wtorek, 27 września 2016
Rozdział 16 (18+)
Albus Dumbledore - Dyrektor Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie widział już wiele.Doświadczył już rozstań, powrotów, przetrwał wojnę, ale jeszcze nigdy nie musiał zmierzyć się z nauczycielem beznadziejnie zakochanym w swojej byłej uczennicy. Niezręczności całej sytuacji dodawał fakt, iż ten nauczyciel nie tylko nie przyznawał się do jakikolwiek uczuć, ale jawnie je wykpiwał. A to troszkę komplikowało sprawy. Nie miał mu za złe, bowiem prawie 40 letnie życie w samotności i bólu potrafiło dać w kość, ale dlaczego Severus był tak uparty by nie sięgnąć po to co mu się słusznie należało?
Od samego rana prowadzili rozmowy, które nie tylko nic nie dawały, ale również zaostrzały konflikt między nimi. Mistrz Eliksirów szedł w zaparte jakoby nic go z młodą Granger nie łączyło, choć za każdym razem gdy wypowiadał jej nazwisko jego oddech przyspieszał, a oczy nabierały blasku, jakby samo wspomnienie o niej napawało go radością. Żadna z tych rzeczy nie uszła uwadze starszego mężczyzny, ale na razie wnioski zostawił dla siebie. Skoro Snape nie chce współpracować, on go zmuszać nie będzie. Zadziała jak zawsze skutecznie, ale podstępem. Zwabi pannę Granger i Snape sam się wkopie.Oczywiście plan Dyrektora zawierał jedną, ale poważną lukę. Mianowicie, zakładał on, że biedak nie domyśli się i nie odkryje podstępu, a to samo w sobie już było błędem. Severus doskonale wiedział, jaki będzie kolejny krok Albusa. Choć nienawidził się za to, będzie musiał pozostać niewzruszonym na Hermionę. Najprawdopodobniej złamie jej tym serce. Miał tylko nadzieję, że gdy wreszcie będzie mógł, ona pozwoli mu je posklejać.
*
Hermiona leżała w swoim łóżku delektując się jego ciepłem, jednak nie długo. Jeszcze nie do końca rozbudzona, ale już nie śpiąca, wyczuwała, że ktoś jest w jej komnacie i ją obserwuje. Delikatnie uchyliła powieki, a gdy spostrzegła tylko plątaninę szarych, srebrnych i białych włosów, jęknęła w duchu. Momentalnie się wyprostowała i spojrzała zdezorientowana w twarz Dyrektora. Ten jak zawsze pogodny, usiadł na krześle nieopodal łóżka i przyglądał jej się chwilę. W przeciwieństwie do dziewczyny, nie czuł niezręczności. W końcu bardzo często składał niezapowiedziane wizyty w komnatach swoich pracowników.Granger też w końcu przywyknie. Chyba, że przeniesie się do Snape'a, wtedy ciężko byłoby ją nachodzić, ale tym na razie się nie martwił. Posłał jej jedno ze swoich jak sądził uspokajających spojrzeń i postanowił od razu przejść do sedna nim młoda profesorka zejdzie na zawał.
-Dobrze spałaś moja droga?
-Do niedawna, owszem. Co Pana do mnie sprowadza..
-Jeśli pozwolisz, ja będę mówił, a ty słuchaj. Jeśli będziesz miała jakieś pytania, odpowiem na nie, ale dopiero później.- Do Hermiony zaczął dochodzić absurd sytuacji. Przychodzi do niej - nieproszony. Budzi ją i jak zawsze ma coś do powiedzenia, ale jak zawsze w formie monologu. Patrząc na niego zastanawiała się, czy Dyrektor zawsze był takim egoistą i prostakiem, czy dopiero wojna tak go zmieniła. Nie miała jednak czasu na dalsze roztrząsanie, gdyż wreszcie postanowił podzielić się z nią tym, co odkrył i po co tu przyszedł.
Wysłuchała przydługiej historyjki o tym, że Krum napadł Severusa w jego komnatach, potraktował go jakąś paskudną klątwą, która jednak nie do końca zadziałała - w końcu przeżył, ale na nieszczęście Mistrza Eliksirów, ponieważ była tak nieudolnie rzucona, tym trudniej będzie ją do końca zneutralizować. Oczywiście zarówno on , jak i pani Pomfrey pracowali już od kilku dni nad odtrutką, jednak coś kazało im przerwać tę pracę. Dziewczyna od razu domyśliła się, że Profesor miał na myśli paraliż, który opanował ciało chorego, gdy tylko się do niego zbliżyła. Sama już wcześniej podejrzewała, że akurat to działanie klątwy było doskonale dobrane i zamierzone. Krum nie mógł znieść, że byli ze sobą blisko, więc im to uniemożliwił. Teraz Severus by być w miarę zdrowym i zdolnym do czegokolwiek, będzie musiał się od niej odciąć.Dla własnego dobra. Jakkolwiek uważała ten pomysł za idiotyczny, nie mogła zgodzić się, że gorszej kary dla niej być nie mogło. Dopiero co odkryła, że tak naprawdę w jej sercu przeważa sympatia do Severusa, a nie obrzydzenie i wrogość jak do tej pory sądziła. A teraz wszystko przepadło, przynajmniej dopóki go nie uleczą. Sprawa była o wiele poważniejsza, niżby się wydawało. Skoro Kruma stać było na coś takiego, co zrobi, kiedy Hermiona go nie posłucha i nie zostawi Severusa?
Na polecenie Dyrektora dziewczyna miała udać się do Skrzydła Szpitalnego, by pod czujnym okiem medyków jak i samego Albusa być jednym z dwóch królików doświadczalnych. O ile nie podobało jej się, że będzie pod obstrzałem spojrzeń, bardzo chciała pomóc, więc wyszła z komnat bez słowa.
Wysoka postać podążała za nią jak cień.Gdy wreszcie dotarli pod drzwi Szpitala Gryfonka głośno przełknęła ślinę i odetchnęła głęboko. Wiedziała, że będzie na nich czekał, ale nie była gotowa na jego cierpiętniczą minę i zimne oczy. Niemożliwe, aby aż tak bardzo go bolało, że nawet się nie uśmiechnie. Poprawka, wykrzywiał usta w czymś co w ostateczności mogło przypominać półuśmiech, ale było raczej grymasem zastygłej w bólu twarzy. Już chciała podbiec do niego, gdy poczuła zaciskającą się na ramieniu dłoń. Nie spojrzała w górę. Nie musiała. Dopiero kiedy nacisk zelżał, niepewnym krokiem ruszyła w stronę Severusa, patrząc w ziemię. Czuła się jak pies na wybiegu. Co najmniej 4 czarodziejów, których nie znała i 3 Profesorów z Munga stało w oczekiwaniu, analizując każdy jej ruch. Zaczerwieniła się ogniście, ale nie przerwała. Gdy była nie więcej jak metr od łóżka, Dumbledore polecił jej się zatrzymać, a Severusowi wyciągnąć do niej dłoń. Ponieważ jednak nic się nie stało, w oczach dziewczyny od razu zalśniły łzy i cofnęła się zrezygnowana.Spojrzała w oczy Mistrza Eliksirów i dostrzegła w nich determinację i chęć walki.Znów zrobiła krok naprzód. Luźno leżąca ręka delikatnie się poruszyła, ale nie uniosła z pościeli.
-Wyjdź stąd. - myślała, że się przesłyszała, ale naprawdę kazał jej odejść.Nie patrząc na nikogo cofnęła się i nim ktokolwiek miał szansę ją zatrzymać, wybiegła na korytarz.
Nie hamowała już łez. Nie było sensu. Wyrzucił ją. Nie mógł jej znieść.Wiedziała, że nie chodziło tylko o to. Dawał jej jasny sygnał, że po tym co się stało, może o nim zapomnieć w jakikolwiek sposób.Choć ją to bolało, to nie mogła zaprzeczyć, że rozumie, To przez nią musiał tyle wycierpieć i nie mógł uczestniczyć w zajęciach, ani w normalnym życiu szkoły.
Tydzień później.
Zeszła do lochów.Ze zdziwieniem odkryła, że na drzwiach nie było zabezpieczeń. Pewnie Severus ściągnął je, aby ktoś mógł karmić Wolfganga. Skoro się nie zabarykadował, to nawet nie miała wielkich wyrzutów sumienia wchodząc. Od razu na spotkanie wyszedł jej futrzasty przyjaciel.Wtulił się w nią i od razu zrobiło jej się ciepło na sercu.
-Gdyby tak twój Pan był taki skory do pieszczot - szepnęła.
Zwierzątko wygodnie ułożyło się na jej piersi i zamknęło oczka.Dziewczyna usiadła w fotelu i delektowała się ciszą, ale również mocno wyczuwalną w pomieszczeniu magią. Nim się spostrzegła, zarówno ona jak i kot, zasnęli.
Obudziło ich dopiero trzaśnięcie drzwiami, jakie zafundował im Dyrektor. Hermiona nie do końca rozbudzona, spojrzała na niego mętnymi oczami, jeszcze nie pojmując gdzie jest i co robiła. Oprzytomniała dopiero gdy posłał jej kpiący uśmieszek. Rozejrzała się, a widząc, że nie ma z nim Mistrza Eliksirów odetchnęła z ulgą i znów klapnęła na swój ulubiony fotel.
Jeśli cokolwiek dziwiło Albusa, nie dał tego po sobie poznać. W końcu jednak popatrzył na nią poważnie i jak zwykle gładząc brodę przemówił.
-Nie wiem na ile moje działania się zdadzą, całkiem możliwe, że na nic, ale próbowaliśmy go wyleczyć. Potrzebuję, abyś poszła do Szpitala i pozwoliła nam na kilka testów.
-Co na to Snape? Widział Pan, że nie bardzo pałał do mnie sympatią.
-Bez twojej obecności nie dowiemy się czy został wyleczony, więc mam w nosie co on o tym sądzi.
*
Poczuła, jakby grała w jakimś kiepskim trzecioligowym filmie, Znów wszyscy się na nią gapili, a Dyrektor dawał jej jakieś dziwne znaki różdżką, które - mogła się założyć są zrozumiałe tylko dla niego. Niepewnie spojrzała na Severusa. Wpatrzony był w ziemię.Siedział nieruchomo z nogami spuszczonymi wzdłuż łóżka. Powoli posuwała się do przodu. W końcu była kilka kroków przed łóżkiem. Ustawiła się bokiem. Podniosła oczy. Patrzył na nią. Odczytała poczucie winy i nieme przeprosiny i od razu się zaczerwieniła. Dyrektor westchnął głęboko. Polecił jej zbliżyć się jeszcze bardziej. W końcu wtargnęła w jego przestrzeń osobistą i gdyby tylko rozchylił nogi, znalazłaby się pomiędzy nimi, objąłby ją...Z transu wyrwał ją jego melodyjny, lekko spięty głos.
