdę,ale co to do jasnej cholery ma znaczyć?Co ten wyrostek tu robi?Jak mogłaś przyprowadzić go tu bez mojej wiedzy?Wiesz jakie to nieodpowiedzialne?A jeśli jest szpiegiem?Aż tak się zakumplowaliście, że ufasz mu bezgranicznie?Mogłaś napytać nam wszystkim biedy!-Pewnie krzyczałby tak dalej,gdyby dziewczyna nie rzuciła na niego silencio.
-Teraz ty mnie posłuchaj. Newborne jest jednym z tych dzieciaków,które kochają nas jako bohaterów.Bardzo chciał poznać Harrego,a ja byłam tak miła,że mu to umożliwiłam.Nie ma w tym żadnego podstępu,chłopak jest po prostu fanem.Chyba nie do końca mi ufasz skoro nie wierzysz w moją intuicję.Nigdy celowo nie naraziłabym moich przyjaciół i ludzi z Zakonu na niebezpieczeństwo.Myślałam,że to wiesz.A teraz jeśli pozwolę ci mówić,nie będziesz więcej krzyczeć?-Spojrzała na niego,ale gdy skinął głową,cofnęła zaklęcie.Czarnowłosy odetchnął głęboko i już wydawało się,że znów będzie krzyczeć,on opadł na łóżko tuż obok gryfonki.Splótł palce swoich dłoni i zaczął mówić,już o wiele spokojniej.
-Może i masz racje.Dzieciak wydaje się być w porządku.Ostatnio jestem zestresowany i dlatego tak reaguje.Przydałyby mi się wakacje...Za stary jestem na to wszystko.
-Och przestań marudzić.Chcesz odpoczynku to po prostu gdzieś wyjedź.Dyrektor na pewno nie będzie miał nic na przeciwko.W sumie,to mnie też przydałby się mały wypad za miasto.Możemy pojechać razem.
-Ok.-Po 2 sekundach ciszy,w pokoju rozległ się histeryczny śmiech czarodziejów.Śmiali się tak głośno i szczerze,że po chwili oboje leżeli na łóżku Ginny trzymając się za brzuchy.Sami nie wiedzieli kiedy,ale przybliżyli się do siebie i głowa dziewczyny wylądowała na ramieniu Mistrza Eliksirów.Jego ręka spoczęła na jej talii. Hermiona uniosła się na łokciu i poprawiła kosmyk opadający na jego twarz.Nie dał jej szans na ucieczkę.Przewrócił ją na plecy przytrzymując dłoń i nachylił się,patrząc jej w oczy.Jak zahipnotyzowani patrzyli sobie w oczy i równocześnie zbliżyli się jeszcze bardziej.Pierwsze muśnięcie ust było delikatne,nieśmiałe,ale kolejne już o wiele bardziej stanowcze.Po chwili,ciężko dysząc,odsunęli się od siebie,ale tylko na moment,bo zaraz znów ich usta się połączyły.Mężczyzna delikatnie pociągnął ją za włosy,dając znak by się podniosła.Usadził ją sobie na kolanach,tak jak w jej komnacie.Całował jej szyję,policzki i usta,a ona z wielką chęcią oddawała te pocałunki.Przysunęła się jeszcze bardziej,by być jeszcze bliżej jego ciała.Gdy delikatnie przygryzł jej usta,jęknęła prosząc o jeszcze.Odwiązał tasiemki bluzki,szepcząc między pocałunkami,że zielony to zdecydowanie jej kolor.Gdyby nie jego zamknięte oczy,dostrzegłby błogi uśmiech jaki zakwitł na jej twarzy gdy wsunął dłoń pod materiał biustonosza.Po chwili jednak znów było mu mało,dlatego postanowił odpiąć zbędny stanik i cisnąć go w najdalszy kąt.Jej sutki momentalnie stwardniały,a oddech stał się płytki.Tego było dla niej za wiele.Zaczęła podwijać jego koszulę i odpinać guziki,ruchami tak nieskoordynowanymi,że w końcu musiał sam się rozebrać.Tym razem jednak chciał napawać się widokiem,więc ułożył ją na łóżku,a jego oczy błądziły po pięknym lekko opalonym ciele.
Liznął lekko twardy sutek i wziął go całego do ust.Dziewczyna mocno pociągnęła go za włosy,a gdy uniósł pytające spojrzenie,znów wpiła się w jego wargi.Ich nagie ciała ocierały się o siebie powodując u obojga dreszcz.Nie spieszyło im się jednak. Hermiona chwyciła za klamrę paska u jego spodni.
Jak to zawsze bywa w takich chwilach,ktoś musiał przeszkodzić.Oboje zamarli słysząc na korytarzu odgłos kroków.
-Hermiona jesteś tam?Otwórz!To nie ładnie zostawiać gościa samego!Chuck się o ciebie pytał!
Kątem oka zauważyła jak Severus nakazuje jej aby była cicho.Gdy spojrzał na nią,spłonęła rumieńcem.Myślała,że czarnowłosy pomoże jej szukać ubrań,ale on wręcz przeciwnie,podszedł do niej i lekko się pochylił,by znów polizać jej sutek.Chwycił piersi w obie dłonie i pocałował ją delikatnie.Widać było ta gra go podniecała.Znów pchnął ją na łóżko i pocałował,tym razem niespiesznie,jakby przyjemność sprawiało mu samo przebywanie w jej towarzystwie.
Pocałunkom i pieszczotom nie było końca.Gdy oboje byli już mocno pobudzeni,pierwszy opamiętał się Severus. Ostatni raz polizał jej szyję i jakby z żalem podał jej bluzkę i zaginiony biustonosz.Żadne z nich się nie odezwało,choć pewnie oboje mieli ochotę na kontynuację.
-Słuchaj..jeśli miałabyś ochotę,możemy spotkać się w moich komnatach w niedziele wieczorem,co ty na to?-Nie patrzył jej w oczy,ale jego niespokojny oddech i wybrzuszenie w okolicach krocza,same w sobie były wymowne.Skinęła tylko głową,nie ufając swojemu głosowi i wyszła nie oglądając się za siebie.
Więcej go tego wieczora nie widziała.Chuck dziękował jej prawie że na kolanach i wciąż ją zagadywał,ale jej myśli błądziły tylko wokół Mistrza Eliksirów i tego co się między nimi wydarzyło.Zachodziła w głowę jak mogła do tego dopuścić i jeszcze czerpać z tego taką przyjemność.Rzeczony mężczyzna miał dokładnie takie same myśli i obawy.Takiego pożądania,nie czuł już dawno,a fakt że mogli zostać zdemaskowani jeszcze bardziej go nakręcił.W rezultacie musiał wziąć chłodny prysznic,a i tak nie do końca udało mu się pozbyć cudownego uczucia jej drobnych dłoni w jego włosach,na plecach,wszędzie.

