środa, 7 września 2016

Rozdział 14

Powracam na chwilkę z nowym rozdziałem;)


Przemyśleniom nie było końca.Tkwiła w jakimś dziwnym impasie przez całe przedpołudnie, gdyż nie potrafiła pojąć jak w tak krótkim czasie mogła aż tak bardzo skomplikować sobie życie?
Jeszcze do niedawna była tylko młodą czarownicą, raczej mało istotnym elementem magicznego świata,a teraz?
Wmanipulowali ją w jakąś dziwną intrygę i niebezpieczny taniec z Ministerstwem.
Objęła posadę w Szkole, nie bez trudności z resztą.
Powoli, powoli odnajduje się w tej codzienności.
Nawiązała  romans z Severusem.
Została odrzucona.Dwukrotnie.

Z niedowierzaniem pokręciła głową i jeszcze raz zapatrzyła się w okno.Nazwała to coś co łączy ją z byłym nauczycielem "romansem" co samo w sobie jest niedorzeczne.
Nie rozumiała ani swoich uczuć, ani reakcji swojego ciała a już najmniej to pojmowała samego Severusa.
Owszem miał bagaż ciężkich doświadczeń życiowych, niejednokrotnie uniknął śmierci, ale z tego co wiedziała, nigdy nie odpuścił sobie na tyle, by związać się z kimkolwiek.O ile akurat potrafiła zrozumieć, że nie mógł pozwolić sobie na jakiekolwiek rozkojarzenia, tak teraz już po wojnie?Dlaczego nie wpuścił nikogo do swojego małego  okaleczonego serca?Nie koniecznie od razu ją, ale w ogóle kogokolwiek.Dlaczego nie pozwalał sobie na jakieś uczucia?Bał się?A może odpowiadało mu to pustelnicze życie?Choć wytłumaczenie było dość racjonalne, nie potrafiła jakoś w pełni w nie uwierzyć.Zdążyła poznać Ślizgona dość porządnie i to ze stron o jakich nie sądziła, że w ogóle je ma.
A potrafił zaskakiwać.Wspomniała jak niejednokrotnie pisząc do niej opowiadał o różnych sytuacjach często niebezpiecznych, a pisał bardzo gładko, ironicznie i zabawnie.Tak, miał poczucie humoru i chyba to odkrycie najbardziej jej się podobało.Pod warstwą dupka z lochów pozwolił jej odkryć inspirującego, dowcipnego choć bardzo nieustępliwego mężczyznę, którego jakaś baaardzo cierpliwa kobieta mogła uczynić szczęśliwym.Sama nie wiedziała skąd u niej takie myśli.Nie planowała ani wiązania się z nikim, ani zakładania rodziny a już tym bardziej uwodzenia Mistrza Eliksirów, ale nie mogła zaprzeczać, ze to się stało i że jej się podobało.Nie potrafiła pojąć skąd u niej takie zachowanie i skąd pociąg do starszego przecież o 2 dekady mężczyzny!Gdyby nie aspekt seksualny ich znajomości, nie zwracałaby uwagi na różnicę wieku, ale skoro już się zaangażowali emocjonalnie i fizycznie, nie mogła tego zignorować.Przy nim czuła się inaczej.Czuła, że nie jest sobą, że wariuje, ale równocześnie, wreszcie czuła się tak jak zawsze chciała się czuć.Mądra, doceniona, piękna.Oczywiście poza momentami kiedy ją wyzywał i obrażał, ale jednak.
Severus samym swoim spojrzeniem powodował, że drżała obojętne czy z podniecenia czy ze strachu.Działał na nią i nie  mogła temu zaprzeczać, a nawet nie chciała, nie wiedziała jednak co ma z tym faktem zrobić.
Wciąż nie znają się zbyt dobrze i choć mogłaby przysiąc, że zna go najlepiej ze wszystkich żyjących jeszcze ludzi, wiedziała, że to nie wystarczy.On nie wpuści jej do swojego serca, a przynajmniej nie tak łatwo jak ona to zrobiła.Choć wiedziała, że częściowo opuścił swoje mury i pozwolił jej się zbliżyć, nie satysfakcjonowało jej to.Być może robił to ze zwykłej samotności, a może chciał tylko mieć partnerkę na kilka nocy?Nie dbała o powody.Postanowiła jednak coś z tym zrobić.Ta sytuacja nie może się tak ciągnąć bez żadnych konkretów.Musi porozmawiać z kimś, kto jej nie osądzi, tylko pomoże.W pierwszej chwili pomyślała o Severusie i parsknęła śmiechem.
-Słuchaj Sev jest taki jeden dupek w lochach, który nie jest mi obojętny, ale uważa mnie tylko za smarkule która się nim bawi, powiedz mi co mam zrobić aby mnie pokochał?-Smętnie spojrzała w lustro i znów się uśmiechnęła, kręcąc głową.
-Porozmawiaj z Ginny.-Odpowiedziała sama sobie.