-Dotknij mnie. - Spojrzała na niego jak na wariata i od razu spuściła wzrok. Nie miał na myśli nic zdrożnego, to tylko jej myśli błądziły nie tam gdzie powinny.
Uniosła dłoń i ścisnęła jego ramię. Nic się nie zmieniło. Zjechała dłonią na szyję i kark i od razu poczuła, że się spina. Delikatnie się odsunęła, ale zaraz natarczywy głos Albusa przypomniał jej, że nie tylko nie są tu sami, ale mają zadanie do wykonania. Jeszcze raz spojrzała na swojego towarzysza niedoli i od razu dotknęła jego szyi.Następnie delikatnie przejechała po linii szczęki i zeszła na tors. Tam było jej łatwiej bo nie dotykała gołej skóry, która zdawała się ją parzyć, Tu jednak wielki Albus Dumbledore musiał zainterweniować. Szybkim krokiem podszedł i nakazał jej rozebrać Mistrza Eliksirów tak aby mogła dotknąć jego nagiej skóry. Teraz jej twarz była już purpurowa. Z ociąganiem chwyciła za brzeg jego szaty i odpinając kilka pierwszych guzików uwolniła jego tors i ręce. Usilnie starała się na niego nie patrzeć, ale czuła, że obserwuje każdy jej ruch. Znów umieściła obie dłonie na jego obojczykach i delikatnie drapiąc szybko zjechała do włosów pokrywających jego brzuch. Zdawała sobie sprawę jak idiotycznie musiało to wyglądać z boku, ale nie mogła dłużej go dotykać. Nie przy nich wszystkich. Z każdą sekundą robiła się coraz bardziej mokra, a jego palący wzrok w niczym nie pomagał. Jej ręce opadły na skłębiony materiał, gdy z nadzieją spojrzała mu w oczy. Delikatnie, jakby z wahaniem uniósł lewą dłoń, która od razu zaczęła drżeć. Przesuwał rękę w jej stronę, by w końcu z nie małym wysiłkiem objąć jej małą dłoń. Zaskoczona wyczuła lekki ruch pod materiałem i zawstydzona odwróciła wzrok.Wtedy jednak Severus wyciągnął drugą dłoń i objął jej szyję. W tym ruchu nie było żadnego wahania. Dziewczyna machinalnie nachyliła się w jego stronę jak do pocałunku, a dłonią niepostrzeżenie przesunęła po wzburzonym materiale. Spojrzał na nią zaskoczony, ale nie cofnął jej ręki. Ośmielona znów wykonała ruch ręką. Severus zaczął szybciej oddychać. Ona również. Mimo, że wszystko działo się powoli i nikt nie miał prawa tego zauważyć, trochę się obawiała, że zostaną nakryci. W końcu jednak Mistrz Eliksirów porwał ją w ramiona i nie była pewna, ale chyba usłyszała westchnienie ulgi jakie przetoczyło się przez tłum medyków. Gdy tak tulił ją do siebie coraz mocniej, z coraz większą siłą wyczuwała stojący członek, który wbijał się w jej brzuch. Nie mogła się powstrzymać i delikatnie otarła o niego. Nie pozostał jej dłużny, objął ją jeszcze mocniej praktycznie unosząc z ziemi. W końcu jednak czar prysł. Severus oprzytomniał i zza burzy jej włosów obserwował jak garstka pozostałych w sali mężczyzn patrzy na nich z zakłopotaniem. Oczywiście oprócz jednego. Albus Dumbledore patrzył na nich z wyrazem triumfu, ale również lekko kpiąco. Czarnowłosy prychnął i odwrócił wzrok. Nie mógł znieść, że dał się tak łatwo podejść. Wystarczyło, że mógł znów jej dotknąć. Mogli to załatwić sam na sam a nie przy nich wszystkich. Ale już trudno, przeboleje to, najważniejsze, że jest w pełni sprawny. Zdecydowanym ruchem odsunął Hermionę nie bez żalu. Nie patrzył na nią, ale na pewno była zniesmaczona, że po raz kolejny ucieka. Nie dbał o to. Później jej to wynagrodzi. Z nawiązką.
Zeskoczył ze szpitalnego łóżka i lekko pokracznie podszedł do starszego profesora, który już ruszył w jego stronę widząc, że miłosna scenka dobiegła końca.
- Masz co chciałeś. Wróciłem do pełni sił.
-Nie da się nie zauważyć Severusie. Pokazałeś to aż nadto wyraźnie.
Widać było, że chciał coś jeszcze dodać, ale Snape mu nie pozwolił. Zamaszyście się odwrócił i już go nie było. Już za drzwiami usłyszał jeszcze zdezorientowane westchnienie Hermiony i gardłowy śmiech starca. Trudno. Ruszył do swoich komnat nie mogąc się doczekać, aż wreszcie wróci do normalnych zajęć.
Każdy kto go zna, nie tylko usłyszał historię jego zniknięcia ze szkolnych korytarzy, ale również historię jego ozdrowienia. Wszyscy dziwili się widząc z jakim chłodem i dystansem rozmawiał z Hermioną podczas obiadów. Wszyscy prócz niej samej. Doskonale rozumiała, że dla niego nie ma czegoś takiego jak związek i prędzej umrze niż przyzna otwarcie iż jest mu bliska. A ona to akceptowała. Cierpliwie czekała, aż w końcu zatęskni za nią na tyle by wreszcie okazać jakieś uczucia. Czekała i czekała. Dni upływały jej na zajęciach, poprawianiu prac, sporadycznych wypadach do Hogsmeade z Minerwą i oczywiście na wizytach w Norze. Jeśli ich drogi się krzyżowały, zachowywali się poprawnie, ale bez dawnego ognia. Ani na nią nie wrzeszczał, ani nie był miły. Boleśnie neutralny. Wiedziała, że na niego działa, nie trudno było jej to rozgryźć, ale z jakiegoś powodu, nie pozwalał sobie na choćby przyjacielską pogawędkę. Tak jakby znów byli tylko Snapem i Granger. Nikim więcej. Jakby minione tygodnie przydarzyły się komuś innemu, a nie im.
Hermiona tęskniła, nie tylko za jego dotykiem, pocałunkami, ale również za rozmowami, za jego towarzystwem i tym cierpkim poczuciem humoru, które zdążyła już polubić.
Patrolowała właśnie jeden z górnych korytarzy, gdy wydawało jej się, że coś usłyszała.
Mimo, że wiedziała, że nie ma się czego obawiać, niepewnie zerknęła raz w prawo raz w lewo oświetlając sobie drogę różdżką. Było już grubo po jedenastej , więc jeśli to jakiś uczeń, na pewno już dawno uciekł do łóżka, w końcu cisza nocna do czegoś zobowiązuje. Ponieważ jednak była Gryfonką, dzielnie ruszyła po schodach na dół w kierunku dźwięków, które usłyszała.
Skręcała za róg, cały czas rozglądając się na boki, gdy wyczuła czyjąś obecność.Obróciła się, ale za późno. Została przygwożdżona do ściany i unieruchomiona. Już chciała krzyknąć, gdy napastnik zatkał jej usta dłonią. Przestraszona próbowała się szamotać i wtedy dotarł od niej ten zapach. Severus. Jęknęła w duchu. Nie mógł zaprosić mnie na randkę?Do kina, gdziekolwiek? Niee on musiał skradać się jak nietoperz. Znieruchomiała, dając mu do zrozumienia, że wie kim jest. Uwolnił jej usta i od razu ją pocałował. Nawet się nie zastanawiała. Zarzuciła mu ręce na szyję i z równą pasją oddała pocałunek. Jego ręce powędrowały na jej talię, a stamtąd od razu na gołe ciało pod bluzką. Jego dłonie były lodowate, przez co każdy dotyk był spotęgowany i już po chwili była mokra. Otarła się o niego, a on zachęcony jej reakcjami przycisnął ją jeszcze mocniej do ściany, przez co lekko się zachwiali i przerwali pocałunek. Korzystając z chwili wytchnienia upuściła różdżkę na ziemię i wspięła się na palce by spojrzeć Severusowi w oczy. Jego wzrok był chyba tak samo rozbiegany jak jej. Mimo to nie cofnęła się i próbowała zmusić go do czegokolwiek. Niewzruszony patrzył na nią, po chwili jednak lekko krzywo uśmiechnął się, a gdy spojrzała na niego pytająco znów ją pocałował. Żadne z nich więcej się nie odezwało. Hermiona poczuła, że jej skóra płonie, gdy delikatnie masował ją swoimi zręcznymi palcami. Zacisnęła dłonie na jego włosach i jęknęła przeciągle. Dla Snape'a nie musiało być żadnej innej zachęty. Chwycił brzegi jej bluzki i uniósł ją, odsłaniając obojczyki, lekko wypukły brzuch, kształtne biodra i piękne piersi w pięknym biustonoszu za którymi stęsknił się o wiele bardziej niż skłonny przyznać. Dziewczyna od razu poczuła jego erekcję i nie czekając na zaproszenie dotknęła go przez spodnie. Na szczęście miał na sobie zwykłe spodnie i bluzkę, nie musiała szamotać się z tysiącem guzików szaty.Przesunęła ręką po nagim brzuchu i szorstkich włoskach, ale przewrotnie wciąż nie wyciągnęła penisa ze spodni. Mężczyzna całował jej szyję słuchając przyspieszonego oddechu i gdy wreszcie zamknął usta na sutku, poczuł, że jego towarzyszka wstrzymała oddech. Zataczał kółka na brodawce co chwilę drażniąc ją zębami, a drugą pierś ściskał mocno i zdecydowanie, tak by wiedziała, że tym razem mu się nie wywinie.
Nie żeby chciała. Jedyne o czym teraz marzyła, to żeby zabrał ją do swoich ciemnych chłodnych lochów by choć minimalnie ulżyć ogniowi, który ją trawił.