wtorek, 3 marca 2015

Info2

Witajcie!
Jeszcze nie rozdział,ale już blisko.Powinno się coś pojawić pod koniec tygodnia,jeśli nie to w poniedziałek,ale już wracam.
Na razie mam dla was długo wyczekiwany szablon;)
Mam nadzieję,że jeszcze ktoś czeka na dalszy rozwój sytuacji.
Dziękuję za cierpliwość,pozdrawiam i do  zobaczenia!

wtorek, 27 stycznia 2015

Rozdział 12

Nowy rozdział!
Polecam posłuchać przy czytaniu Mariah Carey-We belong together


Coś wisiało w powietrzu. Myśli Minerwy już od kilku chwil zaprzątała dziwna atmosfera towarzysząca zarówno posiłkom jak i patrolom. Coś się działo, albo już wydarzyło pomiędzy Severusem i Hermioną. Oboje mają silne osobowości i w przeszłości często widziała jak tych dwoje ściera się ze sobą, ale ich ostatnie zachowanie przechodzi ludzkie pojęcie. Profesorka zwróciła na nich uwagę na kolacji. Zazwyczaj uprzejmie rozmawiali, ewentualnie kłócili się na jakiś temat, ale wtedy...Hermiona co i rusz zerkała w jego stronę i czerwieniła się, a on...udawał że tego nie widzi i tylko piorunował ją wzrokiem. Prowadzili jakieś podchody i chyba żadnemu nie wychodziło to na zdrowie. Hermiona chodziła jak struta, w ogóle nie zauważała świata w okół siebie. Niestety w szkole nie pozostało wielu nauczycieli ze starej kadry, a co za tym idzie nie miała
 z kim podzielić się swoimi rozterkami i ewentualnymi spekulacjami. Musiała zatem czekać na rozwój sytuacji.





