Wybaczcie długą nieobecność.Przepraszam.Postaram się znów wrzucać rozdziały co tydzień.
Dedykuję ten malutki rozdzialik wszystkim którzy nadal tu zaglądają.
Dziękuje!
Ciemnowłosy mężczyzna przemierzał boisko do gry w Quiddicha energicznym krokiem i cały czas oglądał się za siebie.Sprawiał wrażenie zdenerwowanego i lekko rozzłoszczonego.A wszystko za sprawą tego dupka Snape'a!Jak on śmiał tak do niego mówić?Co Hermiona w nim widzi?Przecież on usposobieniem przypomina Dementora i przy okazji jest paskudny!Ale mimo wszystko widział jak na niego patrzyła...jak na jakiś pieprzony cud!W porządku,ma tytuł Mistrza,ale co z tego?On był światowej klasy graczem!Miał wszystko!Sławę,pieniądze i prawdę mówiąc...kobiety.Mnóstwo kobiet.Zawsze pchały mu się do łóżka i żadna nie narzekała...dlaczego tak ciężko jest Hermionie się do niego przekonać?Pracują razem,ale czy to musi być przeszkoda?Mogli spędzać ze sobą wieczory,przerwy obiadowe,świąteczne...ale ona go nie chciała!Zacisnął ze złości pięści i puścił się biegiem do szatni.Ostatnio nic nie dawało mu radości,nawet latanie.Jego świat został zatruty przez wstrętnego nietoperza,który dawał się być głuchy na otaczający go świat.Czy naprawdę nie widzi co się dzieje?Przecież ma oczy i uszy,a zdaje się być kompletnie odrealniony.Gdyby taka kobieta jak Granger latała za nim,nawet by się nie zastanawiał,a ten kretyn jakby był ślepy!
Gdy już się przebrał i odświeżył,ruszył szybkim krokiem ku lochom.Musi się z nim rozmówić i to szybko.Zakończą te sprawę raz na zawsze.Trzeba wyznaczyć pewne granice i niech dalej wszystko się toczy tak jak ma się toczyć.Czyli po jego myśli.Snape zapewne nie przyzna się do jakichkolwiek uczuć względem Hermiony i wtedy on-Wiktor,będzie miał wolną rękę.
Energicznie zastukał w drzwi i po chwili rozległ się odgłos kroków.
-Jeśli jesteś niską,pyskatą gryfonką,to odejdź!
-To ja Snape,Wiktor.
Chwilę odczekał i zaraz drzwi otworzyły się z cichym skrzypnięciem.Mistrz Eliksirów wyglądał na niewyspanego,był blady nawet jak na niego i miał przekrwione oczy.Prawdę mówiąc,wyglądał koszmarnie.
-Czyżbyś się nie wyspał?
-Ostatnim razem jak sprawdzałem nie byłeś ani moim przyjacielem,ani matką,więc co cię to obchodzi?
-Rety nie zaperzaj się tak,tylko spytałem,mogę wejść?-Mężczyzna nic się nie odezwał,tylko otworzył drzwi szerzej.
-Do rzeczy Krum,właśnie wychodziłem,mam parę rzeczy do załatwienia.
-Powiem to szybko.Chcę,abyś zostawił Hermionę w spokoju,chyba że masz wobec niej jakieś poważniejsze zamiary,wtedy załatwimy to inaczej.
-Och doprawdy?A jakie to poważniejsze zamiary masz na myśli dokładnie?-Całe to zdanie zostało wypowiedziane przez zaciśnięte zęby i ociekało jadem.
-Jeśli chcesz z nią być,a od razu mówię,że nastąpi to po moim trupie,powiedz mi od razu.
-Z tym trupem to bym tak nie przesadzał wiesz?Bo niektóre życzenia bardzo łatwo mogą się spełnić.
-Och skończ.Masz coś do niej czy nie?
-Góra pretensji i wieloletnia nienawiść się liczy?
-Możesz być poważny?
-Jestem.Śmiertelnie.-Błysk w jego oku powiedział Krumowi,że jego rozmówca jest bliski furii,postanowił więc przejść do meritum.
-Słuchaj.Muszę wiedzieć na czym stoję z Hermioną. Będę o nią walczył jeśli trzeba,ale wolałbym żeby odbyło się to bez komplikacji i żeby nikt nie ucierpiał.
-Czemu mówisz o niej jak o transakcji?Nie podoba mi się to Krum. Dam ci jednak dobrą radę.-Nachylił się w jego stronę i począł mówić konfidencjonalnym tonem.
-Trzymaj się od niej z daleka.To czy mam coś do niej czy nie,jest tylko i wyłącznie moją sprawą.Jeśli będę chciał,mogę nawet wziąć z nią ślub i możesz być pewien,że nie będzie cię na liście gości weselnych.Rozumiesz?!
-Czyli miałem racje!Ślinisz się do niej tak samo jak ona do ciebie!
-Zapewniam cię,że jedyną osobą,która się ślini,kiedykolwiek,jesteś ty.