W końcu zebrała się na odwagę, uniosła głowę by znów wziąć w posiadanie jego usta i gdy wreszcie dotknął jej przez rajstopy nawet ona wiedziała, że jest zaskoczony. Wykorzystując chwilową dezorientację, szybko odpięła jego rozporek, opuściła się na kolana, i odciągnęła skórkę nabrzmiałego członka. Jej kochanek syknął przeciągle i spojrzał na nią z przerażeniem w oczach. Ona zaś uśmiechnęła się chytrze i powtórzyła manewr. Severus przebierał nogami, nie mogąc znieść tego co robiła. Co i rusz wypychał biodra do przodu, prowokując ją by wzięła go do ust. Dziewczyna doskonale wiedziała czego on pragnie, ale chciała troszkę go zmiękczyć więc intensywnie nawilżyła palec i potarła nim główkę penisa, zostawiając na niej swoją ślinę. Wilgotną dłonią przejechała po całej długości członka i wciąż go trzymając wstała.Spojrzała w jego czarne oczy. Widziała tylko pożądanie, odbijające się w jej oczach. Pocałowała go powoli i delikatnie wsunęła język w jego usta wykonując poziome ruchy i synchronizując je ze stymulacją penisa. Severus chcąc współpracować, zaczął poruszać biodrami i Hermiona westchnęła głęboko, gdyż był to niezwykle seksowny widok. Podniosła jedną nogę wysoko, tak by jej krocze stykało się z chętnym do działania członkiem, a ona pocałowała go znów, tym razem szybko i gwałtownie. Ocierali się o siebie w leniwym tańcu, wymieniając pocałunki, a gdy oddech Snape'a stał się wyjątkowo szybki i urywany, pociągnęła rajstopy w dół, zostając w samych majtkach. Od razu poczuła jego dłonie w wiadomym miejscu. Pocierał ją delikatnie jakby wciąż nie mógł uwierzyć, że jest tak mokra dla niego.Rozprowadzał jej śluz po ściankach sprawiając, że nawet jej uda były lepkie. Dziewczyna zaczęła jęczeć przypominając mu, że każdy dotyk jego palców przybliża ją do upragnionego orgazmu. Wsadził palec do jej wnętrza i szybko poruszając znów ją pocałował i zszedł ustami na dekolt. Mocno stojący sutek objął ustami i zassał podgryzając. Hermiona wydała z siebie dźwięk pomiędzy jękiem a syknięciem.Poczuł jak ścianki jej pochwy coraz mocniej się zaciskają i nie zważając na głos rozsądku szybko wsunął penisa do jej wnętrza, unosząc ją. Objęła go biodrami i osunęła się nadziewając rozkosznie.Oboje jęknęli z ulgą.Zaraz poczęli poruszać się delikatnie w zgodnym rytmie pozwalając sobie na przyzwyczajenie do tej nowej wspaniałej sytuacji. Poruszał się coraz szybciej.Jej wnętrze było tak mokre i gotowe, że Severus o mało nie śpiewał ze szczęścia. Mocno i zdecydowanie tłoczył penisa, co chwilę całując jej chętne usta.Finisz był już blisko oboje to czuli.Byli już tak spoceni, że każde z nich miało słoną skórę, którą chętnie lizali i całowali. Severus, czując się nad wyraz pewnie, wyczarował drążek zwisający ze ściany. Dziewczyna chwyciła go oburącz i podciągnęła się. Mężczyzna posuwał ją szybko i mocno, wsłuchując się w litanię jej jęków, gdy usłyszał swoje imię, wypowiedziane przeładowanym erotyzmem głosem, zaatakował jej łechtaczkę palcem by zaraz poczuć, że ona dochodzi. Wystarczyło, że wiedział iż ona kończy i sam poczuł, że właśnie finiszuje. Złapał ją za głowę i jęcząc sobie w usta opadli na podłogę głośno oddychając. Dziewczyna zgarnęła z twarzy wilgotne włosy i patrząc mu w oczy zaśmiała się nerwowo.Odetchnęła normując oddech i wytarła maleńkie łzy, które zebrały się w kącikach jej oczu. Snape spojrzał na nią z czułością i przejechał palcem po jej dolnej wardze, przygryzła jego palec i poczuła, jak znów rusza się w jej wnętrzu. Poczuła się naga i odsłonięta, jednak mina z jaką jej kochanek obserwował jej ciało nakazała jej bezwstydność. Skoro jemu bardzo podobało się to co widział, ona nie miała powodów do zawstydzenia. W końcu wysunął się z jej wnętrza i wciąż rozdygotany usiadł obok niej na podłodze. Widok był co najmniej komiczny, ale nie dbał o to. Położył głowę na jej ramieniu, a ona pogładziła go po brodzie nawet na niego nie patrząc. Uśmiechała się do siebie i czuła się szczęśliwa jak nigdy.
Siedzieli w ciszy kilka minut, a gdy wreszcie emocje opadły, zrobiło jej się zimno.Okryła się leżącą na ziemi bluzką i wzrokiem przeszukiwała podłogę. Nie znalazła jednak biustonosza. Widocznie spadł gdzieś dalej i potrzeba będzie światła, aby go znaleźć. Wzruszyła ramionami i podniosła się z klęczek, gdy poczuła, że Czarnowłosy znów ciągnie ją w stronę ziemi. Uśmiechnęła się pod nosem i spojrzała na niego podniecona, ale spostrzegła, że czymś się martwi. Nakazał jej bycie cicho. Pojęła, że coś usłyszał i wstrzymała oddech. Gdyby ktokolwiek teraz ich nakrył,dopiero byłby wstyd. Ona nago, on nago, robią nie wiadomo co na opuszczonym korytarzu, albo raczej doskonale wiadomo co.
Nie zniosłaby gdyby ktoś ich przyłapał, więc od razu nałożyła na siebie bluzkę i lekko odsunęła się od nasłuchującego Severusa. Wtedy dotarło do niej echo czyiś kroków. Pisnęła przerażona. Jeśli teraz zaczną biec, ktoś zaalarmowany krokami na pewno będzie ich gonił. Jeśli zostaną w miejscu i tak się spotkają, a wystarczy jedno spojrzenie na ich stan by pojąc co tutaj miało miejsce. Hermiona gorączkowo, próbowała wymyślić wyjście z sytuacji. Snape był bardziej zdecydowany.Złapał ją za rękę i ruszył w stronę pierwszych lepszych drzwi. Dziewczyna ledwo za nim nadążała, ale starała się dotrzymać mu kroku co i rusz poprawiając wyskakujące z dekoltu bluzki piersi, których sutki nadal stały. Mężczyzna pchnął drzwi z ulgą stwierdzając, że nie były zamknięte.Oboje oparli się o nie z drugiej strony uprzednio zatrzaskując je. Tutaj byli bezpieczni. Od razu poczuła dłonie na swoim dekolcie i delikatne pocieranie rozognionych sutków.Jęknęła cichutko, nadal bojąc się demaskacji.
Snape jednak zdawał się już zapomnieć o tym niebezpieczeństwie, gdyż bezceremonialnie wyciągnął swojego przyjaciela ze spodni i wepchnął go dziewczynie w dłoń. Ona natomiast zrobiła to na co już od dawna miała ochotę. Klęknęła i zaczęła ssać.Tym razem jej nie powstrzymał.Odchylił się lekko do tylu.Położył dłoń na jej włosach i jęcząc w zaciśniętą pięść, pozwolił jej by doprowadziła go na sam skraj nieba. Nie bawiła się w powolne ruchy. Ssała i brała go tak głęboko jak tylko pozwalało jej gardło, bez krztuszenia się. Ponieważ jednak jego twardość i co chwilę pojawiające się słone kropelki upewniły ją, że robi to dobrze, chwyciła jego jądra w dłonie i delikatnie je ścisnęła. Severus złapał ją za włosy i pociągnął mocno, co spowodowało, że ona jęknęła. Jej własna wilgoć zaczęła jej przeszkadzać i miała nadzieję, że zaraz dane jej będzie zaznać spokoju. Przyspieszyła ruchy pomagając sobie dłonią i w między czasie masując swoje wystające sutki. Z ciekawości uniosła głowę do góry i wciąż z jego penisem w ustach spojrzała na swojego kochanka. Wyglądał, jakby ktoś rozsypał jego misternie ułożony domek z kart. Jakby jego życie stało się jednym wielkim chaosem. Wyglądał jakby właśnie dochodził. Poczuła, że członek napiął się niewyobrażalnie i ogromna salwa spermy zalała jej przełyk. Zaskoczona odskoczyła i część ładunku kapnęła na ziemię, a część na jej dekolt i spódniczkę. Gdy połknęła to co miała w ustach i wylizała penisa bardzo dokładnie, zahaczając o jądra, co spotkało się z kolejnym jękiem. Dłonie i usta wytarła w bluzkę i spódnicę.
Spojrzała na niego by z zaskoczeniem stwierdzić, że jeszcze nigdy nie wyglądał lepiej. Echo niedawnych orgazmów wciąż było widoczne w dziwnie rozluźnionej twarzy. Zaczerwienione policzki, szyja i poorany tors. Nawet nie wiedziała, że tak go podrapała. Widocznie nie tylko ona robiła z nim co chciała, on z nią również. Dotknęła śladów jakie zostawiły jej paznokcie, a potem nachyliła się i polizała słoną skórę. Jęknął, ale nadal nie otwierał oczu. Gdy się odezwał aż się wzdrygnęła. Jego szept w tej opuszczonej klasie brzmiał jak krzyk.
- Nie wiem jak ty, ale ja jestem śpiący. Chcesz...
-Moje łóżko jest wygodniejsze.
-Ale u mnie nikt nie będzie nam przeszkadzał. - Spojrzał na nią z nadzieją, ale mogła się założyć, że nawet nie brał pod uwagę odmowy.
Drogę do lochów pokonali w tempie ekspresowym. Padli na łóżko oboje zbyt wyczerpani by nawet się rozebrać. Nim jednak zasnęli Snape pogasił wszystkie światła wyczarował lekką koszulkę nocną i z niemałą przyjemnością przebrał w nią swoją ukochaną. Kosztowało go to niemało wysiłku, gdyż dziewczyna już ledwo żyła i nie chciała współpracować, ale w końcu rozebrał ją i wciąż napawając się wyglądem jej pięknego ciała ubrał w koszulkę. Nie mógł odmówić sobie delikatnej pieszczoty piersi, polizania obu sutków i przejechania dłonią po jej łonie. Zaraz jednak przestał, gdyż jego penis od razu zaczął domagać się uwolnienia ze spodni. Sam pozostał w bokserkach i ułożył się obok lekko pochrapującej dziewczyny. Nie zasnął jednak od razu, gdyż ktoś zapukał do drzwi. Chciał zignorować to pukanie, ale z każdą chwilą się nasilało. Nie chciał aby Hermiona się zbudziła. O dziwo nie przeszkadzała mu ta troska, która pojawiła się bardzo znienacka.
Zamaszyście otworzył drzwi, a gdy nie spostrzegł nikogo, lekko się wzdrygnął.Zaraz jednak jego wzrok padł na podłogę. Na ziemi leżał kawałek materiału, którego nie pomyliłby z niczym innym.
Biustonosz Hermiony.
czwartek, 15 września 2016
Rozdział 15
Hermiona na miękkich nogach kroczyła schodami i kilkakrotnie potknęła się, nim dotarła do drzwi gabinetu Dyrektora. Ten, jak zawsze zresztą, posłał jej pogodne spojrzenie i delikatny uśmiech, ale dziś jak nigdy jakoś jej to nie pocieszyło.Usiadła w fotelu i odetchnęła głęboko. Skupiła wzrok na mężczyźnie, zaraz jednak zaczęła wyłamywać sobie palce, nagle poczuła się bardzo głupio. Co ona sobie myślała? Wparowała tu jakby Severus co najmniej był jej mężem czy kimś takim. A przecież nikt nie wiedział jak bardzo się zbliżyli i, że zdecydowanie nie są już tylko byłym nauczycielem i byłą uczennicą. A może wiedział? Chcąc wreszcie uciąć wszelkie domysły spojrzała na Albusa, ten jednak podniósł dłoń zatrzymując potok słów, który zapewne zaraz miał się wydobyć z jej ust.