Gdy zawitała do Nory była pora obiadu, więc w kuchni nie zastała nikogo, prócz pękatego garnka z którego wydobywał się smakowity aromat.Nałożyła sobie potrawki na talerz i raźnym krokiem ruszyła do jadalni.Wszyscy zebrani spojrzeli na nią zaskoczeni, a zaraz pani Weasley zreflektowała się i przysunęła jej krzesło.Dla rozładowania napięcia Hermiona rzuciła:
-Jeeej dopiero pierwszy tydzień szkoły a wy już zapomnieliście, że kiedyś tu mieszkałam.
Wszyscy się roześmiali, jednak wyczuła, że nie podejmą już tematu, który omawiali jak weszła.Później musi wyciągnąć z Rudej o co chodziło.Zagadywali ją jak tam praca, jak dzieciaki i choć odpowiadała z pełną szczerością i radością, pragnęła tylko znaleźć się w pokoju Ginny i porozmawiać szczerze.
W końcu jednak obiad dobiegł końca i wszyscy zapewnili ją, ze może wpadać kiedy tylko zechce.Porwała więc Ginny, zabezpieczyła pokój i usiadła na łóżku oddychając głęboko jakby miała zamiar wstrzymać powietrze.
Ginny popatrzyła na nią badawczo i uśmiechnęła się zachęcająco.Gdy jednak dziewczyna wciąż nic nie mówiła, Ruda poczuła się dziwnie.Jakby coś się zmieniło i Hermiona miała opory przed wyznaniem jej tego.Była to nowość, bo nie miały przed sobą tajemnic.Ale gryfonka, która boi się czegoś powiedzieć?A to dopiero.
-No wykrztuś to wreszcie!-Spojrzała na nią z rozbawieniem i chwyciła za rękę.-Tak się spieszyłaś, a nagle nie pamiętasz jak się mówi?To do ciebie nie podobne.Brązowowłosa w końcu podniosła na nią wzrok i niepewnie się uśmiechnęła.
-Chodzi o to, że potrzebuje kogoś kto trzeźwo spojrzy na pewną sytuację i mi pomoże bez osądzania.
-No to oczywiście, że dobrze trafiłaś!No już zamieniam się w słuch.-Weasley klepnęła rozmówczynie w udo i nie spuszczając z niej wzroku przelewitowała dwie pełne szklaneczki oferując jej jedną z nich.Gdy Hermiona ledwo umoczyła usta i ciężko przełknęła, skrzywiła się ale nic nie powiedziała. Znów skupiła wzrok na jednym punkcie,gdzieś ponad głową Rudej i rozpoczęła swoją tyradę.Opowiedziała swojej powierniczce wszystko.Niczego nie zatajała ani nie pomijała, a te najpikantniejsze momenty opisywała na wdechu i z zamkniętymi oczami, prawdopodobnie ze wstydu. Ginny słuchała jej z prawie kamienną twarzą a o jakimkolwiek zaangażowaniu świadczyły tylko wypieki jakich dostała podczas tej opowieści.Gdy wreszcie przyjaciółka zamilkła i powietrze jakby zgęstniało,zamknęła oczy i policzyła do 10 po czym wybuchnęła.