- Nie patrz tak na mnie! Co niby miałem zrobić? Przecież jesteśmy z zupełnie innych światów! No dobra z tego samego świata i w sumie jesteśmy dość podobni, ale jednak! Jestem staruchem, wojna mnie prawie wykończyła, właściwie powinienem już wybierać trumnę. Co innego że jestem paskudny i nie wiem jak mógłbym się komuś podobać...zresztą pewnie to tylko litość. Jak myślisz? Niby co innego miało nią powodować? Nie próbuj mi wmówić, że coś cieplejszego, bo w to nie uwierzę. - Severus pogroził swojemu rozmówcy palcem, ale ten jak to miał w zwyczaju - milczał. Nic dziwnego, kto normalny rozmawia z kotem?
Cóż, Severus Snape w ciągu ostatnich kilku godzin nie robił nic innego, tylko właśnie przeprowadzał takie rozmowy. Miał nadzieję, że Wolfgang coś mu podpowie, ale zwierze jak na złość nawet nie miauknęło. Zachodził w głowę o co w tym wszystkim chodzi, ale zaraz sam siebie upominał, że cokolwiek to było, nie należy się aż tak nad tym rozwodzić, bo przecież wcale mu nie zależy. Bo nie zależy prawda? Czuł jakąś dziwną więź z Granger i musiał przyznać, że niekiedy rozumiała go jak nikt inny, ale przecież to nie oznacza, że mają się całować po kątach i zachowywać jak smarkacze! Jego czas na miłostki już dawno minął. Co do niej, to pewnie dopiero co się zaczął, ale na pewno nie z nim. Nie mógł jej się  podobać. Nie mogła wsadzić go do tego samego worka co Kruma. Nie życzy sobie tego! Gdy jego wzburzenie sięgnęło zenitu, postanowił że od razu pójdzie i się z nią rozmówi. Kilka razy zmieniał zdanie, ale w końcu sam sobie, przy pomocy kota, wyperswadował że to najlepsze co może zrobić. Pójdzie i łagodnie aczkolwiek stanowczo powie jej, że mogą się co najwyżej kumplować, a ona będzie musiała jakoś sobie poradzić ze swoim dziecinnym zauroczeniem.

Mężczyzna jednak nie dotarł do komnat Hermiony, bo gdy tylko wyszedł po schodach, coś na niego wpadło i o mało się nie przewrócił. Jak się okazało, była to oczywiście gryfonka. Z niewłaściwym sobie zakłopotaniem pomógł jej stanąć na równe nogi i uciekł wzrokiem przed jej palącym spojrzeniem. Dziewczyna z dziwnym zapałem przygładzała szatę i niezdolna się ruszyć stała tylko, przeszywając go spojrzeniem, które wyrażało tylko jedno. Żal.
- Posłuchaj...
- Nie to ty posłuchaj. Myślałem, że wszystko sobie wyjaśniliśmy i że wiemy jakie są granice. A ty wyskakujesz z czymś takim. Co to miało być? - Rozłożył bezradnie ręce i spojrzał na nią wyczekująco.
- Nie chciałam na ciebie wpaść, wybacz, powinnam się zatrzymać zanim weszłam na schody i krzyknąć " uwaga idę " - Gdy wykonała gest cudzysłowia w powietrzu, kątem oka zauważyła, że Mistrz Eliksirów się uśmiecha.
- Widzisz. Jak chcesz to potrafisz. Możemy się zgodzić, że to nigdy nie miało miejsca, a nam dobrze wychodzi wzajemna nienawiść podsycana lekką sympatią i miłością do wiedzy? - Hermiona przybrała pozę " biednej skrzywdzonej " , zgarbiła się i udała że pochlipuje.
- Czyli...nic nie wyjdzie z naszej miłości aż po grób ?
- Nie zbyt długo marzłbym sam w tym grobie. Nie chce mi się na ciebie czekać - machnął ręką, a słowa wypowiedział z udawaną nonszalancją, ale jego oczy pociemniały i spoważniały.
- Przepraszam, że to zrobiłam. Nie chciałam. Nie żywię do ciebie żadnych uczuć - spojrzała na niego jakby badając reakcję, a gdy milczał, podjęła. - Czuję się jak idiotka. Nie wiem dlaczego to zrobiłam. Chyba chciałam się przekonać jak to jest i to wszystko. Jeszcze raz przepraszam - kończąc wyciągnęła do niego rękę, na znak zgody. Niepewnie ją uścisnął i spojrzał na nią podejrzliwie.
- I to już wszystko? Nie będziesz mnie więcej napastować?
- Nie. Obiecuje.
- Dlaczego?
- A dlaczego miałabym? Przecież ani ja tego nie chce ani ty tego nie chcesz, więc gdzie tu sens ?
- Masz racje. Pozwolisz zatem, że pójdę na kolację?
- Mhm...Odpowiedz tylko na jedno pytanie. Dlaczego?
- Dlaczego co?
- Dlaczego nie oddałeś pocałunku? - spojrzał na nią z mieszaniną błagania i niedowierzania.
- Bo jesteś smarkulą i jedyne co powinno nas łączyć to profesja jaką wykonujemy?
- Coś jeszcze?
- Powodów jest milion.
- Tak?
- Co byłoby potem, niezręczność która już w tym momencie mi doskwiera no i Wolfgang jest nieufny, mógłby cię nie zaakceptować. - Hermiona uśmiechnęła się smutno i już miała odejść, gdy jeszcze się cofnęła i szybko dodała:
- A dlaczego nie powiedziałeś po prostu " bo nie chciałem? "
Odeszła nie oglądając się za siebie.