-Nie wiem i nawet mnie nie interesuje dlaczego aż tak bardzo przejęłaś się losem Severusa, ale domyślam się, że nie jest to czysto koleżeńska troska.
-Nie Profesorze.
-Dobrze.Przynajmniej jesteś ze mną szczera. Nie mogę jednak podzielić się z Tobą wszystkimi szczegółami tej delikatnej sprawy.
-Dlaczego?
-Dla dobra twojego i Severusa również. Moje podejrzenia co do wydarzeń minionego dnia nie zostały jeszcze potwierdzone i póki tak się nie stanie, nic nie mogę ci powiedzieć na pewno.
-Ale coś mi Pan powie? Proszę, to dla mnie bardzo ważne. - Nawet nie zdawała sobie sprawy ze swojego błagalnego tonu.
-Dlaczego moja droga? Dlaczego Profesor Snape z nieszczęsnego Nietoperza nagle zmienił się w Severusa? Dlaczego coraz częściej widuje was razem, mimo że kilka tygodni temu robiło ci się niedobrze na myśl o nim?
-Zaprzyjaźniliśmy się, to wszystko. Jest tak jak Pan sobie życzył. Zaakceptowałam swój los i korzystam z tego co mam.
-Nie próbuj mnie w to wciągnąć, to co się wydarzyło, nie jest moją winą! - Jego nagłe uniesienie bardzo ją zdenerwowało, ale również unaoczniło coś.
-Profesorze, czy to co stało się ze Snapem, jest w jakiś sposób związane ze mną? - Próbował maskować zaskoczenie i przerażenie, ale nie bardzo mu to wychodziło.
-Skąd ten pomysł dziecko?
-Nie przejąłby się Pan tym, że ja i Severus jesteśmy przyjaciółmi, gdyby nie okazało się, że przez to właśnie stała mu się krzywda. Więc pytam jeszcze raz.- Wstała i spojrzała mu w oczy.- Czy to co przydarzyło się Severusowi jest spowodowane tym, że łączy nas przyjaźń?- W jego oczach dostrzegła rezygnację i jakiś dziwny smutek, tak jakby kapitulował nie tylko na jednej płaszczyźnie, ale na wielu naraz.
-A więc dlatego nie może Pan na mnie patrzeć. Obwinia mnie Pan.- To doprawdy czarujące.- Tylko, że ja nic nie zrobiłam! -Wbrew jej woli głos jej zadrżał, w kącikach oczu pojawiły się łzy.- Nigdy nie naraziłabym go na niebezpieczeństwo, choćbym nie wiem jak go nie lubiła, a już na pewno nie teraz, kiedy stał się kimś ważnym.- Dyrektor chyba wreszcie poczuł się zmieszany tym przesłuchaniem. Wstał i delikatnie poklepał dziewczynę po ramieniu, chcąc dodać jej otuchy.Oczywiście nie bardzo mu się to udało, gdyż gryfonka ostatkiem sił się nie rozkleiła.Spojrzała na niego załzawionymi oczami, ale dostrzegła w jego twarzy jakąś dziwną determinację i paradoksalnie, dodało jej to sił.
- Poproszę cię teraz o coś, o co normalnie bym nie prosił, ale zważywszy, że pewnie sama aż się palisz do działania, pozwolę sobie.
-Cokolwiek.
-Znajdź mi Kruma.
*
Dni mijały, a ona nie posuwała się w swoim małym śledztwie choćby na krok.Przemierzyła już dziesiątki kilometrów, rozmawiała z dziesiątkami ludzi, a Wiktora jak nie było tak nie ma.Jej determinacja powoli opadała, ale za każdym razem myślała o biednym Severusie w Skrzydle Szpitalnym i trwoga zajmowała jej serce. Nie mogła pojąć, jak Krum, który przecież kiedyś jawił się jako jej przyjaciel, a nawet ktoś więcej, mógł zrobić coś takiego. Co prawda Albus nie miał pewności, ale miał bardzo ciężkie dowody, świadczące przeciwko niemu.W głowie jej się nie mieściło, że kiedyś planowała z tym człowiekiem przyszłość. Ktoś tak okrutny i bezduszny nie mógł mieć miejsca w jej życiu.
Przemierzała ulice Londynu, by wstąpić do kolejnej z knajpek, jakie polecił jej Dyrektor, jednak tam również poszukiwanie nie dało żadnego rezultatu, lokal był na tyle obskurny i mroczny, że po wyjściu zrezygnowała z dalszych poszukiwań i od razu teleportowała się do Nory, gdzie pomieszkiwała na czas powierzonej jej misji.
Oczywiście domownicy pozostawali niewtajemniczeni. Ciężko jej było ich okłamywać, ale nie miała wyboru.Dyskrecja i działanie całkowicie w samotności, były warunkami, których musiała się trzymać.
Tęskniła też za Severusem. Starała się nie myśleć o nim zbyt często, bo wywoływało to dosłownie fizyczny ból, ale jej serce biło mocniej i szybciej na choćby najmniejszą, najcichszą myśl o ich ostatnich wspólnych chwilach.W takich momentach najbardziej pragnęła dostać Kruma w swoje ręce i pokazać mu co się dzieje, gdy ktoś skrzywdzi jej bliskich.
Siedziała w swoim dawnym pokoju, kreśląc list do Dyrektora, gdy usłyszała delikatne chrobotanie za oknem.Rzuciła się, by czym prędzej wpuścić sowę do środka i odpięła list od jej nóżki.Zdziwiła się, gdy na kartce nie zauważyła zamaszystego podpisu Albusa, a zamiast tego koślawe, jakby pisane przez pijanego mańkuta literki, które ledwo dało się połączyć w słowa.Jej serce się zatrzymało. Severus? Pisał do niej ze Szpitala? Przecież jeszcze wczoraj wedle słów Dyrektora był nieprzytomny. To niemożliwe. A jednak, gdy szybko przebiegła krótki tekst wzrokiem, na samym dole odczytała tak dobrze znaną jej formułkę: " PS. Spal to ". Z radości jej oczy zaszkliły się.Przytuliła zwój do piersi i roześmiała się cichutko. Obudził się. Severus prawdopodobnie niedawno odzyskał przytomność i już napisał do niej list.Podniecona, ale wreszcie dziwnie spokojna odwinęła kartkę i z szybszym oddechem pochłonęła kilka linijek tekstu. Tak jak zazwyczaj gdy do niej pisał, po chwili już znała całość na pamięć.Pisał, by nie wylewała za nim łez, bo powrócił z martwych i wyrażał zdziwienie, jakie te dzisiejsze klątwy uśmiercające są mocne. Oprócz tego zapewnił ją, że mają do pogadania, choć brzmiało to bardziej jak groźba niż jak obietnica miłosnych igraszek. Dalej proponował jej by popieprzyła powierzone przez Dumbeldore' a zadanie i wróciła do niego do Hogwartu, ale to zdanie było przekreślone z dopiskiem : " po co ja się wysilam, przecież ta kobieta i tak mnie nie posłucha "
Następnego dnia w iście szampańskim nastroju Hermiona wyruszyła na miasto z pokładami nowej energii.
Severus się obudził i najprawdopodobniej tęskni za nią tak bardzo jak ona za nim.Nic bardziej nie motywowało człowieka do działania, niż ukochana osoba, czekająca na powrót.Mając pełną głowę motylich myśli kroczyła znów zakamarkami i bocznymi uliczkami, rozpytując o sławnego Szukającego. Ponieważ była dość znaną personą, nikt nie zastanawiał się dlaczego go szuka. Pewnie większość tych pijaczków założyła, że kochaś nie wracał do domu którąś noc z rzędu i że postanowiła poszukać go na własną rękę.Takie wytłumaczenie było logiczne i jak najbardziej pomocne. Hermiona nigdy nie prostowała sytuacji, gdy któryś z nich rzucał niewybredną uwagę na temat tego jak powinna się nim zająć gdy już go znajdzie. Wiedziała, że nie ma to najmniejszego sensu, a może nawet odnieść odwrotny skutek i nigdy nie odnajdzie tej kanalii.
Poszukiwania miały trwać do skutku, ale po 2 tygodniach nieobecności w zamku, tęsknoty za Snapem i bezczynności, poczuła, że ma dość i musi wrócić. Poinformowała o tym Dyrektora, a ten o dziwo nawet nie protestował. Postanowiła nie pisać nic choremu, aby miał niespodziankę. Gdy wreszcie wyruszyła na stację King's Cross odprowadziła ją Molly wraz z Ginny. Obie panie oczywiście życzyły jej powodzenia i zapewniły jak zawsze, że jest mile widziana w ich domu.
Dziewczyna znalazła jakiś pusty przedział i usiadła wygodnie, by zatopić się w lekturze Proroka Codziennego. Nawet nie zauważyła, gdy ktoś się do niej dosiadł. Nie miała szans na ucieczkę, a nawet na wyciągnięcie różdżki z płaszcza.Poczuła tylko silną dłoń zaciskającą się na jej ustach, nie mogła nawet zaczerpnąć powietrza. Spojrzała na napastnika z przerażeniem i mimo kaptura okrywającego twarz, odkryła, że to Krum. Była w niebezpieczeństwie. Niewerbalne silencio pozbawiło ją głosu. Puścił ją i siłą usadził na siedzeniu. Wiedziała, że jakiekolwiek próby ucieczki zdadzą się na nic, był za silny. Wezbrała w niej wściekłość. Jakim prawem tak na nią napadał?Spojrzała na niego jakby był jakimś gadem, czymś poniżej wszelkiej krytyki. Gdy się odezwał krew w niej zawrzała.
- Nie chciałem zrobić mu krzywdy. To znaczy chciałem, ale tylko ostrzec go, że ma się od ciebie odczepić. Hermiono! Ja cię kocham i nie mogę pozwolić, byś się z nim związała.- Chciała zaprotestować, ale oczywiście nie zdołała nic powiedzieć.Tylko Patrzyła na niego gniewnie, nie zdolna do choćby prychnięcia z pogardą.