-Czyś ty oszalała!!! Przecież to Snape!Hermiono!Nie poznaje cię.Ja rozumiem, mój brat dał ci kosza, musiałaś się kimś pocieszyć, ale Snape?Powiedz chociaż, że dobrze całuje, bo jak nie to uznam, że jesteś pod Imperiusem.Ty i Snape, no nie wierzę.Ale jaja.Ale powiedz dobry był?-Hermiona wlepiała w nią ogłupiały wzrok nie mogąc pojąc, dlaczego Ginny mówi to co mówi.
-Czekaj, ty nie jesteś jakoś nie wiem...zniesmaczona, oburzona, czy coś?
-Dlaczego miałabym?-Wzruszyła ramionami i spojrzała prosto na nią.-Ty i Snape jesteście tacy podobni.Każdy ci to powie, a już sam fakt, że on tak samo jak ty kocha książki, a będziecie spędzać ze sobą sporo czasu, aż się dziwie, że tak długo wam to zajęło.Owszem, to dość obleśne bo niedawno był twoim nauczycielem i w sumie mógłby być twoim ojcem, ale czy ja wiem?Możecie uczynić z tego dobrą grę erotyczną.Nie odrobiłaś lekcji, więc należy ci się kara.-Rudowłosa wykonała gest jakby dawała sobie klapsy. Hermiona, aż zzieleniała.
-Ginevro, w tej chwili chce usłyszeć coś poważnego, bo jak nie to wygadam wszystkim co robiłaś kiedyś jak wpuściłam cię do łazienki na piątym piętrze.
Dziewczyna momentalnie się wyprostowała i choć jej oczy miotały gromy, już spokojnym głosem zapewniła koleżankę, że to jej wystarczy.
-Każdy na świecie zasługuje na szczęście,jeśli twoje chodzi w przydługich czarnych szatach to zarówno ja jak i cały magiczny świat jakoś to przebolejemy, ale czy ty jesteś pewna?
-Właśnie chodzi o to, że nie, dlatego chcę z tobą pogadać.W zasadzie nic nas nie łączy, prócz tych oczywistych rzeczy i choć mogłabym przysiąc, że nie jestem mu obojętna, to boje się, że on tylko się mną bawi.
-Nie pękaj.Pamiętasz jak się wkurzył na Rona jak się pokłóciliście?Tak się nie zachowuje ktoś obojętny.On coś do ciebie czuje, tak samo jak ty do niego i powinnaś od razu z nim porozmawiać.
-A jeśli okaże się, ze nie jest gotowy na nic poważnego i tylko chce się rozerwać?
-To poślesz go do stu diabłów i weźmiesz się za tego Chucka, ten to dopiero musi mieć talent.
-Severus też ma talent!
-Oho, zaczyna się, naprawdę cię wzięło.
-Wcale nie!Ja jestem taka młoda..
-A on taki stary!I co z tego?Miona spójrzmy prawdzie w oczy.Połączyło was coś wyjątkowego i tylko od was zależy co z tym zrobicie.Jesteś młoda i piękna. Jeśli on nie będzie zainteresowany, w mig znajdziesz kogoś kto będzie. Tylko zbytnio się przed nim nie wywnętrzaj, bo jeśli okaże się dupkiem jakiego znamy i kochamy, to żebyś nie miała problemów z wróceniem do czysto koleżeńskich stosunków.
-Wiedziałam, że mi pomożesz.
-Od tego przecież masz swoje mądrzejsze, bardziej doświadczone koleżanki.
Hermiona posłała jej spojrzenie pełne niedowierzania, ale zaraz parsknęła śmiechem i tylko ją przytuliła.