-Więc nie przyznasz się?
-A do czegóż to mam się znów przyznawać?
-Do tego,że Hermiona ci się podoba?
-A niech mnie Sherlocku!Oczywiście że mi się podoba!Kocham ją!
-Serio?
-NIE!Skończyłeś już swój mały wywiad?Jeśli tak to nie będę cię odprowadzał.
-Możesz sobie mówić co chcesz Snape,ale ja i tak wiem swoje.
-Świetnie,w takim razie biegnij i podziel się tą prawdą oświeconą z całym zamkiem,ale zejdź mi już z oczu dobrze?
Krum nic nie odpowiedział,ale z lekko zszokowaną miną opuścił gabinet Severusa oraz same lochy.
Na schodach wpadł na jakiegoś dzieciaka i pewnie wydarłby się na niego,gdyby nie fakt,że wszystko obserwowała McGonagall. Jeszcze okazałoby się,że to gryfon.Wściekły szukający ruszył przed siebie zapominając o chłopcu.Musi się napić i to szybko.
*
-Proszę Pani!Mój wywar zrobił się niebieskawy!-Chłopiec wypowiadający te słowa wyglądał na co najmniej przerażonego.
-A czy w książce jest napisane,że to coś złego?
-Nie..
-No to odetchnij i kontynuuj pracę.-Hermiona uśmiechnęła się ciepło,ale chyba jej nie wyszło bo uczeń nie wyglądał na przekonanego.Miała zły dzień i uczniowie to odczuwali.Co chwile uciekała gdzieś myślami i gubiła wątki,a nie podobało jej się to.Lubiła mieć wszystko pod całkowitą kontrolą.Między innymi dlatego Severus jako nauczyciel tak jej imponował.U niego na zajęciach dyscyplina i koncentracja zawsze szły w parze z inspiracją.Zawsze.Pamiętała melodyjny głos objaśniający tajniki,które tak bardzo pragnęła poznać i ten sam głos,który oznajmiał,że jej praca była "zadowalająca".
-Czy dobrze to robię?
On nigdy nie powiedział,że zrobiła najlepszy eliksir!Choćby na całej sali nigdy nie było lepszego i tak nie usłyszała pochwały!
-Proszę Pani,słyszy mnie Pani?
Gdy tylko nauczycielka wróciła myślami do lochów,do sali,gdzie rzekomo powinna prowadzić zajęcia,a zamiast tego wzięło ją na wspominki,aż się zaczerwieniła.Jakie to nie profesjonalne!Tak się zapominać w pracy!
-Przepraszam,moi drodzy nie najlepiej się czuję.Każdy z was powinien mieć w tym momencie lekko grudkowatą maź o zapachu róż w swoim kociołku.Czy to się zgadza?
Gdy ponad dwadzieścia buziek przytaknęło,nauczycielka uśmiechnęła się i klasnęła w dłonie.
-Bardzo dobrze,teraz dodajemy ostatni składnik.Czy ktoś wie co to jest i czym się charakteryzuje?
-Śliczna blondynka podniosła na nią wzrok z wyzwaniem,więc Hermiona wyznaczyła ją do odpowiedzi.
-Ziele Fibbonati* ma dwa zastosowania.Jedno czarnomagiczne i jedno zwyczajne.Można je dodawać do eliksiru na szybkość i siłę tak jak my to robimy,ale może równocześnie potęgować czyjeś cierpienie.Jego użycie w ten sposób jest zakazane przez Ministerstwo,ale na pewno sami używali go aby wydobyć informacje od złapanych śmierciorzerców.Prawda Panno Granger?-Ton wypowiedzi sugerował,że dokładnie wiedziała,że ma racje i że Hermiona również to wie,a słowo panna wypowiedziała jak najgorsze przekleństwo.Hermionie zrobiło się głupio,ale nie zamierzała tracić rezonu przez niewygodne pytania.
-Zgadza się, Panno..?
-Zane.Carol Zane.
-Carol.Nie wiem,skąd masz takie informacje,oczywiście o Fibbo może przeczytać każdy kto wie gdzie szukać odpowiednich pozycji..
-Znalazłam je w Magia łamana magią-Dziewczyna nawet nie zdążyła dokończyć zdania,a Granger już wciągnęła głęboko powietrze i odezwała się.
-To jest czarnomagiczna pozycja,nie wiem gdzie miałaś do niej dostęp,ale na pewno nie w szkole.Książka ta znajduje się w dziale Ksiąg Zakazanych i żaden nauczyciel przy zdrowych zmysłach nie dałby ci pozwolenia.Skąd wiec to wiesz?
-Mam bardzo bogatą biblioteczkę domową.-Uśmiechnęła się z wyższością,a jej uśmiech na pewno miał oznaczać kłopoty.-Czytam dużo,w większości to co mam w domu,a ta książka bardzo mnie zainteresowała.Autor został otruty przez...