-Musisz mnie zrozumieć. Ja nie mogę żyć z myślą, że zwiążesz się z tym gadem. Nie pozwolę na to. Było to moje ostatnie ostrzeżenie. Jeśli mnie nie posłuchasz, będę zmuszony pokiereszować go bardziej. Nie dajesz mi wyboru.- Z tymi słowami wstał i zniknął nim miała okazję choćby się poruszyć.Siedziała z walącym sercem próbując uporządkować myśli. Wiktor jest chory. Chory z miłości do niej. Będzie musiała jak najszybciej powiadomić o tym Dyrektora. Postanowiła, że samemu Severusowi na razie nic nie powie, bo najpewniej zerwałby się z łóżka i wyruszył na pościg.Na miękkich nogach opuściła platformę i teleportowała się w okolice Zakazanego Lasu. Gdy dotarła do bram szkoły, była już pora obiadowa, wiedziała jednak, że ani jej ukochanego ani Dyrektora nie będzie w Wielkiej Sali. Od razu udała się do Skrzydła Szpitalnego. Otworzyła drewniane drzwi i stanęła jak wryta. Severus siedział na łóżku. Wyglądał koszmarnie, ale w jego oczach wreszcie paliło się życie. Ziemista zazwyczaj cera miała lekko zielonkawy odcień, ale usta które tak uwielbiała rozciągnięte były w tym szyderczym uśmiechu, który zawsze powodował u niej ciarki. Najpierw jej nie zauważył, ale gdy wreszcie spojrzał w jej stronę i ich oczy się spotkały, czas się zatrzymał. Bez udziału woli pędem ruszyła w jego stronę o mało nie potykając się o własne nogi. Przylgnęła do niego prawie go dusząc, a gdy nie poczuła tych silnych rąk obejmujących ją, wiedziała, że coś jest nie tak. Odsunęła się delikatnie i spojrzała mu w oczy, głośno oddychając. Wyglądał na zawstydzonego, a ona nie mogła pojąć dlaczego. Czyżby coś się zmieniło i wcale jej nie chciał? Zadała mu nieme pytanie, a on przecząco pokręcił głową odsuwając się. Z niepokojem spojrzała na jego tors i ramiona, które wydawały się być jakby bez życia. Gdy odezwał się łamiącym głosem, o mało nie pękło jej serce.
- Jestem...sparaliżowany. Nie mam czucia w rękach.- Dostrzegła w jego oczach taki ból, że jej własne od razu wypełniły się łzami.
-Nie płacz głupia. Tak mi nie pomożesz. Nie mniej cieszę się, że wreszcie cię widzę. Zaczynało mi się już tutaj nudzić samemu.- Uśmiechnęła się przez łzy i pogładziła go po wierzchu prawej dłoni. Była lodowata.
Dziewczyna starała się ukryć swoje emocje, ale nie potrafiła. Znów przylgnęła do niego całym ciałem praktycznie kładąc się na nim. Nie opierał się tym razem. Nie musiał. Tym gestem chciała mu pokazać, że jest z nim i go wspiera. Dotknęła jego twarzy i odgarnęła kosmyk z oczu, tak jak wtedy w Norze. Tym razem jednak ten gest nie miał erotycznego podtekstu. Przybliżyła się i nachylając ku niemu prosiła o pozwolenie. Zamknął oczy, a jej to wystarczyło. Przycisnęła wargi do jego ust i mimowolnie się uśmiechnęła. Tak bardzo jej tego brakowało.Po jej ciele rozlało się przyjemne ciepło, a w miarę jak pogłębiali pocałunek, zmieniło się w żar. Gdy delikatnie ułożyła go na łóżku, chciał zaprotestować, ale cokolwiek chciał powiedzieć, zdusiła to pocałunkiem, który skutecznie odebrał mu chęć do konwersacji.Całowali się niespiesznie, na nowo ucząc się swoich reakcji i dotyku ust. Hermiona czuła, że gdyby nie jego paraliż, w inny sposób pokazałaby jej, że tęsknił. Miała nadzieję, że na to również niedługo się doczeka, na razie była jednak zbyt szczęśliwa by się tym martwić. Do wieczora nikt ich nie niepokoił.Ułożyła się w zgięciu jego ręki i wsłuchiwała się w jego nierówny oddech. Gdy spostrzegła, że jego szata jest zmierzwiona w okolicach pasa, leniwym gestem wygładziła ją. Pod palcami wyczuła pulsowanie jego męskości, która błagała o uwolnienie jej z fałd materiału.Po raz kolejny przejechała ręką wzdłuż penisa, Severus wydał z siebie dziwny dźwięk. Ni to jęk ni to syknięcie. Spojrzała na jego twarz przestraszona, że może sprawia mu ból, ale on był daleki od takich emocji. Jego twarz pałała, a oczy zdawały się być wręcz iskrzące. Z satysfakcją kontynuowała delikatny masaż z radością obserwując, że penis stale się powiększa. Zsunęła się niżej, aby mieć lepszy dostęp do ciała mężczyzny i już chciała odpiąć pierwszy guzik, gdy drzwi do sali otworzyły się i do środka weszła pielęgniarka. Hermiona z twarzą niczym dorodny burak odskoczyła od mężczyzny i o mało nie spadła z łóżka, tym jednak co zdenerwowało ją najbardziej był obłąkańczy śmiech Severusa. Mężczyzna odwrócił się na bok by ukryć erekcję przed kobietą, na jego twarzy jednak wciąż błąkał się uśmiech. Dziewczyna wymamrotała tylko, że wróci jutro i praktycznie wybiegła z sali.To tyle jeśli chodzi o bycie kusicielką i wykorzystywanie chwilowej niedyspozycji Mistrza Eliksirów. Miała się nim zabawić, a nie stać się powodem do drwin. Wyszło jak zawsze.Zmęczona ruszyła do swoich komnat, by zaraz paść na łóżku w ubraniach.Usnęła momentalnie.
środa, 7 września 2016
Rozdział 14
Powracam na chwilkę z nowym rozdziałem;)
Przemyśleniom nie było końca.Tkwiła w jakimś dziwnym impasie przez całe przedpołudnie, gdyż nie potrafiła pojąć jak w tak krótkim czasie mogła aż tak bardzo skomplikować sobie życie?
Jeszcze do niedawna była tylko młodą czarownicą, raczej mało istotnym elementem magicznego świata,a teraz?
Wmanipulowali ją w jakąś dziwną intrygę i niebezpieczny taniec z Ministerstwem.
Objęła posadę w Szkole, nie bez trudności z resztą.
Powoli, powoli odnajduje się w tej codzienności.
Nawiązała romans z Severusem.
Została odrzucona.Dwukrotnie.
Z niedowierzaniem pokręciła głową i jeszcze raz zapatrzyła się w okno.Nazwała to coś co łączy ją z byłym nauczycielem "romansem" co samo w sobie jest niedorzeczne.
Nie rozumiała ani swoich uczuć, ani reakcji swojego ciała a już najmniej to pojmowała samego Severusa.
Owszem miał bagaż ciężkich doświadczeń życiowych, niejednokrotnie uniknął śmierci, ale z tego co wiedziała, nigdy nie odpuścił sobie na tyle, by związać się z kimkolwiek.O ile akurat potrafiła zrozumieć, że nie mógł pozwolić sobie na jakiekolwiek rozkojarzenia, tak teraz już po wojnie?Dlaczego nie wpuścił nikogo do swojego małego okaleczonego serca?Nie koniecznie od razu ją, ale w ogóle kogokolwiek.Dlaczego nie pozwalał sobie na jakieś uczucia?Bał się?A może odpowiadało mu to pustelnicze życie?Choć wytłumaczenie było dość racjonalne, nie potrafiła jakoś w pełni w nie uwierzyć.Zdążyła poznać Ślizgona dość porządnie i to ze stron o jakich nie sądziła, że w ogóle je ma.
A potrafił zaskakiwać.Wspomniała jak niejednokrotnie pisząc do niej opowiadał o różnych sytuacjach często niebezpiecznych, a pisał bardzo gładko, ironicznie i zabawnie.Tak, miał poczucie humoru i chyba to odkrycie najbardziej jej się podobało.Pod warstwą dupka z lochów pozwolił jej odkryć inspirującego, dowcipnego choć bardzo nieustępliwego mężczyznę, którego jakaś baaardzo cierpliwa kobieta mogła uczynić szczęśliwym.Sama nie wiedziała skąd u niej takie myśli.Nie planowała ani wiązania się z nikim, ani zakładania rodziny a już tym bardziej uwodzenia Mistrza Eliksirów, ale nie mogła zaprzeczać, ze to się stało i że jej się podobało.Nie potrafiła pojąć skąd u niej takie zachowanie i skąd pociąg do starszego przecież o 2 dekady mężczyzny!Gdyby nie aspekt seksualny ich znajomości, nie zwracałaby uwagi na różnicę wieku, ale skoro już się zaangażowali emocjonalnie i fizycznie, nie mogła tego zignorować.Przy nim czuła się inaczej.Czuła, że nie jest sobą, że wariuje, ale równocześnie, wreszcie czuła się tak jak zawsze chciała się czuć.Mądra, doceniona, piękna.Oczywiście poza momentami kiedy ją wyzywał i obrażał, ale jednak.
Severus samym swoim spojrzeniem powodował, że drżała obojętne czy z podniecenia czy ze strachu.Działał na nią i nie mogła temu zaprzeczać, a nawet nie chciała, nie wiedziała jednak co ma z tym faktem zrobić.
Wciąż nie znają się zbyt dobrze i choć mogłaby przysiąc, że zna go najlepiej ze wszystkich żyjących jeszcze ludzi, wiedziała, że to nie wystarczy.On nie wpuści jej do swojego serca, a przynajmniej nie tak łatwo jak ona to zrobiła.Choć wiedziała, że częściowo opuścił swoje mury i pozwolił jej się zbliżyć, nie satysfakcjonowało jej to.Być może robił to ze zwykłej samotności, a może chciał tylko mieć partnerkę na kilka nocy?Nie dbała o powody.Postanowiła jednak coś z tym zrobić.Ta sytuacja nie może się tak ciągnąć bez żadnych konkretów.Musi porozmawiać z kimś, kto jej nie osądzi, tylko pomoże.W pierwszej chwili pomyślała o Severusie i parsknęła śmiechem.
-Słuchaj Sev jest taki jeden dupek w lochach, który nie jest mi obojętny, ale uważa mnie tylko za smarkule która się nim bawi, powiedz mi co mam zrobić aby mnie pokochał?-Smętnie spojrzała w lustro i znów się uśmiechnęła, kręcąc głową.
-Porozmawiaj z Ginny.-Odpowiedziała sama sobie.
Gdy zawitała do Nory była pora obiadu, więc w kuchni nie zastała nikogo, prócz pękatego garnka z którego wydobywał się smakowity aromat.Nałożyła sobie potrawki na talerz i raźnym krokiem ruszyła do jadalni.Wszyscy zebrani spojrzeli na nią zaskoczeni, a zaraz pani Weasley zreflektowała się i przysunęła jej krzesło.Dla rozładowania napięcia Hermiona rzuciła:
-Jeeej dopiero pierwszy tydzień szkoły a wy już zapomnieliście, że kiedyś tu mieszkałam.
Wszyscy się roześmiali, jednak wyczuła, że nie podejmą już tematu, który omawiali jak weszła.Później musi wyciągnąć z Rudej o co chodziło.Zagadywali ją jak tam praca, jak dzieciaki i choć odpowiadała z pełną szczerością i radością, pragnęła tylko znaleźć się w pokoju Ginny i porozmawiać szczerze.