Na kolacji widziała natarczywe spojrzenie Minerwy jednak nie miała siły ani chęci na rozmowę z nią. Wystarczą jej własne problemy. Jeszcze teraz miała przed oczami zaszokowanego Severusa gdy odchodziła. W skrytości ducha miała nadzieje, że wyświadczy im obojgu przysługę i jednak się nie pojawi w Wielkiej Sali, ale niestety. 10min później wkroczył jak zawsze ponury, ale zdawał się w ogóle jej nie zauważać i patrząc tylko pod nogi usiadł kilka miejsc dalej. Gdy tylko spojrzała w jego stronę ostentacyjnie odwracał się do Hagrida z którym przecież nie mogą mieć zbyt wielu tematów rozmów.
A więc stało się. Wszystko zepsuła tym głupim pytaniem. I po co jej to było? Przecież wiadomo, że nie chciał jej pocałować. Tak samo jak ona jego. Po prostu oboje są samotni i jakoś usiłują sobie z  tym poradzić. Stąd ten nieudolny pocałunek. Severus zatrzymał kota, a ona szukała uczucia u osoby najmniej do tego stworzonej. Wszystko było co najmniej nieudolne i raczej pokraczne, ale miało sens. Brakowało jej ciepła, przyjacielskich pogaduch i uczucia akceptacji, a tutaj w Hogwarcie Severus reprezentował namiastkę tych uczuć.
Gdy już sobie wszystko wyjaśniła z typowym sobie racjonalnym podejściem, poczuła się o wiele lepiej. Jej głupiemu sercu nie chodziło o Severusa! Tylko tęskniła za domem i przyjaciółmi. Postanowiła od razu temu zaradzić i napisać do Nory listy. Wypyta o wszystko i przede wszystkim o szczegóły sobotniego spotkania i kto wie, może jeszcze dziś otrzyma odpowiedź?