-Własną żonę.-Wszyscy obecni w sali odwrócili głowy w stronę drzwi,gdzie stał Severus Snape i patrzył z irytacją na swoją koleżankę po fachu.
-Dlaczego ich jeszcze nie wypuściłaś?Zaraz zaczynają Historię Magii i Zaklęcia,a moi uczniowie już stoją pod drzwiami.-Z każdym słowem coraz bardziej się przybliżał,a kłótnia wisząca w powietrzu kazała pozostałym uczniom pozostać na swoich miejscach i przysłuchiwać się dalszemu ciągowi.
-Severusie...gdy ktoś pyta,należy odpowiedzieć na pytanie,nie sądzisz?Mamy edukować,takie jest nasze zadanie,więc właśnie to robiłam.
-To są drugoklasiści,jeszcze co najmniej dwa lata nie powinni wiedzieć o Magii łamanej Magią!
-Wiem...wymknęło mi się z rąk.
-Co?
-Nie ogarnęłam..
-Nie ogarnęłaś?Czyś ty oszalała?Jesteś blefrem masz świecić przykładem,zawsze być przygotowana i nie zapominać języka w gębie!A ty zachowujesz się,jakbyś wciąż była uczennicą!-Obejrzał się na oniemiałych uczniów,władczym gestem wskazał drzwi i odwrócił się nawet nie sprawdzając czy faktycznie wyjdą.Nie musiał tego robić.Wszyscy jak jeden mąż zerwali się do wyjścia i nikt się nawet nie odezwał.Właśnie taką moc miał Severus Snape. Mimo iż respekt wywalczył sobie raczej zastraszaniem i koszmarnym usposobieniem,lepsze takie poważanie niż żadne. Hermiona bezładnie osunęła się po ścianie i ukryła twarz w dłoniach.Mistrz Eliksirów sam nie wiedział co nim w tym momencie powodowało,ale podszedł do niej i przygarnął do siebie.Bez słowa wtuliła policzek w jego szatę,ale ten dziwny moment trwał sekundy,bo mężczyzna zaraz poderwał ich z ziemi i uniósł jej podbródek tak,by ich oczy się spotkały.
-Zapamiętaj sobie to co teraz powiem.Nie jesteś jakąś tam słabą kobietką,którą można pomiatać czy jej rozkazywać.Przeżyłaś wojnę,ocaliłaś niezliczone ludzkie życia i traktuj te pracę jak kolejne wyzwanie.Rozumiesz?
-Po co mi to mówisz?-Jej zdezorientowane spojrzenie powiedziało mu,że użył dobrych słów i nie domyśliła się prawdy.
-Bo następnym razem nie będę zgrywał dobrego wujka,tylko dam ci w kość przy wszystkich i Krum będzie musiał zbierać cię z podłogi.
-Co on ma do rzeczy?
-Nie wiem,ale pewnie prędzej czy później i tak będziecie razem.
-Nie sądzę aby...
-Nie istotne.Po prostu daj z siebie wszystko i nie każ mi sprowadzać się do pionu,bo nie będzie to tak przyjemne jak...-Nie zdążył dokończyć bo Hermiona przycisnęła swoje wargi do jego,skutecznie przerywając monolog.Gdy poczuł to ciepło i tę słodycz,miał nadzieję na jakiś ciąg dalszy,ale dziewczyna od razu się odsunęła i nawet na niego nie patrząc wybiegła z sali.Snape stał jeszcze chwilę patrząc za nią oniemiały.Nie do końca rozumiał co właśnie się zdarzyło i jak powinien się czuć.Czy pocałunek mu się podobał?Zdecydowanie.Ale był zbyt krótki by cokolwiek o nim powiedzieć.Ten moment gdy ją tulił...odsunął się dlatego,że dziwne ciepło o którego istnieniu już zapomniał,zaczęło rozlewać się po jego ciele.Czułość.Poczuł ją względem gryfonki,a takie uczucia przecież nie mogą mieć miejsca w ich relacjach!
Lecz gdyby i ona czegoś nie poczuła...
Skąd ten pocałunek?
Podziękowanie?
Litość?
Severus Snape poczuł się jak idiota gdyż dziewczyna wyraźnie chciała go ośmieszyć.Nie mógł wiedzieć,że ta sama dziewczyna siedzi teraz w pustej klasie z dłonią na ustach wspominając ostatnie wydarzenie i to co zrobiła.Nie może również wiedzieć,że w tym momencie w sercu Hermiony Granger obudziła się nadzieja.
Przeczytałam wszystko jednym tchem, to opowiadanie jest super, no po prostu boskie :). Mam nadzieje że nie zawisisz bloga i dodasz kolejny rozdział jak najszybciej ;)
OdpowiedzUsuńNO NARESZCIE! Może wreszcie się w niej zakocha naprawdę, skoro już sam przed sobą przyznaje się do czułości. No i ten pocałunek - doskonałe załatwienie sprawy, o ile teraz Sev nie uzna, że trzeba ją za to zgnieść obcasem...
OdpowiedzUsuń