W końcu jednak obiad dobiegł końca i wszyscy zapewnili ją, ze może wpadać kiedy tylko zechce.Porwała więc Ginny, zabezpieczyła pokój i usiadła na łóżku oddychając głęboko jakby miała zamiar wstrzymać powietrze.
Ginny popatrzyła na nią badawczo i uśmiechnęła się zachęcająco.Gdy jednak dziewczyna wciąż nic nie mówiła, Ruda poczuła się dziwnie.Jakby coś się zmieniło i Hermiona miała opory przed wyznaniem jej tego.Była to nowość, bo nie miały przed sobą tajemnic.Ale gryfonka, która boi się czegoś powiedzieć?A to dopiero.
-No wykrztuś to wreszcie!-Spojrzała na nią z rozbawieniem i chwyciła za rękę.-Tak się spieszyłaś, a nagle nie pamiętasz jak się mówi?To do ciebie nie podobne.Brązowowłosa w końcu podniosła na nią wzrok i niepewnie się uśmiechnęła.
-Chodzi o to, że potrzebuje kogoś kto trzeźwo spojrzy na pewną sytuację i mi pomoże bez osądzania.
-No to oczywiście, że dobrze trafiłaś!No już zamieniam się w słuch.-Weasley klepnęła rozmówczynie w udo i nie spuszczając z niej wzroku przelewitowała dwie pełne szklaneczki oferując jej jedną z nich.Gdy Hermiona ledwo umoczyła usta i ciężko przełknęła, skrzywiła się ale nic nie powiedziała. Znów skupiła wzrok na jednym punkcie,gdzieś ponad głową Rudej i rozpoczęła swoją tyradę.Opowiedziała swojej powierniczce wszystko.Niczego nie zatajała ani nie pomijała, a te najpikantniejsze momenty opisywała na wdechu i z zamkniętymi oczami, prawdopodobnie ze wstydu. Ginny słuchała jej z prawie kamienną twarzą a o jakimkolwiek zaangażowaniu świadczyły tylko wypieki jakich dostała podczas tej opowieści.Gdy wreszcie przyjaciółka zamilkła i powietrze jakby zgęstniało,zamknęła oczy i policzyła do 10 po czym wybuchnęła.
-Czyś ty oszalała!!! Przecież to Snape!Hermiono!Nie poznaje cię.Ja rozumiem, mój brat dał ci kosza, musiałaś się kimś pocieszyć, ale Snape?Powiedz chociaż, że dobrze całuje, bo jak nie to uznam, że jesteś pod Imperiusem.Ty i Snape, no nie wierzę.Ale jaja.Ale powiedz dobry był?-Hermiona wlepiała w nią ogłupiały wzrok nie mogąc pojąc, dlaczego Ginny mówi to co mówi.
-Czekaj, ty nie jesteś jakoś nie wiem...zniesmaczona, oburzona, czy coś?
-Dlaczego miałabym?-Wzruszyła ramionami i spojrzała prosto na nią.-Ty i Snape jesteście tacy podobni.Każdy ci to powie, a już sam fakt, że on tak samo jak ty kocha książki, a będziecie spędzać ze sobą sporo czasu, aż się dziwie, że tak długo wam to zajęło.Owszem, to dość obleśne bo niedawno był twoim nauczycielem i w sumie mógłby być twoim ojcem, ale czy ja wiem?Możecie uczynić z tego dobrą grę erotyczną.Nie odrobiłaś lekcji, więc należy ci się kara.-Rudowłosa wykonała gest jakby dawała sobie klapsy. Hermiona, aż zzieleniała.
-Ginevro, w tej chwili chce usłyszeć coś poważnego, bo jak nie to wygadam wszystkim co robiłaś kiedyś jak wpuściłam cię do łazienki na piątym piętrze.
Dziewczyna momentalnie się wyprostowała i choć jej oczy miotały gromy, już spokojnym głosem zapewniła koleżankę, że to jej wystarczy.
-Każdy na świecie zasługuje na szczęście,jeśli twoje chodzi w przydługich czarnych szatach to zarówno ja jak i cały magiczny świat jakoś to przebolejemy, ale czy ty jesteś pewna?
-Właśnie chodzi o to, że nie, dlatego chcę z tobą pogadać.W zasadzie nic nas nie łączy, prócz tych oczywistych rzeczy i choć mogłabym przysiąc, że nie jestem mu obojętna, to boje się, że on tylko się mną bawi.
-Nie pękaj.Pamiętasz jak się wkurzył na Rona jak się pokłóciliście?Tak się nie zachowuje ktoś obojętny.On coś do ciebie czuje, tak samo jak ty do niego i powinnaś od razu z nim porozmawiać.
-A jeśli okaże się, ze nie jest gotowy na nic poważnego i tylko chce się rozerwać?
-To poślesz go do stu diabłów i weźmiesz się za tego Chucka, ten to dopiero musi mieć talent.
-Severus też ma talent!
-Oho, zaczyna się, naprawdę cię wzięło.
-Wcale nie!Ja jestem taka młoda..
-A on taki stary!I co z tego?Miona spójrzmy prawdzie w oczy.Połączyło was coś wyjątkowego i tylko od was zależy co z tym zrobicie.Jesteś młoda i piękna. Jeśli on nie będzie zainteresowany, w mig znajdziesz kogoś kto będzie. Tylko zbytnio się przed nim nie wywnętrzaj, bo jeśli okaże się dupkiem jakiego znamy i kochamy, to żebyś nie miała problemów z wróceniem do czysto koleżeńskich stosunków.
-Wiedziałam, że mi pomożesz.
-Od tego przecież masz swoje mądrzejsze, bardziej doświadczone koleżanki.
Hermiona posłała jej spojrzenie pełne niedowierzania, ale zaraz parsknęła śmiechem i tylko ją przytuliła.
Gdy dotarła z powrotem do zamku była to pora kolacji, więc przez nikogo nie zauważona przemknęła do Wielkiej Sali i usiadła obok Hagrida. Na szczęście lub nieszczęście Severusa nie było.Lekko zaniepokoiła się, dlaczego postanowił opuścić posiłek, ale nie zaprzątała sobie tym głowy zbyt długo, bo po skończonym posiłku podszedł do niej Chuck.
Mimo całego ogromu uczuć jakimi do niedawna nawet nie wiedziała, że darzy Severusa, nie mogła oprzeć się urokowi tego chłopaka.Jego oczy,fryzura, cała sylwetka, wszystko krzyczało wręcz, że jest ślizgonem, ale w jakiś taki dziwnie pozytywny sposób.Nie był ani nachalny,ani złośliwy, a przynajmniej ona nie znała go od tej strony.
Ponieważ jednak potrzebował wskazówki odnośnie jakiegoś zadania,szybko mu odpowiedziała i nawet na niego nie patrząc ruszyła do lochów.Nie będzie wiecznie tego odwlekać.
Tam jednak spotkało ją rozczarowanie.Nie dość, że jej nie otworzył, to chyba w ogóle nie było go w zamku.
Rozczarowana i bardziej zła niż skłonna była to okazać, wróciła do swoich komnat i zatopiła się w lekturze, jak zawsze gdy miała jakiś problem.Rozmowa z Ginny bardzo jej pomogła i otworzyła oczy na pewne sprawy,ale jednak nie wystarczyła.Tak jak przyjaciółka powiedziała, muszą sami zadecydować, co chcą zrobić.Jeśli Severus okaże się tchórzem i nie będzie chciał od niej poważniejszego związku to trudno ona jakoś to zniesie.Na razie jednak nawet nie mogła go namierzyć a co dopiero z nim porozmawiać.
Przygotowując się do kolejnego dnia robiła notatki, gdy rozległo się pukanie.Z dreszczykiem pomyślała, że może to bohater jej myśli i poczuła niejakie rozczarowanie,gdy spostrzegła za drzwiami Minerwę, ledwo łapiącą powietrze.Spojrzała na nią przerażona, jednak kobieta nie siliła się nawet na jakiekolwiek wyjaśnienia.Złapała ją za rękę i pociągnęła w stronę schodów.Dotarły do Skrzydła Szpitalnego,po czym Profesorka bezpardonowo popchnęła młodszą koleżankę za drzwi a sama pobiegła na górę.Zdezorientowana Hermiona rozejrzała się po wnętrzu i spostrzegła, że na jednym z łóżek leży jakaś pozwijana i poskręcana postać, po wyglądzie której ciężko byłoby orzec, z której strony leży głowa.
Podbiegła do posłania, w lot łapiąc, że stało się coś strasznego i, że to nikt inny jak Severus leży na tym łóżku.Spojrzała na jego wymizerowaną, lekko zieloną twarz i serce jej się ścisnęło.Działając impulsywnie nachyliła się i przycisnęła swoje usta do jego warg.Trwała tak kilka sekund, a gdy nie zareagował,otworzyła oczy, które momentalnie wypełniły się łzami.Jest nieprzytomny i wygląda bardzo źle.Rozejrzała się, ale nigdzie nie mogła zlokalizować pielęgniarki, pozostałe łóżka były puste, więc czy ktoś nie powinien przy nim czuwać?Przecież nie miała nic innego do roboty, a on tu leżał sam!Ścisnęła lekko jego rękę i jeszcze przez sekundę miała nadzieję iż poczuje jak odpowiada na ten gest, ale nic się nie wydarzyło.Szybkim krokiem ruszyła w stronę wyjścia, ale nim nacisnęła klamkę, drzwi same się otworzyły.Stanął w nich Albus Dumbledore i do Hermiony właśnie dotarło, że jego też nie widziała w Wielkiej Sali, więc jest szansa, że był z Severusem,gdy stała mu się krzywda i zaraz jej wszystko wytłumaczy.Spojrzała na Dyrektora z nadzieją, on jednak stanowczo ją odsunął i ruszył w stronę chorego w ogóle na nią nie patrząc.W jednej chwili zjawiła się Pani Pomfrey, ale również zignorowała krzyk dziewczyny i bezpardonowo wystawiła ją za drzwi.
Gryfonka osunęła się po ścianie i cicho załkała.W tej jednej chwili jej własne uczucia ją przerosły.Tak bardzo bała się o Severusa.A jeśli się nie obudzi?Jeśli już nigdy nie popatrzy na nią tym przenikliwym wzrokiem?Jeśli już nigdy jej nie pocałuje?Jego stan był poważny, to na pewno, ale zawsze jest nadzieja!Płakała i płakała, a gdy wreszcie podniosła wzrok spostrzegła koło siebie pielęgniarkę, która delikatnie podniosła ją z ziemi i pociągnęła w stronę drzwi.Minęła się z Dyrektorem, ale zaraz zawróciła i pociągnęła go za szatę.Ten spojrzał na nią jakby widział ją pierwszy raz w życiu.