                                                                                 *


- Severusie nie prosiłbym cię o to gdyby to nie była konieczność, przecież wiesz.
- A mogę się nie zgodzić ?
- Nie.
- Uwielbiam rozmowy z tobą! - Z tymi słowami mężczyzna trzasnął drzwiami i wzburzony zbiegł po schodach i skręcił na piętro pokoju Granger. Gdyby nie był pewien że pokój jest chroniony, wtargnąłby tam bez pardonu, ale powstrzymał się i zapukał. Otworzyła mu lekko zaspana i kusząco potargana. Kusząco? Z niedowierzaniem potrząsnął głową i nie ufając  jeszcze swojemu głosowi, bez pozwolenia wszedł do środka i usiadł na kanapie.
- Ubierz się ładnie, ale nie wyzywająco, popraw makijaż i widzimy się za 15min. na dole.
- Trochę późno jak na randkę nie sądzisz ?
- Odechce ci się żartów jak usłyszysz gdzie pójdziemy. - Usiadła sztywno i spojrzała na niego wyczekująco. Oparła dłoń o podbródek a drugą przeczesała włosy w cholernie seksownym geście. Nie mógł oderwać od niej oczu i sam nie wiedział dlaczego. Odchrząknął i podjął.
- Mamy udać się do Ministerstwa na mały cyrk. Chcą opinii jakiejś ważnej osobistości, coś mądrego żeby można zacytować w tym szmatławcu i dziwnym trafem Albus stwierdził że to masz być ty! Cieszysz się prawda?
- Umieram z radości. - Zrezygnowana podeszła do toaletki i niedbałym gestem spryskała się perfumami. Następnie zniknęła w czeluściach szafy, a gdy wróciła, miała na sobie piękną lekko połyskującą bluzkę z głębokim dekoltem wiązaną na szyi. Paseczki wiązania luźno spływały po plecach więc podeszła tyłem do swojego towarzysza dając mu znak, aby zawiązał tasiemki. Severus lekko oszołomiony wstał i ciężkim krokiem podszedł do niej. Gdy znajdował się już nie dalej jak pół metra od niej, dotarł do niego subtelny, ale bardzo pociągający zapach. Wciągnął go głęboko do płuc i nachylił się nad nią, gdy jedna z tasiemek wyślizgnęła mu się z rąk. Spojrzał w dół i w myślach podziękował Merlinowi za swój wzrost. Jej piersi miały kuszący kształt, a bluzeczka opinała je tworząc rowek co tylko przydawało seksapilu. Delikatnym ruchem dosięgnął tasiemki i niechcący, a może i chcący musnął dłonią brzeg bluzki. Hermiona natomiast stała jak sparaliżowana i czekała na jego kolejny ruch. Owszem specjalnie to zrobiła i owszem prowokowała go, ale to tylko dlatego żeby go podrażnić i zemścić się za budzenie jej o tak nieludzkiej porze. Nie podejrzewała, że tak na niego podziała. Czuła ciepły oddech na karku,gdy zawiązywał wstążeczki, a jego palce muskały skórę tak delikatnie, że poczuła jakby pieścił zupełnie inne miejsce. Z zażenowaniem stwierdziła, że jest podniecona. Dotyk Severusa Snape'a ją podnieca. Tego się nie spodziewała. Z trudem mogła w ogóle myśleć. Jego dłonie delikatnie ugniatały kark i ramiona, ale to coś innego ją zaalarmowało. Poczuła na swojej skórze palący dotyk ust i języka. Co on robił? Całował ją? W kark? Oszalał? Niech nie przestaje! Myśli w jej głowie pędziły jak szalone, ale wydawały się być mętne i mało ważne. Liczył się tylko ten mężczyzna stojący za jej plecami i te usta...
Nie do końca kontrolując swoje ruchy przysunęła się bliżej i oparła o jego tors. Uznał to za zaproszenie i zaczął ustami wyznaczać drogę po obojczyku. Usłyszał jej chrapliwy oddech i w tym momencie uświadomił sobie dwie rzeczy. Jego oddech brzmi podobnie i jeśli zaraz nie przestanie, to nie będzie już odwrotu. Spróbował się odsunąć, ale poczuł jej dłonie na swoich biodrach i cichy jęk wyrwał mu się z gardła. Mimowolnie poruszył biodrami, a ona zamruczała niczym kotka. Nie czekając na pozwolenie, obrócił ją ku sobie i pocałował żarliwie. Jeśli nawet była zaskoczona, to nie dała tego po sobie poznać. Od razu oddała pocałunek i wsunęła mu język do ust. Najpierw niepewnie potem jednak z coraz większym ogniem zatracali się w cudownej pieszczocie. Mistrz Eliksirów objął dziewczynę w talii, a ona chwyciła jego twarz w dłonie zwalniając tempo, ale równocześnie sprawiając iż pocałunki stały się bardziej namiętne. Delikatnie rozchyliła powieki, a spojrzenie które napotkała sprawiło iż zakręciło jej się w głowie. Patrzył na nią z takim głodem
 i pasją. Jakby nic innego na świecie się nie liczyło. Musiał w jej oczach wyczytać to samo, bo złapał ją w pół zmuszając by oplotła go nogami w pasie i przycisnął ją do ściany, nie przestając całować. Skierował swoje usta na jej szyję, a gdy chciała by znów wrócił do góry z chęcią spełnił jej niemą prośbę i lekko ugryzł ją w wargę. Jęknęła gardłowo i odchyliła się do tyłu. Ściana przyjemnie chłodziła jej rozgrzane ciało. Poczuła, że delikatnie muska skórę jej dekoltu pozostawiając po sobie gęsią skórkę. Zadrżała, a wtedy przygarnął ją do siebie, podniósł i skierował się w stronę łóżka. Usiadł i usadził sobie ją na kolanach jakby nic nie ważyła. Nachylił się i językiem zataczał kółeczka na jej odsłoniętych piersiach. Koncentrowała się tylko na ogniu jaki rozpoczął wędrówkę po jej ciele od pierwszego pocałunku, a teraz trawił ją. Chciała więcej, on chyba też. Wsunęła dłonie pod jego koszulę i ze zdziwieniem zauważyła, że jego skóra jest gorąca jak jej samej. Gdy poczuła,że jego usta torują sobie drogę pod koszulkę, przygarnęła go jeszcze bliżej i odwiązała tasiemki bluzki, pozwalając jej opaść. Spojrzała na niego i wstrzymała oddech. Gdyby nie wiedziała, że jest normalnym człowiekiem, pomyślałaby, że chce ją pożreć żywcem. Nachyliła się, aby znów go pocałować, ale przytrzymał ją i spojrzał jej w oczy. Jego głos był roznamiętniony i chrapliwy.
- Możemy albo się zatrzymać, albo zaraz nie będzie odwrotu...ja...ty zadecyduj - spojrzał na nią bezradnie, ale w jego oczach odbijała się odpowiedź jaką chciałby usłyszeć. Zamiast odpowiedzieć znów go pocałowała i zachichotała nerwowo. Myślała, że rzuci się na nią, ale on zastygł w bezruchu z ręką pod jej bluzką.
- Ministerstwo. Jasna cholera, zbieraj się, jesteśmy spóźnieni!                                







piątek, 23 stycznia 2015

Rozdział 11

Wybaczcie długą nieobecność.Przepraszam.Postaram się znów wrzucać rozdziały co tydzień.
Dedykuję ten malutki rozdzialik wszystkim którzy nadal tu zaglądają.
Dziękuje!