Gdy dotarła  z powrotem do zamku była to pora kolacji, więc przez nikogo nie zauważona przemknęła do Wielkiej Sali i usiadła obok Hagrida. Na szczęście  lub nieszczęście Severusa nie było.Lekko zaniepokoiła się, dlaczego postanowił opuścić posiłek, ale nie zaprzątała sobie tym głowy zbyt długo, bo po skończonym posiłku podszedł do niej Chuck.
Mimo całego ogromu uczuć jakimi do niedawna nawet nie wiedziała, że darzy Severusa, nie mogła oprzeć się urokowi tego chłopaka.Jego oczy,fryzura, cała sylwetka, wszystko krzyczało wręcz, że jest ślizgonem, ale w jakiś taki dziwnie pozytywny sposób.Nie był ani nachalny,ani złośliwy, a przynajmniej ona nie znała go od tej strony.
Ponieważ jednak potrzebował wskazówki odnośnie jakiegoś zadania,szybko mu odpowiedziała i nawet na niego nie patrząc ruszyła do lochów.Nie będzie wiecznie tego odwlekać.
Tam jednak spotkało ją rozczarowanie.Nie dość, że jej nie otworzył, to chyba w ogóle nie było go w zamku.
Rozczarowana i bardziej zła niż skłonna była to okazać, wróciła do swoich komnat i zatopiła się w lekturze, jak zawsze gdy miała jakiś problem.Rozmowa z Ginny bardzo jej pomogła i otworzyła oczy na pewne sprawy,ale jednak nie wystarczyła.Tak jak przyjaciółka powiedziała, muszą sami zadecydować, co chcą zrobić.Jeśli Severus okaże się tchórzem i nie będzie chciał od niej poważniejszego związku to trudno ona jakoś to zniesie.Na razie jednak nawet nie mogła go namierzyć a co dopiero z nim porozmawiać.
Przygotowując się do kolejnego dnia robiła notatki, gdy rozległo się pukanie.Z dreszczykiem pomyślała, że może to bohater jej myśli i poczuła niejakie rozczarowanie,gdy spostrzegła za drzwiami Minerwę, ledwo łapiącą powietrze.Spojrzała na nią przerażona, jednak kobieta nie siliła się nawet na jakiekolwiek wyjaśnienia.Złapała ją za rękę i pociągnęła w stronę schodów.Dotarły do Skrzydła Szpitalnego,po czym Profesorka bezpardonowo popchnęła młodszą koleżankę za drzwi a sama pobiegła na górę.Zdezorientowana Hermiona rozejrzała się po wnętrzu i spostrzegła, że na jednym z łóżek leży jakaś pozwijana i poskręcana postać, po wyglądzie której ciężko byłoby orzec, z której strony leży głowa.
Podbiegła do posłania, w lot łapiąc, że stało się coś strasznego i, że to nikt inny jak Severus leży na tym łóżku.Spojrzała na jego wymizerowaną, lekko zieloną twarz i serce jej się ścisnęło.Działając impulsywnie nachyliła się i przycisnęła swoje usta do jego warg.Trwała tak kilka sekund, a gdy nie zareagował,otworzyła oczy, które momentalnie wypełniły się łzami.Jest nieprzytomny i wygląda bardzo źle.Rozejrzała się, ale nigdzie nie mogła zlokalizować pielęgniarki, pozostałe łóżka były puste, więc czy ktoś nie powinien przy nim czuwać?Przecież nie miała nic innego do roboty, a on tu leżał sam!Ścisnęła lekko jego rękę i jeszcze przez sekundę miała nadzieję iż poczuje jak odpowiada na ten gest, ale nic się nie wydarzyło.Szybkim krokiem ruszyła w stronę wyjścia, ale nim nacisnęła klamkę, drzwi same się otworzyły.Stanął w nich Albus Dumbledore i do Hermiony właśnie dotarło, że jego też nie widziała w Wielkiej Sali, więc jest szansa, że był z Severusem,gdy stała mu się krzywda i zaraz jej wszystko wytłumaczy.Spojrzała na Dyrektora z nadzieją, on jednak stanowczo ją odsunął i ruszył w stronę chorego w ogóle na nią nie patrząc.W jednej chwili zjawiła się Pani Pomfrey, ale również zignorowała krzyk dziewczyny i bezpardonowo wystawiła ją za drzwi.
Gryfonka osunęła się po ścianie i cicho załkała.W tej jednej chwili jej własne uczucia ją przerosły.Tak bardzo bała się o Severusa.A jeśli się nie obudzi?Jeśli już nigdy nie popatrzy na nią tym przenikliwym wzrokiem?Jeśli już nigdy jej nie pocałuje?Jego stan był poważny, to na pewno, ale zawsze jest nadzieja!Płakała i płakała, a gdy wreszcie podniosła wzrok spostrzegła koło siebie pielęgniarkę, która delikatnie podniosła ją z ziemi i pociągnęła w stronę drzwi.Minęła się z Dyrektorem, ale zaraz zawróciła i pociągnęła go za szatę.Ten spojrzał na nią jakby widział ją pierwszy raz w życiu.
-Panna Granger!Co pani tu robi?
-Jak to?Severus.. on jest w niebezpieczeństwie i chciałam się dowiedzieć jak to się stało, co z nim.-Nawet nie zdawała sobie sprawy, że po jej policzkach nadal płyną łzy. Jeśli Dyrektor był w szoku widząc ją w takim stanie to tego nie okazał, jednak objął dziewczynę opiekuńczym gestem i cichutko wyjaśnił jej, że chory potrzebuje teraz spokoju, a jeśli ona pozwoli to udadzą się do jej komnat gdzie wszystko jej wyjaśni.Dziewczyna jednak od razu wyrwała się z jego objęć i znów przestąpiła krok w stronę łóżka Snape'a. Albus tylko pokręcił głową i kazał jej obiecać, że nie zostanie długo i zjawi się w jego gabinecie z samego rana.Granger nie zaszczyciła go nawet odpowiedzią tylko pomknęła w stronę posłania w kącie pokoju.