-Panna Granger!Co pani tu robi?
-Jak to?Severus.. on jest w niebezpieczeństwie i chciałam się dowiedzieć jak to się stało, co z nim.-Nawet nie zdawała sobie sprawy, że po jej policzkach nadal płyną łzy. Jeśli Dyrektor był w szoku widząc ją w takim stanie to tego nie okazał, jednak objął dziewczynę opiekuńczym gestem i cichutko wyjaśnił jej, że chory potrzebuje teraz spokoju, a jeśli ona pozwoli to udadzą się do jej komnat gdzie wszystko jej wyjaśni.Dziewczyna jednak od razu wyrwała się z jego objęć i znów przestąpiła krok w stronę łóżka Snape'a. Albus tylko pokręcił głową i kazał jej obiecać, że nie zostanie długo i zjawi się w jego gabinecie z samego rana.Granger nie zaszczyciła go nawet odpowiedzią tylko pomknęła w stronę posłania w kącie pokoju.
Widok jaki zastała znów sprawił jej niemal fizyczny ból.Twarz mężczyzny była jakby bez życia.Przymknięte powieki,długie choć lekko wyblakłe rzęsy kładły cień na jego zmatowionych policzkach.Znów zmoczyła rękawy szaty łzami, ale nie dbała o to.Przytuliła się do nieruchomej sylwetki i choć wiedziała, że nie powinna ułożyła się obok.Nikt jej nie zabroni przy nim czuwać, a jak ktoś ma z tym problem to nie jej sprawa.Wpatrywała się w tę pokiereszowaną twarz i choć ją samą szokowały te myśli i odczucia, zapałała taką sympatią, że głośno wypuściła powietrze.Nieźle się wpakowała.Ale w sumie było to do przewidzenia, że będzie potrzebowała jakiegoś mocno traumatycznego widoku, aby uzmysłowić sobie ile on tak naprawdę dla niej znaczy.A znaczy wiele.Teraz to wie.
Pogładziła jego twarz i złożyła na każdym z policzków delikatny pocałunek, po czym przesunęła palcami po jego chłodnych ustach.W myślach błagała go by się ocknął i nakrzyczał na nią za napastowanie go, ale niestety nic takiego się nie wydarzyło.Przez resztę nocy na przemian popłakiwała, zapadała w lekkie drzemki z których budziła się również z płaczem i co i rusz całowała jego twarz mając nadzieję, że w końcu zareaguje.
Resztę nocy jednak pozostawał nieprzytomny i gdy wreszcie wzeszło słońce Hermiona z bardzo bolącym sercem wyszła ze Skrzydła Szpitalnego niemo obiecując Severusowi, że jak tylko czegoś się dowie to wróci do niego i już go nie zostawi.
Przemyśleniom nie było końca.Tkwiła w jakimś dziwnym impasie przez całe przedpołudnie, gdyż nie potrafiła pojąć jak w tak krótkim czasie mogła aż tak bardzo skomplikować sobie życie?
Jeszcze do niedawna była tylko młodą czarownicą, raczej mało istotnym elementem magicznego świata,a teraz?
Wmanipulowali ją w jakąś dziwną intrygę i niebezpieczny taniec z Ministerstwem.
Objęła posadę w Szkole, nie bez trudności z resztą.
Powoli, powoli odnajduje się w tej codzienności.
Nawiązała romans z Severusem.
Została odrzucona.Dwukrotnie.
Z niedowierzaniem pokręciła głową i jeszcze raz zapatrzyła się w okno.Nazwała to coś co łączy ją z byłym nauczycielem "romansem" co samo w sobie jest niedorzeczne.
Nie rozumiała ani swoich uczuć, ani reakcji swojego ciała a już najmniej to pojmowała samego Severusa.
Owszem miał bagaż ciężkich doświadczeń życiowych, niejednokrotnie uniknął śmierci, ale z tego co wiedziała, nigdy nie odpuścił sobie na tyle, by związać się z kimkolwiek.O ile akurat potrafiła zrozumieć, że nie mógł pozwolić sobie na jakiekolwiek rozkojarzenia, tak teraz już po wojnie?Dlaczego nie wpuścił nikogo do swojego małego okaleczonego serca?Nie koniecznie od razu ją, ale w ogóle kogokolwiek.Dlaczego nie pozwalał sobie na jakieś uczucia?Bał się?A może odpowiadało mu to pustelnicze życie?Choć wytłumaczenie było dość racjonalne, nie potrafiła jakoś w pełni w nie uwierzyć.Zdążyła poznać Ślizgona dość porządnie i to ze stron o jakich nie sądziła, że w ogóle je ma.
A potrafił zaskakiwać.Wspomniała jak niejednokrotnie pisząc do niej opowiadał o różnych sytuacjach często niebezpiecznych, a pisał bardzo gładko, ironicznie i zabawnie.Tak, miał poczucie humoru i chyba to odkrycie najbardziej jej się podobało.Pod warstwą dupka z lochów pozwolił jej odkryć inspirującego, dowcipnego choć bardzo nieustępliwego mężczyznę, którego jakaś baaardzo cierpliwa kobieta mogła uczynić szczęśliwym.Sama nie wiedziała skąd u niej takie myśli.Nie planowała ani wiązania się z nikim, ani zakładania rodziny a już tym bardziej uwodzenia Mistrza Eliksirów, ale nie mogła zaprzeczać, ze to się stało i że jej się podobało.Nie potrafiła pojąć skąd u niej takie zachowanie i skąd pociąg do starszego przecież o 2 dekady mężczyzny!Gdyby nie aspekt seksualny ich znajomości, nie zwracałaby uwagi na różnicę wieku, ale skoro już się zaangażowali emocjonalnie i fizycznie, nie mogła tego zignorować.Przy nim czuła się inaczej.Czuła, że nie jest sobą, że wariuje, ale równocześnie, wreszcie czuła się tak jak zawsze chciała się czuć.Mądra, doceniona, piękna.Oczywiście poza momentami kiedy ją wyzywał i obrażał, ale jednak.
Severus samym swoim spojrzeniem powodował, że drżała obojętne czy z podniecenia czy ze strachu.Działał na nią i nie mogła temu zaprzeczać, a nawet nie chciała, nie wiedziała jednak co ma z tym faktem zrobić.
Wciąż nie znają się zbyt dobrze i choć mogłaby przysiąc, że zna go najlepiej ze wszystkich żyjących jeszcze ludzi, wiedziała, że to nie wystarczy.On nie wpuści jej do swojego serca, a przynajmniej nie tak łatwo jak ona to zrobiła.Choć wiedziała, że częściowo opuścił swoje mury i pozwolił jej się zbliżyć, nie satysfakcjonowało jej to.Być może robił to ze zwykłej samotności, a może chciał tylko mieć partnerkę na kilka nocy?Nie dbała o powody.Postanowiła jednak coś z tym zrobić.Ta sytuacja nie może się tak ciągnąć bez żadnych konkretów.Musi porozmawiać z kimś, kto jej nie osądzi, tylko pomoże.W pierwszej chwili pomyślała o Severusie i parsknęła śmiechem.
-Słuchaj Sev jest taki jeden dupek w lochach, który nie jest mi obojętny, ale uważa mnie tylko za smarkule która się nim bawi, powiedz mi co mam zrobić aby mnie pokochał?-Smętnie spojrzała w lustro i znów się uśmiechnęła, kręcąc głową.
-Porozmawiaj z Ginny.-Odpowiedziała sama sobie.
Gdy zawitała do Nory była pora obiadu, więc w kuchni nie zastała nikogo, prócz pękatego garnka z którego wydobywał się smakowity aromat.Nałożyła sobie potrawki na talerz i raźnym krokiem ruszyła do jadalni.Wszyscy zebrani spojrzeli na nią zaskoczeni, a zaraz pani Weasley zreflektowała się i przysunęła jej krzesło.Dla rozładowania napięcia Hermiona rzuciła:
-Jeeej dopiero pierwszy tydzień szkoły a wy już zapomnieliście, że kiedyś tu mieszkałam.
Wszyscy się roześmiali, jednak wyczuła, że nie podejmą już tematu, który omawiali jak weszła.Później musi wyciągnąć z Rudej o co chodziło.Zagadywali ją jak tam praca, jak dzieciaki i choć odpowiadała z pełną szczerością i radością, pragnęła tylko znaleźć się w pokoju Ginny i porozmawiać szczerze.
W końcu jednak obiad dobiegł końca i wszyscy zapewnili ją, ze może wpadać kiedy tylko zechce.Porwała więc Ginny, zabezpieczyła pokój i usiadła na łóżku oddychając głęboko jakby miała zamiar wstrzymać powietrze.
Ginny popatrzyła na nią badawczo i uśmiechnęła się zachęcająco.Gdy jednak dziewczyna wciąż nic nie mówiła, Ruda poczuła się dziwnie.Jakby coś się zmieniło i Hermiona miała opory przed wyznaniem jej tego.Była to nowość, bo nie miały przed sobą tajemnic.Ale gryfonka, która boi się czegoś powiedzieć?A to dopiero.
-No wykrztuś to wreszcie!-Spojrzała na nią z rozbawieniem i chwyciła za rękę.-Tak się spieszyłaś, a nagle nie pamiętasz jak się mówi?To do ciebie nie podobne.Brązowowłosa w końcu podniosła na nią wzrok i niepewnie się uśmiechnęła.
-Chodzi o to, że potrzebuje kogoś kto trzeźwo spojrzy na pewną sytuację i mi pomoże bez osądzania.
-No to oczywiście, że dobrze trafiłaś!No już zamieniam się w słuch.-Weasley klepnęła rozmówczynie w udo i nie spuszczając z niej wzroku przelewitowała dwie pełne szklaneczki oferując jej jedną z nich.Gdy Hermiona ledwo umoczyła usta i ciężko przełknęła, skrzywiła się ale nic nie powiedziała. Znów skupiła wzrok na jednym punkcie,gdzieś ponad głową Rudej i rozpoczęła swoją tyradę.Opowiedziała swojej powierniczce wszystko.Niczego nie zatajała ani nie pomijała, a te najpikantniejsze momenty opisywała na wdechu i z zamkniętymi oczami, prawdopodobnie ze wstydu. Ginny słuchała jej z prawie kamienną twarzą a o jakimkolwiek zaangażowaniu świadczyły tylko wypieki jakich dostała podczas tej opowieści.Gdy wreszcie przyjaciółka zamilkła i powietrze jakby zgęstniało,zamknęła oczy i policzyła do 10 po czym wybuchnęła.
-Czyś ty oszalała!!! Przecież to Snape!Hermiono!Nie poznaje cię.Ja rozumiem, mój brat dał ci kosza, musiałaś się kimś pocieszyć, ale Snape?Powiedz chociaż, że dobrze całuje, bo jak nie to uznam, że jesteś pod Imperiusem.Ty i Snape, no nie wierzę.Ale jaja.Ale powiedz dobry był?-Hermiona wlepiała w nią ogłupiały wzrok nie mogąc pojąc, dlaczego Ginny mówi to co mówi.