Ciemnowłosy mężczyzna przemierzał boisko do gry w Quiddicha energicznym krokiem i cały czas oglądał się za siebie.Sprawiał wrażenie zdenerwowanego i lekko rozzłoszczonego.A wszystko za sprawą tego dupka Snape'a!Jak on śmiał tak do niego mówić?Co Hermiona w nim widzi?Przecież on usposobieniem przypomina Dementora i przy okazji jest paskudny!Ale mimo wszystko widział jak na niego patrzyła...jak na jakiś pieprzony cud!W porządku,ma tytuł Mistrza,ale co z tego?On był światowej klasy graczem!Miał wszystko!Sławę,pieniądze i prawdę mówiąc...kobiety.Mnóstwo kobiet.Zawsze pchały mu się do łóżka i żadna nie narzekała...dlaczego tak ciężko jest Hermionie się do niego przekonać?Pracują razem,ale czy to musi być przeszkoda?Mogli spędzać ze sobą wieczory,przerwy obiadowe,świąteczne...ale ona go nie chciała!Zacisnął ze złości pięści i puścił się biegiem do szatni.Ostatnio nic nie dawało mu radości,nawet latanie.Jego świat został zatruty przez wstrętnego nietoperza,który dawał się być głuchy na otaczający go świat.Czy naprawdę nie widzi co się dzieje?Przecież ma oczy i uszy,a zdaje się być kompletnie odrealniony.Gdyby taka kobieta jak Granger latała za nim,nawet by się nie zastanawiał,a ten kretyn jakby był ślepy!
Gdy już się przebrał i odświeżył,ruszył szybkim krokiem ku lochom.Musi się z nim rozmówić i to szybko.Zakończą te sprawę raz na zawsze.Trzeba wyznaczyć pewne granice i niech dalej wszystko się toczy tak jak ma się toczyć.Czyli po jego myśli.Snape zapewne nie przyzna się do jakichkolwiek uczuć względem Hermiony i wtedy on-Wiktor,będzie miał wolną rękę.
Energicznie zastukał w drzwi i po chwili rozległ się odgłos kroków.
-Jeśli jesteś niską,pyskatą gryfonką,to odejdź!
-To ja Snape,Wiktor.
Chwilę odczekał i zaraz drzwi otworzyły się z cichym skrzypnięciem.Mistrz Eliksirów wyglądał na niewyspanego,był blady nawet jak na niego i miał przekrwione oczy.Prawdę mówiąc,wyglądał koszmarnie.
-Czyżbyś się nie wyspał?
-Ostatnim razem jak sprawdzałem nie byłeś ani moim przyjacielem,ani matką,więc co cię to obchodzi?
-Rety nie zaperzaj się tak,tylko spytałem,mogę wejść?-Mężczyzna nic się nie odezwał,tylko otworzył drzwi szerzej.
-Do rzeczy Krum,właśnie wychodziłem,mam parę rzeczy do załatwienia.
-Powiem to szybko.Chcę,abyś zostawił Hermionę w spokoju,chyba że masz wobec niej jakieś poważniejsze zamiary,wtedy załatwimy to inaczej.
-Och doprawdy?A jakie to poważniejsze zamiary masz na myśli dokładnie?-Całe to zdanie zostało wypowiedziane przez zaciśnięte zęby i ociekało jadem.
-Jeśli chcesz z nią być,a od razu mówię,że nastąpi to po moim trupie,powiedz mi od razu.
-Z tym trupem to bym tak nie przesadzał wiesz?Bo niektóre życzenia bardzo łatwo mogą się spełnić.
-Och skończ.Masz coś do niej czy nie?
-Góra pretensji i wieloletnia nienawiść się liczy?
-Możesz być poważny?
-Jestem.Śmiertelnie.-Błysk w jego oku powiedział Krumowi,że jego rozmówca jest bliski furii,postanowił więc przejść do meritum.
-Słuchaj.Muszę wiedzieć na czym stoję z Hermioną. Będę o nią walczył jeśli trzeba,ale wolałbym żeby odbyło się to bez komplikacji i żeby nikt nie ucierpiał.
-Czemu mówisz o niej jak o transakcji?Nie podoba mi się to Krum. Dam ci jednak dobrą radę.-Nachylił się w jego stronę i począł mówić konfidencjonalnym tonem.
-Trzymaj się od niej z daleka.To czy mam coś do niej czy nie,jest tylko i wyłącznie moją sprawą.Jeśli będę chciał,mogę nawet wziąć z nią ślub i możesz być pewien,że nie będzie cię na liście gości weselnych.Rozumiesz?!
-Czyli miałem racje!Ślinisz się do niej tak samo jak ona do ciebie!
-Zapewniam cię,że jedyną osobą,która się ślini,kiedykolwiek,jesteś ty.
-Więc nie przyznasz się?
-A do czegóż to mam się znów przyznawać?
-Do tego,że Hermiona ci się podoba?
-A niech mnie Sherlocku!Oczywiście że mi się podoba!Kocham ją!
-Serio?
-NIE!Skończyłeś już swój mały wywiad?Jeśli tak to nie będę cię odprowadzał.
-Możesz sobie mówić co chcesz Snape,ale ja i tak wiem swoje.
-Świetnie,w takim razie biegnij i podziel się tą prawdą oświeconą z całym zamkiem,ale zejdź mi już z oczu dobrze?
Krum nic nie odpowiedział,ale z lekko zszokowaną miną opuścił gabinet Severusa oraz same lochy.
Na schodach wpadł na jakiegoś dzieciaka i pewnie wydarłby się na niego,gdyby nie fakt,że wszystko obserwowała McGonagall. Jeszcze okazałoby się,że to gryfon.Wściekły szukający ruszył przed siebie zapominając o chłopcu.Musi się napić i to szybko.