Widok jaki zastała znów sprawił jej niemal fizyczny ból.Twarz mężczyzny była jakby bez życia.Przymknięte powieki,długie choć lekko wyblakłe rzęsy kładły cień na jego zmatowionych policzkach.Znów zmoczyła rękawy szaty łzami, ale nie dbała o to.Przytuliła się do nieruchomej sylwetki i choć wiedziała, że nie powinna ułożyła się obok.Nikt jej nie zabroni przy nim czuwać, a jak ktoś ma z tym problem to nie jej sprawa.Wpatrywała się w tę pokiereszowaną twarz i choć ją samą szokowały te myśli i odczucia, zapałała taką sympatią, że głośno wypuściła powietrze.Nieźle się wpakowała.Ale w sumie było to do przewidzenia, że będzie potrzebowała jakiegoś mocno traumatycznego widoku, aby uzmysłowić sobie ile on tak naprawdę dla niej znaczy.A znaczy wiele.Teraz to wie.
Pogładziła jego twarz i złożyła na każdym z policzków delikatny pocałunek, po czym przesunęła palcami po jego chłodnych ustach.W myślach błagała go by się ocknął i nakrzyczał na nią za napastowanie go, ale niestety nic takiego się nie wydarzyło.Przez resztę nocy na przemian popłakiwała, zapadała w lekkie drzemki z których budziła się również z płaczem i co i rusz całowała jego twarz mając nadzieję, że w końcu zareaguje.
Resztę nocy jednak pozostawał nieprzytomny i gdy wreszcie wzeszło słońce Hermiona z bardzo bolącym sercem wyszła ze Skrzydła Szpitalnego niemo obiecując Severusowi, że jak tylko czegoś się dowie to wróci do niego i już go nie zostawi.







1 komentarz:

  1. O nie, biedny Severus :( jeśli to dyrektor go wysyła do jakichś bandziorów, którzy robią mu krzywdę, to mam nadzieję, że skrzaty pozbawią go cukru do końca życia!

    OdpowiedzUsuń