-Czekaj, ty nie jesteś jakoś nie wiem...zniesmaczona, oburzona, czy coś?
-Dlaczego miałabym?-Wzruszyła ramionami i spojrzała prosto na nią.-Ty i Snape jesteście tacy podobni.Każdy ci to powie, a już sam fakt, że on tak samo jak ty kocha książki, a będziecie spędzać ze sobą sporo czasu, aż się dziwie, że tak długo wam to zajęło.Owszem, to dość obleśne bo niedawno był twoim nauczycielem i w sumie mógłby być twoim ojcem, ale czy ja wiem?Możecie uczynić z tego dobrą grę erotyczną.Nie odrobiłaś lekcji, więc należy ci się kara.-Rudowłosa wykonała gest jakby dawała sobie klapsy. Hermiona, aż zzieleniała.
-Ginevro, w tej chwili chce usłyszeć coś poważnego, bo jak nie to wygadam wszystkim co robiłaś kiedyś jak wpuściłam cię do łazienki na piątym piętrze.
Dziewczyna momentalnie się wyprostowała i choć jej oczy miotały gromy, już spokojnym głosem zapewniła koleżankę, że to jej wystarczy.
-Każdy na świecie zasługuje na szczęście,jeśli twoje chodzi w przydługich czarnych szatach to zarówno ja jak i cały magiczny świat jakoś to przebolejemy, ale czy ty jesteś pewna?
-Właśnie chodzi o to, że nie, dlatego chcę z tobą pogadać.W zasadzie nic nas nie łączy, prócz tych oczywistych rzeczy i choć mogłabym przysiąc, że nie jestem mu obojętna, to boje się, że on tylko się mną bawi.
-Nie pękaj.Pamiętasz jak się wkurzył na Rona jak się pokłóciliście?Tak się nie zachowuje ktoś obojętny.On coś do ciebie czuje, tak samo jak ty do niego i powinnaś od razu z nim porozmawiać.
-A jeśli okaże się, ze nie jest gotowy na nic poważnego i tylko chce się rozerwać?
-To poślesz go do stu diabłów i weźmiesz się za tego Chucka, ten to dopiero musi mieć talent.
-Severus też ma talent!
-Oho, zaczyna się, naprawdę cię wzięło.
-Wcale nie!Ja jestem taka młoda..
-A on taki stary!I co z tego?Miona spójrzmy prawdzie w oczy.Połączyło was coś wyjątkowego i tylko od was zależy co z tym zrobicie.Jesteś młoda i piękna. Jeśli on nie będzie zainteresowany, w mig znajdziesz kogoś kto będzie. Tylko zbytnio się przed nim nie wywnętrzaj, bo jeśli okaże się dupkiem jakiego znamy i kochamy, to żebyś nie miała problemów z wróceniem do czysto koleżeńskich stosunków.
-Wiedziałam, że mi pomożesz.
-Od tego przecież masz swoje mądrzejsze, bardziej doświadczone koleżanki.
Hermiona posłała jej spojrzenie pełne niedowierzania, ale zaraz parsknęła śmiechem i tylko ją przytuliła.
Gdy dotarła z powrotem do zamku była to pora kolacji, więc przez nikogo nie zauważona przemknęła do Wielkiej Sali i usiadła obok Hagrida. Na szczęście lub nieszczęście Severusa nie było.Lekko zaniepokoiła się, dlaczego postanowił opuścić posiłek, ale nie zaprzątała sobie tym głowy zbyt długo, bo po skończonym posiłku podszedł do niej Chuck.
Mimo całego ogromu uczuć jakimi do niedawna nawet nie wiedziała, że darzy Severusa, nie mogła oprzeć się urokowi tego chłopaka.Jego oczy,fryzura, cała sylwetka, wszystko krzyczało wręcz, że jest ślizgonem, ale w jakiś taki dziwnie pozytywny sposób.Nie był ani nachalny,ani złośliwy, a przynajmniej ona nie znała go od tej strony.
Ponieważ jednak potrzebował wskazówki odnośnie jakiegoś zadania,szybko mu odpowiedziała i nawet na niego nie patrząc ruszyła do lochów.Nie będzie wiecznie tego odwlekać.
Tam jednak spotkało ją rozczarowanie.Nie dość, że jej nie otworzył, to chyba w ogóle nie było go w zamku.
Rozczarowana i bardziej zła niż skłonna była to okazać, wróciła do swoich komnat i zatopiła się w lekturze, jak zawsze gdy miała jakiś problem.Rozmowa z Ginny bardzo jej pomogła i otworzyła oczy na pewne sprawy,ale jednak nie wystarczyła.Tak jak przyjaciółka powiedziała, muszą sami zadecydować, co chcą zrobić.Jeśli Severus okaże się tchórzem i nie będzie chciał od niej poważniejszego związku to trudno ona jakoś to zniesie.Na razie jednak nawet nie mogła go namierzyć a co dopiero z nim porozmawiać.
Przygotowując się do kolejnego dnia robiła notatki, gdy rozległo się pukanie.Z dreszczykiem pomyślała, że może to bohater jej myśli i poczuła niejakie rozczarowanie,gdy spostrzegła za drzwiami Minerwę, ledwo łapiącą powietrze.Spojrzała na nią przerażona, jednak kobieta nie siliła się nawet na jakiekolwiek wyjaśnienia.Złapała ją za rękę i pociągnęła w stronę schodów.Dotarły do Skrzydła Szpitalnego,po czym Profesorka bezpardonowo popchnęła młodszą koleżankę za drzwi a sama pobiegła na górę.Zdezorientowana Hermiona rozejrzała się po wnętrzu i spostrzegła, że na jednym z łóżek leży jakaś pozwijana i poskręcana postać, po wyglądzie której ciężko byłoby orzec, z której strony leży głowa.
Podbiegła do posłania, w lot łapiąc, że stało się coś strasznego i, że to nikt inny jak Severus leży na tym łóżku.Spojrzała na jego wymizerowaną, lekko zieloną twarz i serce jej się ścisnęło.Działając impulsywnie nachyliła się i przycisnęła swoje usta do jego warg.Trwała tak kilka sekund, a gdy nie zareagował,otworzyła oczy, które momentalnie wypełniły się łzami.Jest nieprzytomny i wygląda bardzo źle.Rozejrzała się, ale nigdzie nie mogła zlokalizować pielęgniarki, pozostałe łóżka były puste, więc czy ktoś nie powinien przy nim czuwać?Przecież nie miała nic innego do roboty, a on tu leżał sam!Ścisnęła lekko jego rękę i jeszcze przez sekundę miała nadzieję iż poczuje jak odpowiada na ten gest, ale nic się nie wydarzyło.Szybkim krokiem ruszyła w stronę wyjścia, ale nim nacisnęła klamkę, drzwi same się otworzyły.Stanął w nich Albus Dumbledore i do Hermiony właśnie dotarło, że jego też nie widziała w Wielkiej Sali, więc jest szansa, że był z Severusem,gdy stała mu się krzywda i zaraz jej wszystko wytłumaczy.Spojrzała na Dyrektora z nadzieją, on jednak stanowczo ją odsunął i ruszył w stronę chorego w ogóle na nią nie patrząc.W jednej chwili zjawiła się Pani Pomfrey, ale również zignorowała krzyk dziewczyny i bezpardonowo wystawiła ją za drzwi.
Gryfonka osunęła się po ścianie i cicho załkała.W tej jednej chwili jej własne uczucia ją przerosły.Tak bardzo bała się o Severusa.A jeśli się nie obudzi?Jeśli już nigdy nie popatrzy na nią tym przenikliwym wzrokiem?Jeśli już nigdy jej nie pocałuje?Jego stan był poważny, to na pewno, ale zawsze jest nadzieja!Płakała i płakała, a gdy wreszcie podniosła wzrok spostrzegła koło siebie pielęgniarkę, która delikatnie podniosła ją z ziemi i pociągnęła w stronę drzwi.Minęła się z Dyrektorem, ale zaraz zawróciła i pociągnęła go za szatę.Ten spojrzał na nią jakby widział ją pierwszy raz w życiu.
-Panna Granger!Co pani tu robi?
-Jak to?Severus.. on jest w niebezpieczeństwie i chciałam się dowiedzieć jak to się stało, co z nim.-Nawet nie zdawała sobie sprawy, że po jej policzkach nadal płyną łzy. Jeśli Dyrektor był w szoku widząc ją w takim stanie to tego nie okazał, jednak objął dziewczynę opiekuńczym gestem i cichutko wyjaśnił jej, że chory potrzebuje teraz spokoju, a jeśli ona pozwoli to udadzą się do jej komnat gdzie wszystko jej wyjaśni.Dziewczyna jednak od razu wyrwała się z jego objęć i znów przestąpiła krok w stronę łóżka Snape'a. Albus tylko pokręcił głową i kazał jej obiecać, że nie zostanie długo i zjawi się w jego gabinecie z samego rana.Granger nie zaszczyciła go nawet odpowiedzią tylko pomknęła w stronę posłania w kącie pokoju.
Widok jaki zastała znów sprawił jej niemal fizyczny ból.Twarz mężczyzny była jakby bez życia.Przymknięte powieki,długie choć lekko wyblakłe rzęsy kładły cień na jego zmatowionych policzkach.Znów zmoczyła rękawy szaty łzami, ale nie dbała o to.Przytuliła się do nieruchomej sylwetki i choć wiedziała, że nie powinna ułożyła się obok.Nikt jej nie zabroni przy nim czuwać, a jak ktoś ma z tym problem to nie jej sprawa.Wpatrywała się w tę pokiereszowaną twarz i choć ją samą szokowały te myśli i odczucia, zapałała taką sympatią, że głośno wypuściła powietrze.Nieźle się wpakowała.Ale w sumie było to do przewidzenia, że będzie potrzebowała jakiegoś mocno traumatycznego widoku, aby uzmysłowić sobie ile on tak naprawdę dla niej znaczy.A znaczy wiele.Teraz to wie.
Pogładziła jego twarz i złożyła na każdym z policzków delikatny pocałunek, po czym przesunęła palcami po jego chłodnych ustach.W myślach błagała go by się ocknął i nakrzyczał na nią za napastowanie go, ale niestety nic takiego się nie wydarzyło.Przez resztę nocy na przemian popłakiwała, zapadała w lekkie drzemki z których budziła się również z płaczem i co i rusz całowała jego twarz mając nadzieję, że w końcu zareaguje.
Resztę nocy jednak pozostawał nieprzytomny i gdy wreszcie wzeszło słońce Hermiona z bardzo bolącym sercem wyszła ze Skrzydła Szpitalnego niemo obiecując Severusowi, że jak tylko czegoś się dowie to wróci do niego i już go nie zostawi.
Subskrybuj:
Posty (Atom)