                                                                                *
-Proszę Pani!Mój wywar zrobił się niebieskawy!-Chłopiec wypowiadający te słowa wyglądał na co najmniej przerażonego.
-A czy w książce jest napisane,że to coś złego?
-Nie..
-No to odetchnij i kontynuuj pracę.-Hermiona uśmiechnęła się ciepło,ale chyba jej nie wyszło bo uczeń nie wyglądał na przekonanego.Miała zły dzień i uczniowie to odczuwali.Co chwile uciekała gdzieś myślami i gubiła wątki,a nie podobało jej się to.Lubiła mieć wszystko pod całkowitą kontrolą.Między innymi dlatego Severus jako nauczyciel tak jej imponował.U niego na zajęciach dyscyplina i koncentracja zawsze szły w parze z inspiracją.Zawsze.Pamiętała melodyjny głos objaśniający tajniki,które tak bardzo pragnęła poznać i ten sam głos,który oznajmiał,że jej praca była "zadowalająca".
-Czy dobrze to robię?
On nigdy nie powiedział,że zrobiła najlepszy eliksir!Choćby na całej sali nigdy nie było lepszego i tak nie usłyszała pochwały!
-Proszę Pani,słyszy mnie Pani?
Gdy tylko nauczycielka wróciła myślami do lochów,do sali,gdzie rzekomo powinna prowadzić zajęcia,a zamiast tego wzięło ją na wspominki,aż się zaczerwieniła.Jakie to nie profesjonalne!Tak się zapominać w pracy!
-Przepraszam,moi drodzy nie najlepiej się czuję.Każdy z was powinien mieć w tym momencie lekko grudkowatą maź o zapachu róż w swoim kociołku.Czy to się zgadza?
Gdy ponad dwadzieścia buziek przytaknęło,nauczycielka uśmiechnęła się i klasnęła w dłonie.
-Bardzo dobrze,teraz dodajemy ostatni składnik.Czy ktoś wie co to jest i czym się charakteryzuje?
-Śliczna blondynka podniosła na nią wzrok z wyzwaniem,więc Hermiona wyznaczyła ją do odpowiedzi.
-Ziele Fibbonati* ma dwa zastosowania.Jedno czarnomagiczne i jedno zwyczajne.Można je dodawać do eliksiru na szybkość i siłę tak jak my to robimy,ale może równocześnie potęgować czyjeś cierpienie.Jego użycie w ten sposób jest zakazane przez Ministerstwo,ale na pewno sami używali go aby wydobyć informacje od złapanych śmierciorzerców.Prawda Panno Granger?-Ton wypowiedzi sugerował,że dokładnie wiedziała,że ma racje i że Hermiona również to wie,a słowo panna wypowiedziała jak najgorsze przekleństwo.Hermionie zrobiło się głupio,ale nie zamierzała tracić rezonu przez niewygodne pytania.
-Zgadza się, Panno..?
-Zane.Carol Zane.
-Carol.Nie wiem,skąd masz takie informacje,oczywiście o Fibbo może przeczytać każdy kto wie gdzie szukać odpowiednich pozycji..
-Znalazłam je w Magia łamana magią-Dziewczyna nawet nie zdążyła dokończyć zdania,a Granger już wciągnęła głęboko powietrze i odezwała się.
-To jest czarnomagiczna pozycja,nie wiem gdzie miałaś do niej dostęp,ale na pewno nie w szkole.Książka ta znajduje się w dziale Ksiąg Zakazanych i żaden nauczyciel przy zdrowych zmysłach nie dałby ci pozwolenia.Skąd wiec to wiesz?
-Mam bardzo bogatą biblioteczkę domową.-Uśmiechnęła się z wyższością,a jej uśmiech na pewno miał oznaczać kłopoty.-Czytam dużo,w większości to co mam w domu,a ta książka bardzo mnie zainteresowała.Autor został otruty przez...
-Własną żonę.-Wszyscy obecni w sali odwrócili głowy w stronę drzwi,gdzie stał Severus Snape i patrzył z irytacją na swoją koleżankę po fachu.
-Dlaczego ich jeszcze nie wypuściłaś?Zaraz zaczynają Historię Magii i Zaklęcia,a moi uczniowie już stoją pod drzwiami.-Z każdym słowem coraz bardziej się przybliżał,a kłótnia wisząca w powietrzu kazała pozostałym uczniom pozostać na swoich miejscach i przysłuchiwać się dalszemu ciągowi.
-Severusie...gdy ktoś pyta,należy odpowiedzieć na pytanie,nie sądzisz?Mamy edukować,takie jest nasze zadanie,więc właśnie to robiłam.
-To są drugoklasiści,jeszcze co najmniej dwa lata nie powinni wiedzieć o Magii łamanej Magią!
-Wiem...wymknęło mi się z rąk.
-Co?
-Nie ogarnęłam..
-Nie ogarnęłaś?Czyś ty oszalała?Jesteś blefrem masz świecić przykładem,zawsze być przygotowana i nie zapominać języka w gębie!A ty zachowujesz się,jakbyś wciąż była uczennicą!-Obejrzał się na oniemiałych uczniów,władczym gestem wskazał drzwi i odwrócił się nawet nie sprawdzając czy faktycznie wyjdą.Nie musiał tego robić.Wszyscy jak jeden mąż zerwali się do wyjścia i nikt się nawet nie odezwał.Właśnie taką moc miał Severus Snape. Mimo iż respekt wywalczył sobie raczej zastraszaniem i koszmarnym usposobieniem,lepsze takie poważanie niż żadne. Hermiona bezładnie osunęła się po ścianie i ukryła twarz w dłoniach.Mistrz Eliksirów sam nie wiedział co nim w tym momencie powodowało,ale podszedł do niej i przygarnął do siebie.Bez słowa wtuliła policzek w jego szatę,ale ten dziwny moment trwał sekundy,bo mężczyzna zaraz poderwał ich z ziemi i uniósł jej podbródek tak,by ich oczy się spotkały.
-Zapamiętaj sobie to co teraz powiem.Nie jesteś jakąś tam słabą kobietką,którą można pomiatać czy jej rozkazywać.Przeżyłaś wojnę,ocaliłaś niezliczone ludzkie życia i traktuj te pracę jak kolejne wyzwanie.Rozumiesz?
-Po co mi to mówisz?-Jej zdezorientowane spojrzenie powiedziało mu,że użył dobrych słów i nie domyśliła się prawdy.
-Bo następnym razem nie będę zgrywał dobrego wujka,tylko dam ci w kość przy wszystkich i Krum będzie musiał zbierać cię z podłogi.
-Co on ma do rzeczy?
-Nie wiem,ale pewnie prędzej czy później i tak będziecie razem.
-Nie sądzę aby...
-Nie istotne.Po prostu daj z siebie wszystko i nie każ mi sprowadzać się do pionu,bo nie będzie to tak przyjemne jak...-Nie zdążył dokończyć bo Hermiona przycisnęła swoje wargi do jego,skutecznie przerywając monolog.Gdy poczuł to ciepło i tę słodycz,miał nadzieję na jakiś ciąg dalszy,ale dziewczyna od razu się odsunęła i nawet na niego nie patrząc wybiegła z sali.Snape stał jeszcze chwilę patrząc za nią oniemiały.Nie do końca rozumiał co właśnie się zdarzyło i jak powinien się czuć.Czy pocałunek mu się podobał?Zdecydowanie.Ale był zbyt krótki by cokolwiek o nim powiedzieć.Ten moment gdy ją tulił...odsunął się dlatego,że dziwne ciepło o którego istnieniu już zapomniał,zaczęło rozlewać się po jego ciele.Czułość.Poczuł ją względem gryfonki,a takie uczucia przecież nie mogą mieć miejsca w ich relacjach!
Lecz gdyby i ona czegoś nie poczuła...
Skąd ten pocałunek?
Podziękowanie?
Litość?
Severus Snape poczuł się jak idiota gdyż dziewczyna wyraźnie chciała go ośmieszyć.Nie mógł wiedzieć,że ta sama dziewczyna siedzi teraz w pustej klasie z dłonią na ustach wspominając ostatnie wydarzenie i to co zrobiła.Nie może również wiedzieć,że w tym momencie w sercu Hermiony Granger obudziła się nadzieja.